Uznać Chrystusa jako swojego Króla... Czy bez tego w ogóle można być chrześcijaninem?
Roześmiałem się, gdy pod wczorajszą „Refleksją na dziś” (tak, to miało być tylko przez jeden Wielki Post, a od kilkunastu już lat zamieszczamy refleksje do czytań codziennie) przeczytałem komentarz czytelnika: „szkoda że nie ma refleksji na temat BUDOWNIA wiary”. Autor tej uwagi spodziewał się pewnie w refleksji jakiegoś wyjaśnienia dotyczącego Ewangelii tego dnia. Było w niej między innymi o mocy wiary będącej choćby tylko jak ziarenko gorczycy. Tymczasem piszący w tym tygodniu rozważania zatrzymał się na pierwszym czytaniu, na cechach, jakie zdaniem Pawła powinien mieć kandydat na biskupa. Ale ta uwaga uzmysłowiła mi chyba coś bardzo ważnego: zbyt dalekie bywają nasze analogie między budową domu a wiarą.
Czyli? No najpierw muszą być porządne fundamenty. Potem mury, stropy, okna, drzwi, dach..... Potem cała wykończeniówka. I gdy można by już w takim domu zamieszkać jeszcze zastanowienie, czy nie trzeba czegoś jeszcze w nim udoskonalić. Wybić nowe drzwi, inne zamurować, coś dobudować... I tak w kółko. Albo można inaczej – jak w krajach posttureckich – nie zrobić dachu, żeby się nazywało, że dom, choć niby zamieszkany, tak naprawdę ciągle w budowie.
Ciekawa alegoria, prawda? Alegoria odmowy i zwodzenia Pana i Króla; wiary, która zwleka z ostateczną decyzją; człowieka, który prócz własnej wolności, zdolnej przecież powiedzieć „nie” ciągle zostawia sobie różne furtki, by to „nie” dla niepoznaki nazwać „jeszcze nie” , a odkładanie „tak” na bliżej nieokreśloną przyszłość jakoś mądrze uzasadnić.
Także wczoraj w naszym portalu można było przeczytać dłuższą wypowiedź biskupa Andrzeja Czai na temat mającej niebawem mieć miejsce w naszym kraju intronizacji Chrystusa. Znalazłem w niej bardzo ciekawy cytat z Piusa XI: „Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest w zupełnym poddaniu się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa. Niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych, niech panuje w sercu, które wzgardziwszy pożądliwościami ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć, niech króluje w ciele i członkach jego, które jako narzędzia mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz”. I już od siebie biskup Czaja dodał: „W ten sposób papież Pius XI określił zasadnicze zadanie Kościoła w sytuacji narastającego na początku XX wieku laicyzmu, a ponieważ sytuacja z tamtego czasu ma niestety swój dalszy ciąg i Kościołowi przychodzi dziś funkcjonować w kulturze coraz bardziej obcej Ewangelii, jego słowa są dalej bardzo aktualne”.
Myślę, że bardzo aktualne nie tylko w kontekście naszej sytuacji społeczno-politycznej. Wiara nie jest gmachem, który zasiedla się dopiero po jego wybudowaniu. Wiara jest powiedzeniem Bogu „tak”. I powtarzaniem tego „tak” w każdej sytuacji. Nie tylko na modlitwie uwielbienia, ale też w codziennych wyborach. W rodzinie, wśród znajomych, w pracy; w obliczu degradacji i możliwego awansu. I także wtedy, gdy siada się przed komputerem, żeby skomentować kolejną wiadomość. Wiara to małe „tak”, małe ziarenko gorczycy. Owocujące kolejnymi „tak” sprawia, że zaczyna się przesadzać drzewa i przenosić góry...
Chrystus Królem? Moim Królem? Jak najbardziej. Jeśli jakiś chrześcijanin jeszcze nie uznał Go za swojego Króla, a na tronie swojego życia sadza jakież bożki czy – chyba najczęściej – samego siebie, to dziwny z niego chrześcijanin; chrześcijanin będący na bakier z pierwszym przykazaniem. Ale cóż, pewnie można i tak. Tylko te obawy przed zanikiem prawdziwej wiary i możliwą ateizacją czy islamizacją brzmią wtedy dość fałszywie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.