Okazywanie czułości było w czasach Jezusa na porządku dziennym. Wystarczy spojrzeć na opis sceny, gdy kobieta podczas uczty wyciera mu własnymi włosami stopy.
Czy doprawdy nikt z protokołu dypl. nie podpowiedział Głowie Państwa i naszemu Zwierzchnikowi, że używanie na tych terenach ociekającego krwią i tragediami bardzo brzydkiego słowa na "r" [r***ucja] w zestawieniu z czymkolwiek jest głęboko niestosowne? Rozumiemy południowe doświadczenia niegdyś potępionej "teologii wyzwolenia" (że niby rewolucja to dobro) i wszystkie "Che-pogawędki", ale tu ludzie wiedzą czym w istocie jest r***ucja, demokracja socjalistyczna, gazeta "Prawda", "kraj miłujący pokój" [wydane w PRL rozmówki polsko-niemieckie: moja ojczyzna należy do krajów miłujących pokój"] itd itp. Stąd zgroza zestawienia "rewolucja czułości", coś jak "Ministerstwo Prawdy".
Jak ktoś żyje wyłącznie przeszłością, to mu takie słowa przeszkadzają. Wypowiedź Papieża skierowana była do młodzieży, dla której ważniejsza jest przyszłość, niż to, że osiemdziesiąt lat temu ich pradziadkowie bili się z innym pradziadkami. Im słowo "rewolucja" prędzej będzie się kojarzyć z tym, że nowy telefon to "rewolucja w świecie techniki".
"której broniły poprzednie pokolenia", nie sprecyzujesz o co chodzi to ci inni sprecyzują, na rękę widać promowanie krótkiej pamięci, ateistów organizujących walkę z wiarą i dzisiaj nie brakuje, metody tylko inne mniej kija częściej marchewka, mniej burzycieli, bo nie ma za wiele do zburzenia, więcej zaś zwodzicieli, wolty ze starych działaczy w nowych zdarza się, że i w ramach 1 życiorysu jak u Baumana, choć zazwyczaj w 2 czy 3 pokoleniach działaczy występują, więc raczej to nie jest życie przeszłością, a ciągle jeden cyrk i podobne małpy