Słuchamy więc. Tego się od nas wymaga: słuchać, usłyszeć, posłuch dać.
Nie rokujemy. Podobno. Nie do końca wiadomo, czy już nie rokujemy, czy nigdy nie było na to szans. W każdym razie to przez nas te puste kościoły, brak perspektyw. Nie przekazaliśmy jej, nie rozkwitła – wiara nie rozkwitła, nie wierzą nasi rówieśnicy, nasi sąsiedzi, współpracownicy, nasze dzieci. Tych starszych jeszcze trochę jest: wiernych, wytrwałych, cichych. Kiedy oni odejdą, ilu będzie nas w za dużych niepostrzeżenie kościołach? Pytanie retoryczne. Zadawane nam raz po raz – nie wiedzieć czemu właśnie nam – ale retoryczne. Podobno. Bo nie rokujemy przecież.
*
Biorą wszystko, bez pytania, raz za razem. Jeśli odłożysz w lodówce, na najwyższej półce w szafce – i tak znajdą, wyjedzą. Nieważne – ulubiony jogurt, jajka odłożone do niedzielnego obiadu, o słodyczach nawet nie wspomnę. I te opakowania! Wyciągasz rękę, a tu – puste, znowu puste! Kartony zawsze z łykiem mleka czy soku na dnie. Nawet się im nie chce wyrzucić, bo „przecież jeszcze jest”. I te same tłumaczenia: wypiliśmy tylko trochę, tylko jednego! Gdyby zapytali, to byśmy im dali zapewne, jak nie to, to coś innego. Ale nie, gdzie tam. Po prostu biorą wszystko. Jak swoje. Jakby się im po prostu należało.
Bo należy się przecież.
My się im należymy. Ja.
*
Ten rozkazujący, nakazujący ton czasem razi. Ale to w sumie nic takiego – bo kto, jak nie on, ktoś przecież musi nam powiedzieć, odsłonić Pisma, wskazać drogę. Rani coś innego – tak, rani, nie razi. To, że mówi jak do swoich. Ten porozumiewawczy uśmiech, anegdoty z życia wzięte, miły dla ucha głos. Tyle że po prostu nie wiem, czy nas zna. Czy nas zobaczył. Czy te zręczne przejścia, trafne sformułowania nazywają coś rzeczywistego. Jaki ma sens odpowiadanie na pytania, których nie zadajemy? Czy on naprawdę nie ma wątpliwości? Czy żadne zwątpienie nie jest udziałem takich jak on?
Słuchamy więc. Tego się od nas wymaga: słuchać, usłyszeć, posłuch dać. Obracamy w rękach tę duchową strawę, nie wiedząc, jak ma nas pożywić. Obracamy w ustach słowa, które nie chcą zabrzmieć, gdy chcemy przekazać je dalej, opowiedzieć komuś innemu.
*
Pisze siostra Borkowska: „W naszym wieku jednak wiemy już z całą pewnością, że Bóg jest Niewidzialny; i że cała godność naszej służby, cały jej sens, cała radość jest właśnie w tym, żeby Mu siebie ofiarować w mroku wiary, a nie w słońcu widzenia. Na to będzie czas w chwili śmierci”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.