2 maja w stolicy Zimbabwe, Harare, odbyły się święcenia diakonisy Angelic Molen.
Dwie (lub więcej diecezji) posiadają wspólnego biskupa przy zachowaniu odrębnych instytucji.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Problemem jest na ile powszechność nauczania religii katolickiej faktycznie przekłada sie na życie młodych i trochę starszych Polaków.
I nie chodzi o prostą statystykę udziału w praktykach religijnych, ale o fakt, ze coraz więcej młodych wprost swoim życiem staje się apostatami. Być może zachowującymi jakieś elementy tradycji, czy praktyk pobożnych.
Ale ilość rozwodów, ciąż pozamałżeńskich, ilość chamstwa, czy cwaniactwa przeczy skuteczności religijnego wychowania. A do tego pytania młodych ludzi stawiane przy okazji choćby internetowych dyskusji pokazują dramat braku podstawowej wiedzy o religii katolickiej.
Bowiem na topie dziś jest wygodny dla wielu infantylizm religijnego wychowania dzieci ale i dorosłych. Bo w infantylnym podejściu nie trzeba mierzyć sie z tzw. trudnymi pytaniami i nie trzeba wymagać posiadania choćby podstaw wiedzy o swojej religii. Wszystko załatwia piosneczka, gitareczka czy rzewne świadectwo. A religijny analfabetyzm kwitnie.
Pytanie, gdyby zmienić model finansowania, a religia w szkole przestałaby być jedynie dodatkowym źródłem dochodu dla księdza, to czy by Kościół bardziej się zaangażował we własną misję? Wydaje mi się, że tak.
Trudno też wymagać większego zaangażowania katechetów, skoro i tak widzą jak marne są efekty ich pracy. Dziś zdrowym podejściem jest praca z garstka zaangażowanych i wyrzucanie innych z lekcji. Ale kto sobie na to pozwoli? Kto jest odporny np. na medialna nagonkę jak to ksiądz mógł wyrzucić uczniów z lekcji?
Dobrowolne lekcje religii finansowane przez np. wspólnotę parafialną szybko by zmieniły podejście do nauki i katechetów i uczniów.
Zauważyłem jednak, że dzisiaj w liceach młodzież częściej niż na nauczycieli wymagających skarży się na nauczycieli-olewaczy (to tak na marginesie).
No w zasadzie - rodzic temat "religia" ma "odfajkowany" - posyła dzieciaka na religię w szkole. jak ta lekcja wygląda - to nie jego problem. On swoje zrobił, teraz niech się szkoła martwi. Sprytne. Ale czy o to chodzi w religijnym wychowaniu dzieci?