Zmieniać nie, ale rozmiękczyć, zamydlić, zawikłać? Poczekamy zobaczymy. Faryzeusze pozwalali na rozwody ze względu na zatwardziałość serc swoich. Dziś jest inna pokusa, pokusa miłosierdzia bez sprawiedliwościowi i dobroci bez prawdy. Jak to trochę jeszcze potrwa, to w końcu jakiś "nadreński biskup" ogłosi, że Bóg jest dualistyczny i efemeryczny - zapewne radośnie bełkocząc o Bogu, który dorasta do pełni bóstwa.
I znowu niejasna mowa. Czy zdaniem prefekta Kongregacji Nauki Wiary te "pojedyncze przypadki" mają dotyczyć nieważnie zawartego małżeństwa? A przecież inni kardynałowie i sam papież cały czas odnoszą te "przypadki" do sytuacji, gdy rozwodnicy w nowych związkach nie wnoszą o stwierdzenie nieważności. Innymi słowy: nie mają podstaw do stwierdzenia nieważności, nie udają się do sądu kościelnego, idą do spowiedzi, nie obiecują popraw, czyli zerwania tego związku, mimo to dostają rozgrzeszenie i przystępują do komunii. O takiej sytuacji była mowa na synodach i w Amoris. O co chodzi kardynałowi Mullerowi? Czy hierarchowie zaczną wreszcie mówić tak-tak, nie-nie?
Właśnie tak to wygląda: jeśli nie będzie podstaw do stwierdzenia nieważności to będzie stosowana zasada "wiernego konkubinatu". Przeczytaj co powiedział Krajowy Duszpasterz Rodzin, już jest przygotowywany przewodnik dla duszpasterzy by wiedzieli jak ma wyglądać proces dopuszczania czynnych cudzołożników do Komunii świętej ( po kilku rozmowach i rozeznaniu, że "serce cudzołożnika jest już gotowe").
Szanowni komentujący: a nie prościej jak zwykle szukać dziury w całym i krytykować papieża Franciszka uznać, że kard Muller ma rację i wie co mówi? Normalnie jak dziadki z Muppetów...
Fakty mówią za siebie. Różni biskupi interpretują adhortację jak chcą, każdy episkopat inaczej... więc istnieję dowolność... co jest sprzeczne z doktryna. Amen. Papież nie powinien dawać pretekstów do dowolnej interpretacji. Błądzących pouczać albo konkretniej pisać.
Ależ większość małżeństw nie spełnia naturalnych warunków i nie jest właściwie rozumiana w świetle wiary. Do tego się dorasta latami. Mówię za siebie, za żonę - i z przekonaniem, że za tysiące innych małżeństw! W takim razie czy Kościół "potowarzyszy" nam teraz w naszej drodze do rozbicia własnego małżeństwa, skoro spełniamy zadane warunki...?
Przeczytaj co powiedział Krajowy Duszpasterz Rodzin, już jest przygotowywany przewodnik dla duszpasterzy by wiedzieli jak ma wyglądać proces dopuszczania czynnych cudzołożników do Komunii świętej ( po kilku rozmowach i rozeznaniu, że "serce cudzołożnika jest już gotowe").