Na stole stoi świeca. Ale to nie jej płomień rozświetla mrok. Jasność bije od siedzącej po lewej stronie kobiety. W wyciągniętej ręce trzyma gruszkę, ogonkiem do góry. Chce ją podać dziecku, które pije z kielicha podtrzymywanego przez mężczyznę. Święta Rodzina przy kolacji. Tak ją podglądamy w głównym ołtarzu w Studziannie-Poświętnem.
Nie wiedziałam, że to Święta Rodzina, kiedy zobaczyłam kopię obrazu w refektarzu podczas posiłku. Zwyczajni ludzie siedzą przy stole. Dopiero w kościele odkryłam, że to cudowny wizerunek nazywany „Świętorodzinnym” – opowiada Magda, po IV roku architektury krajobrazu na KUL-u. Przyjechała tu z kolegami na praktyki studenckie. Zazieleniają teren wokół klasztoru.
Pod murem posadzili barwinek charakterystyczny dla takich kompleksów barokowych. – Tu są słabe gleby, tylko on się trzyma. – Ten obraz i bazylika to dar dla tego miejsca i ludzi – mówi Hanna Błaszczyk, która starannie, jak w domu, czyści kościelne podłogi z opoczyńskiej terakoty. – Wystarczy tylko spojrzeć – pośród pól wyrasta taka kopuła. A na odpust św. Michała przychodzi kilkanaście tysięcy pielgrzymów. Oni mają głęboką wiarę i nas podbudowują.
W sukienkach i bez
Tak zwyczajnie wygląda obraz bez sukienek. – Niektórzy mogą się pomylić, sądząc, że to malarstwo rodzajowe, przypominające dzieła mistrzów flamandzkich. Szwedzi podczas potopu nie zorientowali się, jaki jest cenny i go nie zniszczyli – wyjaśnia ks. Jerzy Cedrowski, filipin, proboszcz parafii pw. śś. Filipa Neri i Jana Chrzciciela. Dopiero, gdy na postaci nasuwają się sukienki ze złotych i srebrnych nici, pereł, pierścieni ze starych wotów, wykonane przez siostry westiarki w Warszawie, zmienia się jego klimat. Przestaje być domowy, prawie intymny.
Staje się dostojny, królewski, pełen bizantyjskiego przepychu i blasku. Trudno sobie wyobrazić, żeby siedzący przy stole mogli jeść w tych ogromnych jak kostiumy kosmonautów szatach. Ale to one dodają im majestatu. Na jasnym blacie leżą wisienki, a może czereśnie złączone szypułkami, chleb, kurczę w misce. Zwyczajne produkty. To one przenoszą tajemnicę Świętej Rodziny w nasz świat. – Tylko kielich z winem podawany Jezusowi symbolizuje mękę – tłumaczy ks. Cedrowski.
Matka i Syn noszą korony nałożone przez prymasa Wyszyńskiego i kard. Wojtyłę. W Polsce św. Józef został ukoronowany jedynie na obrazie w Kaliszu. Tu ma na głowie czapkę klementynkę, taką jaką zimą nosił Benedykt XVI. Ciekawe, że studziański obraz czczą też w świątyni w Miedniewicach koło Żyrardowa. Ktoś kupił jego kopię w Poświętnem na odpuście, a kiedy przywiózł do domu, okazało się, że obraz zasłynął łaskami. Koronowano go wcześniej niż tutejszy.
Przy zakonnym stole
Ks. Jacek, rodzony brat ks. Jerzego (też filipin), prowadzi nas na obiad przez „drzwi pokory”. Są niskie, trzeba dobrze się schylić, żeby nie uderzyć w futrynę. W tym klasztorze, zbudowanym w XVII w. w kształcie odwróconej litery „L”, wszystko ma kilkaset lat. Oprócz nas. Modlimy się przed posiłkiem. – Gdzie ma się cementować rodzina jak nie przy stole? – rozpoczyna rozmowę proboszcz. – Ale nawet w niedzielę niektórym trudno się zebrać. Nasz cudowny obraz przypomina, jak ważny jest ten moment spotkania. Ksiądz opowiada, że od końca lat 90 ludzie szukają swoich korzeni w księgach parafialnych, jakby zaczęli doceniać wartość więzów rodzinnych. W przyklasztornym muzeum im. Jana III Sobieskiego na ścianie wisi drzewo genealogiczne filipinów, począwszy od św. Filipa Neri. – Nasz założyciel zajmował się w Rzymie duszpasterstwem świeckich – dzisiejszymi oazami, ruchem pielgrzymkowym, środowiskami twórczymi – wylicza. – Każdy klasztor filipinów jest samodzielny, nie składamy ślubów zakonnych, ale deklarujemy wspólne życie oparte na miłości. Od XVI w. demokratycznie wybieramy władze, wiemy, że demokrację wspiera odpowiedzialność. W 1673 r. filipini zostali sprowadzeni do Studzianny, żeby zaopiekować się sanktuarium. W 1865 r. car skasował zakon za udział w powstaniu styczniowym. Wrócili w 1928 r. Mieszkali kątem, bo podczas wojny był tu posterunek policji granatowej i więzienie. A za władzy ludowej – GS, przedszkole, szkoła. W tym roku mijają 333 lata od ich przybycia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).