Dramat nie zawsze kończy się z momentem uwolnienia. Dlatego, tak ważne jest wysłuchanie, obecność , wsparcie, które pomagają odzyskiwać moc do życia. Czas oddać im głos.
Zatrzaskiwali okiennice i odczytywali z ręcznie przepisanych zeszytów teksty Mszy świętej. Nie mieli księdza, więc Komunię św. przyjmowali duchowo. Kto? Niemcy z Syberii.
O cudownym uzdrowieniu, smaku chleba i niezrozumieniu u ludzi z Januszem Rembowskim, mieszkańcem wsi Remki, rozmawia Marcin Kowalik.
Często jedynym uczestnikiem niedzielnej Eucharystii jest tu… pies, a w Środę Popielcową rozpoczyna się karnawał. Pasterka natomiast wcale nie jest najważniejszym momentem w przeżywaniu Bożego Narodzenia.
– Nasza wspólnota gromadziła się wówczas na miejscowym cmentarzu. Kamienny pomnik służył nam za ołtarz, a Eucharystię odprawiano przy lampach naftowych i świecach. Zabytkowy kościół z 1645 r. był w tym czasie wojskową fabryką – wspomina ze smutkiem ks. Piotr Smolka.
– Dla mnie to oczywiste, że jeżeli Pan Bóg dał mi w życiu tyle szczęścia, zdrowie, rodzinę, to powinnam się tym szczęściem podzielić – mówi Kalina Kabat. – Dlatego pracowałam w wolontariacie. Dlatego pojechałam na misje.
Z naszej diecezji jest ich 18. Są na wszystkich kontynentach. Misje stały się dla nich nowym powołaniem, miejscem pracy i głoszenia Ewangelii, drogą życia i realizacją osobistych marzeń.
– Zawsze byłam nieśmiała. Dzięki oazie nabrałam takiej pewności siebie, że teraz nawet za dużo mówię. I już się nie boję! – opowiada Anna Szczepanik.
Na stole stoi świeca. Ale to nie jej płomień rozświetla mrok. Jasność bije od siedzącej po lewej stronie kobiety. W wyciągniętej ręce trzyma gruszkę, ogonkiem do góry. Chce ją podać dziecku, które pije z kielicha podtrzymywanego przez mężczyznę. Święta Rodzina przy kolacji. Tak ją podglądamy w głównym ołtarzu w Studziannie-Poświętnem.
Śpiew i klekot drewnianych pantofli oddalają się. Helenie jeszcze wwierca się w nozdrza pył, który przed chwilą wzbili pielgrzymi z czeskiego Beneszowa. Tak chciała dojść z nimi do Częstochowy! Niestety, jest niewidoma. Dlatego pielgrzymi zostawiają ją dziś w śląskiej wsi Pszów, "gdyż im się przykrzyła".
Św. Celestyn V. Po śmierci Mikołaja IV tron papieski nie był obsadzony przez ponad dwa lata.