Taka smutna prawda. Zaczelo sie z "protestantyzmem", kiedy hrabia stali sie glowami swoich "kosciolow", wzmozylo z (nied-)oswieceniem rewolucji francuskiej markiza de Sade a konczy sie dobrowolnym niewolnictwem "nowego czlowieka", konsumenta-onanisty, w swieckich krajach dowolnego prawa "naszej" IV. neoliberalnej LBGTQIAZD...Rzeszy: Tylko padlina i smieci plyna z pradem ...
Trudno mówić o prześladowaniach w Europie. Raczej jest widoczny upadek Kościoła w zachodniej cywilizacji. Upadek zresztą na własne życzenie katolików, którzy wolą żyć światowo, a nie zgodnie z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Do tego dochodzi częste nauczanie wiary w wersji light, czyli płytkie, emocjonalne, bez stawiania sobie wymagań.
W Europie ludzie uważają się za bogów, którzy mogą decydować o dobru i złu o życiu i śmierci. Belgia jest tego najlepszym przykładem. W Afryce świadomość tego, że życie człowieka zależy od Pana Boga jest o wiele większa. I stąd konsekwencje dla wiary. Kościół powinien silnie pokazywać, że w tzw. nowoczesności nie ma zbawienia. Że sprzeciwianiw się prawu Bożemu prowadzi do nieszczęścia. Niestety Kościół w wielu krajach Zachodu szuka fałszywej zgody z tym światem. A to przecież jest niemożliwe. Sam Pan Jezus mówi o tym, że jego uczniowie choć żyją w tym świecie, to nie są z tego świata. Niestety wiele biskupów Zachodu na czele chociażby z kard. Marxem ma te słowa daleko gdzieś i skutki są widoczne.
Nie ma państw idealnych, ale Polsce jest, paradoksalnie i przynajmniej teoretycznie, do nich najbliżej. Wskaźniki międzynarodowe nie uwzględniają ekonomii komunii czy ekonomii społecznej, ale pokazują, że kraje skandynawskie są najbliżej dobrobytu. Jednak pieniądz nie jest gwarancją szczęścia. Nieprzypadkowo Chrystus wzywał do życia wg boskiej recepty na szczęście.
W Polsce ludzie chodzą do kościoła, ale brak nam Bożej miłości w stosunku do innych nacji, imigrantów, Niemców, Żydów, Ukraińców. Nad tym jeszcze musimy popracować.
Oczywiście, że trzeba nad tym pracować. Zresztą praca nad miłością do bliźnich, chyba jest nam zadana aż do końca świata. Niemniej jednak Polska jest krajem, gdzie można głośno powiedzieć, że homoseksualizm nie jest normą, że aborcja jest zabójstwem, a ludzie nie mają prawa decydować o tym co jest dobre, a co jest złe. Gdybym miał się rodzić jeszcze raz to tylko nad Wisłą :)
Przed tym J. J. Rousseau juz w r. 1772 (Uwagi nad Rzadem Polski) Polakow przestrzegal: "Dzisiaj nie ma już Francuzów, Niemców, Hiszpanów ani nawet Anglików, niezależnie od tego, co inni o tym mogą mowic; są jedynie Europejczycy. Wszyscy mają ten sam gust, te same życzenia, te same zwyczaje, bo nikt z nich nie był regionalnie kształtowany przez specyficzne instytucje. Będąc w tej samej sytuacji, wszyscy będą czynili to samo, będą sie zwali bezinteresownymi będac łajdakami; będą głosili interes publiczny, myśląc wyłącznie o sobie; będą chwalili umiarkowanie, życzac sobie bogactwa jak Krezus. Nie dążą do niczego poza luksusem, nie tęskną za niczym poza złotem; będąc pewni, że pieniądz spełni im najgłębsze ich życzenia, są gotowi, sprzedac się pierwszemu, który im pieniądze oferuje. Co to ich obchodzi, komu służą i jakiemu prawu podlegają? Jak znajdą pieniądze na kradzież i kobiety do uwiedzenia, będą się w każdym kraju czuli jak u siebie w domu." A Ortega y Gasset na poczatku XX. wieku dodal: "Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. W Ameryce Północnej powiada się: być innym to być nieprzyzwoitym. Masa miażdży na swojej drodze wszystko to, co jest inne, indywidualne, szczególne i wybrane. Kto nie jest taki sam jak wszyscy, kto nie myśli tak samo jak wszyscy, naraża się na ryzyko eliminacji. Oczywiście, „wszyscy" to wcale nie „wszyscy”. Normalnie rzecz biorąc „wszyscy” to całość, na którą składają się masy i wyróżniające się pewnymi szczególnymi cechami mniejszości. Obecnie wszyscy to tylko masa. Taka właśnie jest straszliwa prawda o naszych czasach, przedstawiona brutalnie i bez osłonek."
Nie jest naszą sprawą wszystkich potępiać. Wystarczy, aby każdy z nas odwrócił się od swoich złych uczynków.
Oto cytat z komentarzy do czytań na dzień dzisiejszy portalu Mateusz: „O święty Kościele Boży, jak wielką miłość ku tobie rozpala w moim sercu ta myśl: jestem twoim członkiem, jestem członkiem Jezusa Chrystusa! Jaką miłość wzbudza ona we mnie ku wszystkim chrześcijanom, skoro wszyscy są moimi braćmi i wszyscy razem tworzymy jedno w Jezusie Chrystusie!” (J. B. Chautard)
Jedną z przyczyn obecnego stanu rzeczy jest brak obiektywnego określania co jest dobre, a co złe. Bo każda próba powiedzenia ze jakieś czyny są obiektywnie złe okazuje się nagle potępianiem kogoś.
upominie nie jest potępianiem - wedle słów Pisma - mamy obowiązek pouczania swoich wspołbraci w wierze , natomiast reszta i tak będzie robiła to co uważa . pozdrawiam
Naprawdę?
Do tego dochodzi częste nauczanie wiary w wersji light, czyli płytkie, emocjonalne, bez stawiania sobie wymagań.
"Dzisiaj nie ma już Francuzów, Niemców, Hiszpanów ani nawet Anglików,
niezależnie od tego, co inni o tym mogą mowic; są jedynie Europejczycy.
Wszyscy mają ten sam gust, te same życzenia, te same zwyczaje,
bo nikt z nich nie był regionalnie kształtowany przez specyficzne instytucje.
Będąc w tej samej sytuacji, wszyscy będą czynili to samo,
będą sie zwali bezinteresownymi będac łajdakami; będą głosili interes publiczny,
myśląc wyłącznie o sobie; będą chwalili umiarkowanie, życzac sobie bogactwa jak Krezus.
Nie dążą do niczego poza luksusem, nie tęskną za niczym poza złotem;
będąc pewni, że pieniądz spełni im najgłębsze ich życzenia, są gotowi,
sprzedac się pierwszemu, który im pieniądze oferuje.
Co to ich obchodzi, komu służą i jakiemu prawu podlegają?
Jak znajdą pieniądze na kradzież i kobiety do uwiedzenia,
będą się w każdym kraju czuli jak u siebie w domu."
A Ortega y Gasset na poczatku XX. wieku dodal:
"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. W Ameryce Północnej powiada się: być innym to być nieprzyzwoitym. Masa miażdży na swojej drodze wszystko to, co jest inne, indywidualne, szczególne i wybrane. Kto nie jest taki sam jak wszyscy, kto nie myśli tak samo jak wszyscy, naraża się na ryzyko eliminacji. Oczywiście, „wszyscy" to wcale nie „wszyscy”. Normalnie rzecz biorąc „wszyscy” to całość, na którą składają się masy i wyróżniające się pewnymi szczególnymi cechami mniejszości. Obecnie wszyscy to tylko masa.
Taka właśnie jest straszliwa prawda o naszych czasach, przedstawiona brutalnie i bez osłonek."
Oto cytat z komentarzy do czytań na dzień dzisiejszy portalu Mateusz:
„O święty Kościele Boży, jak wielką miłość ku tobie rozpala w moim sercu ta myśl: jestem twoim członkiem, jestem członkiem Jezusa Chrystusa! Jaką miłość wzbudza ona we mnie ku wszystkim chrześcijanom, skoro wszyscy są moimi braćmi i wszyscy razem tworzymy jedno w Jezusie Chrystusie!” (J. B. Chautard)