"Nie byłem zaangażowany w proces podejmowania decyzji, a lekarz, który dał jej zastrzyk, nigdy się ze mną nie skontaktował" Podejrzewam, że syn nie był również zaangażowany w opiekę nad chorą matką, bo gdyby był to wiedziałby jakie matka ma zamiary a tak zostawiona sama sobie, opuszczona przez bliskich w jakimś szpitalu, przytułku miała dość tego życia. Również w artykule nie ma słowa czy ta osoba była ubezwłasnowolniona, ale jeśli była w stanie podjąć decyzję to widocznie nie była. Następnym razem radzę się bardziej skupić na relacjach osobistych między matką a synem bo jeżeli szukać przyczyn tego postępku to właśnie w tych relacjach leży sedno. Osoby otoczone miłością i bliskością innych osób rzadko kiedy decydują się na taki krok chociaż i w takich przypadkach zdarzają się wyjątki.
Nie znasz szczegółów i to co mówisz może być niesprawiedliwe. Może nie doznałaś nigdy depresji ani zachowania osób,które to przeżywają. Nie znasz również sytuacji syna tej pani.Napisałaś "...rzadko kiedy decydują się..." - i może to jest ten przypadek. Więc zamiast pouczania możemy wszyscy się zastanowić: "Co ja mogę zrobić i co robię?" Jest takie powiedzenie: "odłóż lupę a zamiast niej weź do ręki lusterko". Pozdrawiam
Następnym razem radzę się bardziej skupić na relacjach osobistych między matką a synem bo jeżeli szukać przyczyn tego postępku to właśnie w tych relacjach leży sedno.
Osoby otoczone miłością i bliskością innych osób rzadko kiedy decydują się na taki krok chociaż i w takich przypadkach zdarzają się wyjątki.
Pozdrawiam