Dzisiaj ostatecznie przestałem wierzyć w dobre intencje lefebrystów. Jako miłośnik Mszy trydenckiej, wierny zarazem słowom Benedykta że formy zwyczajnej nie można odrzucić, miałem przez długi czas nadzieję że do jedności dojdzie. Zwłaszcza po słowach Fellay'a sprzed kilku miesięcy o postępach w dialogu z Watykanem. Po tym dzisiejszym oświadczeniu nie mam już wątpliwości że im nie zależy na żadnej jedności i tak naprawdę nigdy nie zależało... Papież emeryt miał dobre intencje, chciał prawdziwie jedności, zdjął ekskomunikę to wymyślili że nie podpiszą preambuły doktrynalnej. Przyszedł Franciszek i o ile można zrozumieć w wielu kwestiach konstruktywną krytykę jego poczynań, to lefebryści mają następny powód żeby mącić i zrzucać na Watykan całą winę za brak jedności. Myślę, że Stolica Święta powinna dać sobie spokój z próbami jednoczenia na siłę - nie chcą to nie. A Mszą trydencka i tak może i powinna być odprawiana przez kapłanów w pełnej jedności z Ojcem Świętym bo lefebryści wcale nie mają na nią monopolu (jak się im może wydawać...).
Cudownie! Chyba pisze Pan z rezerwatu gdzie reglamentowane dobro pt "Forma Nadzwyczajna" jest dostępne. W mojej archidiecezji ordynariusz potrafił zakazać w 100% legalnej pielgrzymce z duszpasterstwa "w pełnej łączności" celebracji tradycyjnych Mszy na terenie jego włości.
Nie widzę w tej wypowiedzi żadnego związku z moją... I tak, jestem z rezerwatu czyli jednej z diecezji, gdzie regularnie każdego tygodnia jest sprawowana Msza trydencka...
Ma. Cytuję Pana: " A Mszą trydencka i tak może i powinna być odprawiana przez kapłanów w pełnej jedności z Ojcem Świętym bo lefebryści wcale nie mają na nią monopolu (jak się im może wydawać...)". Otóż są miejsca, że Bractwo św. Piusa X ma monopol na tradycyjną Mszę, bo nikt inny jej wiernym nie oferuje. Są diecezje gdzie wierni przez np. 7 lat! pokornie prosili o celebrację, gdzie po długich prośbach dawano im jedną Mszę w miesiącu, albo wyznaczano do celebrowania kapłana, który nie przykładał się, by nauczyć się celebracji (i efekt był zdecydowanie niegodny) i wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni. Albo zabraniano propagowania informacji o terminach celebracji. Są popularyzowane duszpasterstwa dla chyba wszystkich, tylko nie dla tradycjonalistów (wyjątkiem są nieliczne postindultowe oazy, z których najbliższą mam chyba ze 200 km ode mnie). Nie ma co się dziwić, że ludzie w Polsce zwracają się o posługę do Bractwa, które mimo małej ilości kapłanów stara się zapewnić im tradycyjną Mszę. Posoborowe parafie wysyłają do wiernych świeckich szafarzy Komunii. Kapłani Bractwa podróżują kilkaset kilometrów, by zapewnić wiernym tradycyjną Mszę i sakramenty w tradycyjnej formie - czyli to, co u posoborowych księży na ogół wywołuje ironiczny uśmieszek a nawet otwartą wrogość. Udawanie, że jest się w pełnej jedności z np. z kardynałem Marxem czy Kasperem nie jest do zbawienia potrzebne. A co do jednoczenia, to proszę wziąć pod uwagę że nie tylko "lefebrystów", ale i wielu ludzi uczestniczących tylko w NOM przeraża kierunek zmian w posoborowym Kościele. Po paru dyskusjach z osobami wrogimi Tradycji co bardziej nerwowe jednostki dochodzą do wniosku, że do zbawienia "pełna komunia" z posoborowiem nie jest im potrzebna. Trzeba przyznać, że bp Fellay i jego asystenci
c.d. Trzeba przyznać, że bp Fellay i jego asystenci wykazywali dobrą wolę w rozmowach z watykańskimi urzędnikami. Ich wypowiedzi są raczej w duchu pojednawczym, o wiele bardziej niż wypowiedzi samych wiernych.
@Ajja -mówisz jak Fellay. Jak czytam taki komentarz, przy całym szacunku dla Twojej miłości do Tradycji, to wydaje mi się, że uczestniczycie w Eucharystii dla rytu a nie dla Boga. Po prostu tego nie rozumiem.
Uczestniczyłem w Eucharystii w rycie trydenckim i "na kajakach", i w "normalnej niedzielnej" też, i w domu chorego gdzie było trzech wiernych, i na Jasnej Górze gdzie było wiernych pół miliona, i z Papieżem i z wiejskim proboszczem, i na prymicjach, w katedrach polskich, niemieckich, austriackich....
I naprawdę każda Eucharystia była inna (mimo, że większość była w tym samym posoborowym rycie). Ale przecież każda była święta.
Kiedy czytam, że "(kapłan) wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni"... To mam poczucie totalnego nieporozumienia.
Rozumiem przywiązanie do Tradycji (msza trydencka jest zresztą piękna i bogata niezwykle), ale nie deprecjonujmy posoborowej liturgii, bo wylądujemy tam, gdzie oni.
Piszesz, że "po paru dyskusjach z osobami wrogimi Tradycji co bardziej nerwowe jednostki dochodzą do wniosku, że do zbawienia "pełna komunia" z posoborowiem nie jest im potrzebna".
My, "postępowcy" (jak nas nazywacie, kiedy nie słyszymy), mamy dokładnie to samo. Robimy się do Was wrogo nastawieni wyłącznie wtedy, kiedy traktujecie liturgię posoborową z pogardą. Bo my, tak jak Wy, kochamy liturgię, której Wy nie rozumiecie i na którą patrzycie z góry.
Swoją drogą, na tym polegały gesty Benedykta i Franciszka - przestali patrzeć na lefebvrowców z góry. I na tym polega grzech bp Fellay'a - że nie przestał patrzeć z góry na nas.
@momo "uczestniczycie w Eucharystii dla rytu a nie dla Boga"? Uczestniczymy w Mszy świętej nie dla rytu. To dla Boga wybieramy ryt, który lepiej wyraża wiarę katolicką i który godniej pozwala oddawać Bogu cześć. "Kiedy czytam, że "(kapłan) wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni"... To mam poczucie totalnego nieporozumienia". - Owszem, takie kazania są totalnym nieporozumieniem. Np. takie, które zamiast przybliżać wiernym Słowo Boże skupiały się na wyjaśnianiu zgromadzonym wiernym, że Msza tradycyjna to śmieszny przeżytek. Co do traktowania liturgii posoborowej "z pogardą", to pozwolę sobie zacytować kard. Ratzingera: "[po Soborze]w miejsce liturgii będącej owocem nieprzerwanego rozwoju, wstawiono liturgię wyprodukowaną. Zerwano z żywym procesem przemiany oraz wzrostu i zastąpiono go produkcją. Nie chciano kontynuować owej żywej przemiany i organicznego dojrzewania, natomiast, zupełnie jak w produkcji technicznej, zastąpiono je banalnym produktem, powstałym dla potrzeb chwili". Źródło: http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2009/05/kard-ratzinger-wstep-do-ksiazki-ks-k.html Bp. Fellay nie patrzy na Rzym z góry. Gdyby tak było, nie chciałby nawet rozmawiać z watykańskimi oficjałami. Proszę zauważyć, że jest wielka różnica między postawą wobec Rzymu FSSPX i jego przełożonego, a stanowiskiem sedewakantystów, którzy nie uznają papieża. Widać to nie tylko w słowach, ale i w czynach: w znanych mi kaplicach Bractwa w zakrystii wisi portret papieża, jest też ładnie oprawione imię biskupa miejsca, żeby odwiedzający duchowni z innych diecezji nie mieli wątpliwości, czyje imię należy wymówić podczas odmawiania Kanonu. Wierni przed każdą Mszą modlą się za papieża. A że nie podobają się im Franciszkowe wypowiedzi i czyny, takie jak obmywanie nóg muzułmańskim więźniom czy słowa o konkubinatach i otwarcie o tym mówią? Nie tylko oni mają takie zastrzeżenia.
@momo I jeszcze jeden cytat kard. Ratzingera z powyższego źródła: " Reforma liturgiczna, tak jak jest ona wcielana w życie, za bardzo odeszła od tego ideału, w rezultacie widzimy nie odnowę, a dewastację. Z jednej strony mamy liturgię przekształconą w show, przez który próbuje się uczynić religię interesującą za pomocą modnych banałów i zgrabnych haseł. Majstrujący w ten sposób przy liturgii odnoszą co prawda chwilowy sukces, jednak ci, którzy szukają w niej nie showmena duchowego, ale okazji do spotkania z żywym Bogiem, u którego wszelkie nasze „robienie” staje się pozbawione większego znaczenia, do spotkania, które jako jedyne może nas obdarować prawdziwym bogactwem bytu, ci odnoszą szkodę i odchodzą".
Jestem w stanie zrozumiec stanowisko FSSPX, choć sam niekorzystałem nigdy z ich posługi i raczej nie będę, bo wolę klarowną sytuacje kanoniczną (a mszę trydencka wole niż posoborową liturgię). papiez Franciszek swoją działalnością dał do zrozumienia, że eksperymentu Tradycji nie toleruje i marginalizuje. Najpierw zakaz odprawiania mszy trydenckiej w najbardziej rozwojowym zgromadzeniu - Franciszkanów Niepokalanej (zakaz wbrew stojącej kanonicznie wyżej bulli Piusa V, oraz wbrew dokumentowi Benedykta XVI), a ostatnio wpierw narzucenie biskupowi Mario Olivieri biskupa pomocniczego o większej władzy niz ordynariusz i w końcu dymisja Olivierego. Nowuy biskup całkowicie niszczy tradycyjne duszpasterstwo, w tym trydencka liturgię powołując sie na wolę Franciszka. Biorąc pod uwagę fakty FSSPX obawia się, ze kanonicze ich uznanie doprowadzi do ograniczeń i rozpadu według schematu - albo dostosujecie się albo ograniczamy was. Jest to przykre w sytuacji, gdy wszelkie niekatolickie nurty mają całkowitą akceptację, a tradycyjne duszpasterstwo jest na każdym kroku ograniczane.
Coś w tym jest. W Kościele nadal lansuje się ruchy inspirowane ideami zaczerpniętymi z protestanckich pentakostalnych zborów, mimo że w przeszłości zdarzały się całe wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, które pod wpływem tych idei odeszły z Kościoła. Dlaczego nie ostrzega się katolików przed takimi odlotami, a zamiast tego za zagrożenie uważa ludzi, którzy wyznają wiarę tak jak to jeszcze kilkadziesiąt lat temu czynił cały Kościół łaciński? Z drugiej strony, uważam, że Franciszek prędzej zaakceptuje Bractwo, niż poprzednicy. W duchu pluralizmu, bo on nie przykłada wagi do różnic doktrynalnych.
W artykule znajduje sie pare niescislosci. Zacznijmy od tego ze Bractwo nie bylo ekskomunikowane. Co najwyzej mozna powiedziec ze biskupi byli... Ale czy to jest pewne to inna sprawa... Msza trydencka wywodzaca sie od sw. Grzegorza Wielkiego nie jest sprawowana tylem do wiernych ale raczej przodem do Boga. Duza roznica w centrum jest Bog a nie czlowiek co czasem w nowej Mszy sie zdarza niestety. Ostatnia rzecza jest ilustracja z Mszy Swietej sprawowanej na Karolkowej. A nie u Bractwa. Poza tym okreslenie lefebrysci jest obrazliwe, kajarzy sie z komunisci, nazisci a nie mowimy o franciszkanach franciszkanisci.
Msza "tyłem do wiernych"... ręce opadają. W obecnym Kościele szerzy się kult człowieka, stąd człowiek ("wierni") są punktem odniesienia, a nie Bóg, co właśnie widać w wyrażeniu "msza tyłem do wiernych". Tak naprawdę Msza Wszechczasów jest versus Deum, czyli w stronę Boga. Patrząc w słońce, stoję przodem do słońca, a nie tyłem do cienia.
Słońce jest obiektem materialnym, dziełem bożym, zatem porównanie chybione skoro Najwyższy jest Wszechobecny nie da się być do niego tyłem czy przodem (zaś do wiernych da się) nie mieszka On w przybytku będącym dziełem ludzi (Iz 66,1n por. J 4,21 - 23) Na Ostatniej Wieczerzy uczestnicy leżeli http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=352#W12 http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/1/chapter/26/verse/20 http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/2/chapter/14/verse/18 http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/3/chapter/22/verse/14 http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/4/chapter/13/verse/12 http://stacja7.pl/wiara/ostatnia-wieczerza-jak-bylo-naprawde/ pkt 1 "Ostatnia Wieczerza na leżąco" (dalszy ciąg jest w najlepszym razie nie na temat, lecz co poradzić)
Porównanie jest celowe. Pan Jezus w tabernakulum jest Wschodzącym Słońcem.
"Nadużywany dzisiaj termin orientacja pochodzi od łacińskiego słowa oriens – wschód, wschodzące słońce. Orientacja zatem do zwrócenie się ku wschodowi, skierowanie się na wschód. Kierunek wschodni jest związany z Chrystusem i Jego powtórnym przyjściem. W Ewangelii czytamy słowa odnoszące się do Chrystusa: „visitabit nos oriens ex alto” „nawiedzi nas z wysoka wschodzące Słońce” (Łk 1, 78).( Sacerdos Hyacinthus).
„Istotną kwestią jest (…) wspólne zwrócenie się na Wschód w czasie Modlitwy eucharystycznej. Nie chodzi tu o coś przypadkowego, lecz o rzecz zasadniczą” (Kard. J. Ratzinger, Duch liturgii).
Jacy "opaci"? Chyba ktoś tak przetłumaczył po macoszemu francuskie słowo oznaczające po prostu księdza. Wymienieni księża Nely i Pfluger są asystentami przełożonego Bractwa. Bractwo nigdy nie było ekskomunikowane, dekret o ekskomunice dotyczył 2 konsekratorów i 4 nowo wyświęconych biskupów. Wierni też nigdy nie byli poza Kościołem. Pisanie że Msza trydencka to ta odprawiana "tyłem do ludzi" to wielkie uproszczenie, będące do tego przejawem szkodliwego rozłożenia akcentów podczas liturgii. Celebrans nie stoi tyłem do ludzi. On stoi zwrócony w tym samym kierunku, co wierni. A wszyscy oni stoją twarzami ku Bogu. Zresztą NOM też bywa celebrowany "tyłem do ludzi". Ba - nawet rubryki sugerują taki kierunek, bo wyraźnie wskazują kiedy kapłan ma być zwrócony przodem do wiernych, co by nie miało sensu gdyby miał stać do nich przodem cały czas.
Łączy nas Jezus, wszytko to co Bóg nam dał i przekazał. Łączy nas wszystko co cenne. Dzieli nas tylko grzech. Świat pozna Jezusa gdy będziemy razem, gdy będziemy się miłować tak jak Jezus nas umiłował. Czy to takie trudne posłuchać Jezusa. Zbyt często słychać my, my, oni. A gdzie posłuszeństwo Jezusowi? Co zrobiliśmy i co robimy? Czy świat widzi miłość chrześcijan? Wydaje się, że dzisiaj krew męczenników przemawia o wiele silniej niż życie chrześcijan materialnie "dobrze się mających". Zawsze należy zwracać się ku Bogu.
BĘDĄC PRZODEM DO ZBAWICIELA NIGDY NIE STANĘ TYŁEM DO CZŁOWIEKA.
KOCHAJĄC BOGA, ZAWSZE BĘDĘ KOCHAŁ CZŁOWIEKA, SZANOWAŁ JEGO STWORZENIE TAKŻE I SIEBIE.
Właściwie trudno dziwić się użytkownikowi "Ech", że uważa Bractwo św. Piusa X za ruch schizmatycki. Tak przecież wmawiano nam przez cale długie lata, a jeden z polskich biskupów jeszcze 8 lat temu napisał list do wiernych, ostrzegając ich przed uczestniczeniem w nabożeństwach odprawianych w kaplicach Bractwa i groził ekskomuniką za wstąpienie do wspólnot prowadzonych przez Bractwo!. Większość ludzi ma więc zakodowane w umyśle, że "lefebryści" to przeciwnicy papieża i Kościoła, heretycy i w ogóle, że są gorsi niż protestanci.. Mało kto wie, że jest odwrotnie, kapłani Bractwa to najbardziej wierni Ewangelii duchowni i dzięki nim utrzymała się nieskażona Tradycja i nauka Kościoła. Jeśli KK będzie dalej szedł w stronę relatywizmu, liberalizmu i modernizmu, to Bractwo jest jedyną nadzieją na przetrwanie prawdziwej wiary katolickiej. Warto posłuchać w internecie wykładów księży z Bractwa, np. ks.K.Stehlina.
tym biskupem który napisał w/w dziwny list był nie kto inny jak bp.Wiktor Skworc,kiedy był biskupem tarnowskim. Zresztą do tej pory ze swiecą szukać mszy Wszechczasów w diec.tarnowskiej, najbliższa stała to chyba Kraków-kościół ŚŚ Piotra i Pawła, Kościół św.Krzyża.
@trydentina A to mnie zasmuciłeś co do osoby obecnego metropolity górnośląskiego. U nas w diecezji Tridentiny też niewiele, a jeśli jest to często prawie katakumbowa. Mianowicie w ogłoszeniach danej parafii trudno znaleźć czytelną wzmiankę na temat. Tak jakby to była rzecz wstydliwa. Np.parafia św. Benedykta w Tychach. Tridentina jest raz w miesiącu, ale w ogłoszeniach zamieszczono tylko drobny dopisek "(łac.)" przy godzinie mszy. A przecież NOM też może być po łacinie. Dlaczego nie ma informacji, że jest to msza w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego? Komu ta informacja przeszkadza? Kogo drażni?
@nex Ech, naprawdę, niech Kolega nie narzeka na ogłoszenia u św. Benedykta (poza tym jest napisane "(tryd.)", a nie "(łac.)"). Wcześniej ta Msza była przez jakiś czas odprawiana gdzie indziej w Tychach, i wtedy to dopiero była kompletna tajemnica, dostępna tylko tym, którzy osobiście znali któregoś z organizatorów czy ministrantów albo sami znaleźli info w internecie. Abp Skworc wówczas jeszcze ordynariuszem nie był, ale kiedy nim został, to się nam troche polepszyło.
@tyszanin W ub.miesiącu na sto procent było tylko (łac.). Reszta Twojej wypowiedzi dokładnie potwierdza moje zdanie. Były katakumby, a teraz "trochę się nam polepszyło".
Bractwo Piusa X ruchem schizmatycznym? A od kiedy? Autor artykulu powinien doczytac i sprostowac: ekskomunika nalozona byla na Arc. Lefevbre i 4 wyswieconych przez niego biskupow a nie na Bractwo Piusa X !!! A to jest zasadnicza roznica. Bractwo bylo i jest do dnia dzisiejszego prawe, za zgoda Vatykanu i dla tego tez zupelnie legalne. Rowniez dzisiaj. Benedykz XVI zdjal ekskomunike z jakiegos powodu... Twierdzenie, ze Bractwo Piusa X jest schizmatyczne jest co najmniej nie trafione.
Lefebryści powołują się na dwutysiącletnią tradycję, a przecież msza trydencka nie ma nawet 500 lat. Może nawet ma mniej lat, niż msza w formie "neońskiej", a na pewno wykształciła się później, niż ona. A neoni wcale nie roszczą sobie prawa do wyświęcania biskupów wbrew papieżowi. Jedno jest pewne - jeśli ta rzecz od człowieka pochodzi, to prędzej czy później zniknie.
"Lefebryści powołują się na dwutysiącletnią tradycję, a przecież msza trydencka nie ma nawet 500 lat."
Nieprawda. Lefebryści powołują się na organiczny rozwój liturgii, z czym definitywnie zerwał Sobór Watykański II. Polecam "Historię Mszy" P.Milcarka.
"Jedno jest pewne - jeśli ta rzecz od człowieka pochodzi, to prędzej czy później zniknie."
Obawiam się, że zasada Gamaliela zagra tu nie po Twojej myśli. W seminariach duchownych od końca lat 60 następuje stały i dramatyczny spadek ilości alumnów, podczas gdy seminaria tradycjonalistyczne kwitną i przeżywają boom powołaniowy. Dane są jawne i łatwo dostępne w internecie.
"Obawiam się, że zasada Gamaliela zagra tu nie po Twojej myśli." Wierzę, że zagra po myśli Boga. Nie jestem przeciwnikiem mszy trydenckiej. Natomiast włączają mi się wszystkie czerwone lampki, gdy widzę tak rażące nieposłuszeństwo wobec hierarchii Kościoła. Dlatego zastanawiam się, skąd to pochodzi.
"Bractwo Kapłańskie św. Piusa X oficjalnie twierdzi, że Stolica Rzymska jest obsadzona. Ale Bractwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek sprzeciwiać się przynajmniej niektórym aspektom nauczania Soboru Watykańskiego II, a także nauczania papieży od Jana XXIII do Benedykta XVI. Innymi słowy, Bractwo to uznaje li tylko prymat honorowy papieża (tak jak prawosławni uznają prymat honorowy patriarchy Konstantynopola). Poza tym Bractwo to kwestionując przynajmniej część nauczania Soboru Watykańskiego II kieruje się dodatkowo inną zasadą praktykowaną w prawosławiu, mianowicie recepcją soboru." http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/67/n/6412/#Com_6412
@Gość A nie włączają Ci się czerwone lampki jak czytasz niektóre wypowiedzi Franciszka, Marxa, Kaspera, Baldisseriego, Maradiagi, Fortiego i innych hierarchów w tzw.pełnej łączności? Mnie się włączają, ba, czasem nawet cale czerwone latarnie.
Cała ta dyskusja nt. mszy Tardycyjnej czy pospoborowej jak żywo przypomina mi dysputy św. Pawła z hebrajczykami. "Czy pogan należy obrzezać czy nie?" "Czy obrzezanie jest gwrantem zbawienia?"
Miłośnicy mszy trydenckiej zapominają, że przed 1568 r. też odprawiano msze i pewnie też po "reformie" Piusa V były głosy, że "tradycja została zastąpiona nowościami".
Pamiętajmy, że są inne kościoły, które są w jedności z Piotrem np. koptyjski czy heldejski ze swoją tradycją i im też zarzucicie, że "źle modlą się do Boga? Niegodnie?"
Litości ta cała Wasz dysputa "wyższości Trydecjkiej nad posoborowej" jest "biciem piany" i niczym więcej. Zastanówcie się, Ktomu to służy, Bogu? Czy Wasze rozważania są odpowiedzią na wezwanie o "dar jedności w Duchu Świętym"
Zamiast "ewangelizować i nawracać Świat" i być "solą, która nie wietrzeje". Zajmujemy się "sami sobą". Czy ładniej i czy Bogu bardziej się podoba ta czy inna liturgia, w tym czy w tamtym rycie. Pamiętajcie Bracia, że Bogu milszy jednen nawrócony grzesznik, niż 99 sprwiedliwych.
RaBi wybacz, ale po prostu nie znasz poglądów tradycjonalistów, więc polemizujesz raczej sam z sobą. Główny zarzut tradycjonalistów wobec nowej mszy jest taki, że stanowi ona zerwanie organicznego ciągu rozwoju, jakiemu podlegała ona od wieków. Sobór Trydencki nie zmajstrował żadnej mszy od nowa, a jedynie skodyfikował i skonsolidował to co było od wieków. A także (ważne!) bardzo szczegółowo określił warunki ważności mszy św. Co innego NOM, skonstruowany sztucznie. I z tego wynika jego problem: NOM jest niezwykle podatny na dramatyczne nadużycia liturgiczne (co praktycznie jest niemożliwe w VOM). Konsekracja pizzy czy blachy z ciastem, "współkonsekracje" z wiernymi lub "diakonisami" w ornatach, zamiana słów konsekracji- to jest na świecie norma niestety (na szczęście nie w Polsce). Na Tridentinie tego nie ma. Na całym świecie Tridentina jest taka sama, w Manili, w Paryżu, w Sydney. Wiesz co robić, co mówić, co w danym momencie robi kapłan. Kolejna rzecz. Nikt nie czyni żadnych zarzutów wobec innych rytów w Kościele Katolickim, skąd masz takie informacje (na marginesie, koptyjski jest nie z tej branży;) Skądinąd, te inne ryty są zadziwiająco zbliżone do VOM, nie do VOM. Moja dobra rada od serca: Weź do ręki książkę "Ducha Liturgii" J.Ratzingera. Czytaj uważnie, a jak skończysz zacznij od początku. I tak w kółko. Zobaczysz, że zmieni Ci się optyka.
Chyba się niezroumieliśmu. Bywa tak w dyskusjach. Moim zamiarem jest zrwócenie uwagi, że "wywyższanie" lub "poniżanie" jakiegokolwiek rytu jest przejawem "samouwielbienia". Takie podejście do sprawy powoduje, że to masza wg "wybranego" rytu staje się bożkiem. I tyle w tym temacie!
Nie ograniczajmy Boga i Jego łask tylko do mszy "danego, lepszego" rytu!
Jezusa uczniowie podążający do Emaus poznali dopiero przy łamaniu chleba. Myślisz naprawdę, że dla jezusa miało znaczenie "rodzaj chleba"? Jezus przy "innym" chlebie by się im nie objawił? Naprawdę aż tak wierzysz? Chcesz ograniczyć Jego moc bo "jeden" czy "drugi" kardynał tak napisał?
Kim ja jestem aby ograniczyć Jego wolę? Czy ja, czy Ty, czy kardynałowie Mu doradzają jak ma się "objawić". Zaraz dojdziemy do tego, że Jezus przy ostatniej wieczeży odprawił Eucharystię ale nie w sposób kanoniczny!
Zajmujmy się tym do czego posłał nas Bóg, głośmy Ewangelię, a uwierz mi, że nie posłał nas do "zajmowania się samymi sobą".
"Myślisz naprawdę, że dla jezusa miało znaczenie "rodzaj chleba"? Jezus przy "innym" chlebie by się im nie objawił? Naprawdę aż tak wierzysz? Chcesz ograniczyć Jego moc bo "jeden" czy "drugi" kardynał tak napisał?"
RaBi, polemizujesz nie ze mną, ani nie "z jednym czy drugim kardynałem" (swoją drogą mówisz lekceważąco o Benedykcie XVI!), ale z przepisami liturgicznymi Kościoła, które obowiązują każdego duchownego pod rygorem nieważności Mszy Św. Nie można konsekrować ciastek i soczku jabłkowego. Przykro mi, ale nieistotne jest co się Tobie wydaje w tej kwestii, skoro Kościół Święty uważa inaczej. Ewentualne dalsze polemiki kieruj do Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
"MATERIA NAJŚWIĘTSZEJ EUCHARYSTII Chleb, którego używa się przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary eucharystycznej, powinien być niekwaszony, czysto pszenny i świeżo upieczony, tak, aby nie było żadnego niebezpieczeństwa zepsucia. Wynika z tego, że chleb wykonany z innej substancji, nawet zbożowej, lub taki, do którego została dodana znaczna ilość materii różnej od pszenicy, tak, że zgodnie z powszechną opinią nie może być nazwany chlebem pszennym, nie stanowi ważnej materii dla sprawowania Ofiary i sakramentu Eucharystii. Poważne nadużycie stanowi dodawanie do chleba przeznaczonego do Eucharystii innych substancji, jakimi są owoce lub cukier czy miód. Jest oczywiste, że hostie winny być wykonywane przez osoby, które odznaczają się nie tylko uczciwością, lecz również mają kompetencje do ich wykonywania i wyposażone są w odpowiednie narzędzia.(...) Wino, jakiego używa się przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary eucharystycznej, powinno być naturalne, z winogron, czyste i nie zepsute, bez domieszki obcych substancji. Przy sprawowaniu Mszy należy dodać do niego odrobinę wody. Z troskliwością należy dbać, aby wino przeznaczone do Eucharystii było przechowywane w doskonałym stanie i nie skwaśniało. Absolutnie zakazuje się używania wina, którego prawdziwość i pochodzenie byłyby wątpliwe: Kościół, bowiem wymaga pewności, jeśli chodzi o warunki konieczne do ważności sakramentów. Żaden pretekst nie może usprawiedliwić użycia jakichkolwiek innych napojów, które nie stanowią ważnej materii."
Pycha lefebrystów nie zna granic. Kolejny papież próbuje dogadać się z nimi, a ci odrzucają wyciągniętą dłoń. Ewidentnie widać, że nie odpowiadają im zasady życia w Kościele i nie chcą się podporządkować. Wszystko wskazuje, że prą do schizmy i skończą, jak ich założyciel - ekskomunikowani
No właśnie, a najgorsze, że po Summorum Pontificum Benedykt XVI powołał IBP, gdzie formuje się kapłanów bardzo podobnych do lefebrytów, z tą tylko różnicą, że formalnie uznają Imię papieża. Poza tym dalej są jak lefebryści. Wiem, bo przez chwilę należałam do Duszp. Trad. Szukałam ducha liturgii a znalazłam demona przeszłości.Pozdrawiam
Skąd u was taka nienawiść do tradycyjnego Kościoła Katolickiego? W Bractwie tez uznaje się papieża i modli się za niego podczas Mszy. Jeśli dla Ciebie wszystko co przeszłe kojarzy się z demonami, to co powiesz na fakt, że prawie wszyscy swięci i błogosławieni żyli w czasach, gdy byla odprawiana wyłącznie Msza trydencka, np. św. Faustyna, św.Maksymilian Kolbe i jakoś nic nam nie wiadomo, by uważali liturgię tej Mszy za "demona przeszłosci" Gdyby tamci święci wstali z grobu to ten dzisiejszy Kościół z nową Mszą, ekumenizmem i relatywizmem moralnym uznaliby za schizmatycki!
Może to my jesteśmy w schizmie, a nie tradycyjne Bractwo sw. PiusaX?
katoliku formalny, stań lepiej w prawdzie i przestań manipulować. takie gierki słowne być może działają na gimnazjalistów na fejsie, ale na nikogo poważnego. argument o świętych i mszy za ich czasów ma ten sam ciężar gatunkowy, co twierdzenia homoseksualistów, że skoro takie zachowania się zdarzają wśród zwierząt, to znaczy, że są normalne. w ich czasach był tylko jeden ryt i nie mieli takich dylematów, co my dzisiaj. na tej samej zasadzie możemy powiedzieć, że wczasach mszy trydenckiej odegrały się najczarniejsze karty w historii i miały miejsce największe zbrodnie i można by tu dłuuuugo wymieniać. wymienieni tu akurat dwoje świętych są słabymmi przykładami dla środowiska tradsów ponieważ zarówno Maksymilian, jak i Faustyna są doskonałymi przykładami posłuszeństwa przełożonym i Kościołowi, czego pośród tradsów można szukać ze świecą. również skrajną nieuczciwością jest zarzucanie komuś ninawiści do Kościoła i tradycji, skoro tylko wypowiada się nipochlebnie o lefebrystach. wypowiadam się negatywnie o tym środowisku, bo widzę wiele zagrożeń zarówno dla Kościoła jako całości, jak i poszczególnych wiernych. wystarczy powiedzieć, że sam bunt Lefebvra był czynem na wskroś złym i pociągnął za sobą wiele negatywnych zjawisk, a nawet powstawanie sekt tradycjonalistycznych. nie trzeba tu chyba wspominać o mnogości środowisk tradycjonalistycznych, pojawiających się między nimi różnicach w interpretacji dokumentów kościelnych i mających nawet miejsce sporach i kłótniach między nimi. katoliku tradycyjny, jeżeli chcesz mi teraz zarzucić kłamstwa, to przoszę sobie popatrz chociażby na fejsie w różnych tradsowych grupach. o różnych tradsowych projektach bawiących się niejednokrotnie w manipulacje (np. novus ordo insider) nie będę wspominał a na deser proszę, oto moje 2 ulubione przykłady tradsowej patologii https://www.facebook.com/groups/Apostolstwo/?ref=bookmarks https://www.facebook.com/groups/221228984557946/?fref=ts
Otóż są miejsca, że Bractwo św. Piusa X ma monopol na tradycyjną Mszę, bo nikt inny jej wiernym nie oferuje. Są diecezje gdzie wierni przez np. 7 lat! pokornie prosili o celebrację, gdzie po długich prośbach dawano im jedną Mszę w miesiącu, albo wyznaczano do celebrowania kapłana, który nie przykładał się, by nauczyć się celebracji (i efekt był zdecydowanie niegodny) i wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni. Albo zabraniano propagowania informacji o terminach celebracji. Są popularyzowane duszpasterstwa dla chyba wszystkich, tylko nie dla tradycjonalistów (wyjątkiem są nieliczne postindultowe oazy, z których najbliższą mam chyba ze 200 km ode mnie). Nie ma co się dziwić, że ludzie w Polsce zwracają się o posługę do Bractwa, które mimo małej ilości kapłanów stara się zapewnić im tradycyjną Mszę. Posoborowe parafie wysyłają do wiernych świeckich szafarzy Komunii. Kapłani Bractwa podróżują kilkaset kilometrów, by zapewnić wiernym tradycyjną Mszę i sakramenty w tradycyjnej formie - czyli to, co u posoborowych księży na ogół wywołuje ironiczny uśmieszek a nawet otwartą wrogość. Udawanie, że jest się w pełnej jedności z np. z kardynałem Marxem czy Kasperem nie jest do zbawienia potrzebne.
A co do jednoczenia, to proszę wziąć pod uwagę że nie tylko "lefebrystów", ale i wielu ludzi uczestniczących tylko w NOM przeraża kierunek zmian w posoborowym Kościele. Po paru dyskusjach z osobami wrogimi Tradycji co bardziej nerwowe jednostki dochodzą do wniosku, że do zbawienia "pełna komunia" z posoborowiem nie jest im potrzebna. Trzeba przyznać, że bp Fellay i jego asystenci
Uczestniczyłem w Eucharystii w rycie trydenckim i "na kajakach", i w "normalnej niedzielnej" też, i w domu chorego gdzie było trzech wiernych, i na Jasnej Górze gdzie było wiernych pół miliona, i z Papieżem i z wiejskim proboszczem, i na prymicjach, w katedrach polskich, niemieckich, austriackich....
I naprawdę każda Eucharystia była inna (mimo, że większość była w tym samym posoborowym rycie). Ale przecież każda była święta.
Kiedy czytam, że "(kapłan) wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni"... To mam poczucie totalnego nieporozumienia.
Rozumiem przywiązanie do Tradycji (msza trydencka jest zresztą piękna i bogata niezwykle), ale nie deprecjonujmy posoborowej liturgii, bo wylądujemy tam, gdzie oni.
Piszesz, że "po paru dyskusjach z osobami wrogimi Tradycji co bardziej nerwowe jednostki dochodzą do wniosku, że do zbawienia "pełna komunia" z posoborowiem nie jest im potrzebna".
My, "postępowcy" (jak nas nazywacie, kiedy nie słyszymy), mamy dokładnie to samo. Robimy się do Was wrogo nastawieni wyłącznie wtedy, kiedy traktujecie liturgię posoborową z pogardą. Bo my, tak jak Wy, kochamy liturgię, której Wy nie rozumiecie i na którą patrzycie z góry.
Swoją drogą, na tym polegały gesty Benedykta i Franciszka - przestali patrzeć na lefebvrowców z góry. I na tym polega grzech bp Fellay'a - że nie przestał patrzeć z góry na nas.
Boli, kiedy "nasi" robią to samo.
"uczestniczycie w Eucharystii dla rytu a nie dla Boga"? Uczestniczymy w Mszy świętej nie dla rytu. To dla Boga wybieramy ryt, który lepiej wyraża wiarę katolicką i który godniej pozwala oddawać Bogu cześć.
"Kiedy czytam, że "(kapłan) wygłaszał skandaliczne kazania, całkowicie sprzeczne z duchowością której spragnieni byli wierni"... To mam poczucie totalnego nieporozumienia". - Owszem, takie kazania są totalnym nieporozumieniem. Np. takie, które zamiast przybliżać wiernym Słowo Boże skupiały się na wyjaśnianiu zgromadzonym wiernym, że Msza tradycyjna to śmieszny przeżytek.
Co do traktowania liturgii posoborowej "z pogardą", to pozwolę sobie zacytować kard. Ratzingera: "[po Soborze]w miejsce liturgii będącej owocem nieprzerwanego rozwoju, wstawiono liturgię wyprodukowaną. Zerwano z żywym procesem przemiany oraz wzrostu i zastąpiono go produkcją. Nie chciano kontynuować owej żywej przemiany i organicznego dojrzewania, natomiast, zupełnie jak w produkcji technicznej, zastąpiono je banalnym produktem, powstałym dla potrzeb chwili". Źródło: http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2009/05/kard-ratzinger-wstep-do-ksiazki-ks-k.html
Bp. Fellay nie patrzy na Rzym z góry. Gdyby tak było, nie chciałby nawet rozmawiać z watykańskimi oficjałami. Proszę zauważyć, że jest wielka różnica między postawą wobec Rzymu FSSPX i jego przełożonego, a stanowiskiem sedewakantystów, którzy nie uznają papieża. Widać to nie tylko w słowach, ale i w czynach: w znanych mi kaplicach Bractwa w zakrystii wisi portret papieża, jest też ładnie oprawione imię biskupa miejsca, żeby odwiedzający duchowni z innych diecezji nie mieli wątpliwości, czyje imię należy wymówić podczas odmawiania Kanonu. Wierni przed każdą Mszą modlą się za papieża. A że nie podobają się im Franciszkowe wypowiedzi i czyny, takie jak obmywanie nóg muzułmańskim więźniom czy słowa o konkubinatach i otwarcie o tym mówią? Nie tylko oni mają takie zastrzeżenia.
I jeszcze jeden cytat kard. Ratzingera z powyższego źródła:
" Reforma liturgiczna, tak jak jest ona wcielana w życie, za bardzo odeszła od tego ideału, w rezultacie widzimy nie odnowę, a dewastację. Z jednej strony mamy liturgię przekształconą w show, przez który próbuje się uczynić religię interesującą za pomocą modnych banałów i zgrabnych haseł. Majstrujący w ten sposób przy liturgii odnoszą co prawda chwilowy sukces, jednak ci, którzy szukają w niej nie showmena duchowego, ale okazji do spotkania z żywym Bogiem, u którego wszelkie nasze „robienie” staje się pozbawione większego znaczenia, do spotkania, które jako jedyne może nas obdarować prawdziwym bogactwem bytu, ci odnoszą szkodę i odchodzą".
W obecnym Kościele szerzy się kult człowieka, stąd człowiek ("wierni") są punktem odniesienia, a nie Bóg, co właśnie widać w wyrażeniu "msza tyłem do wiernych".
Tak naprawdę Msza Wszechczasów jest versus Deum, czyli w stronę Boga.
Patrząc w słońce, stoję przodem do słońca, a nie tyłem do cienia.
skoro Najwyższy jest Wszechobecny nie da się być do niego tyłem czy przodem (zaś do wiernych da się)
nie mieszka On w przybytku będącym dziełem ludzi (Iz 66,1n por. J 4,21 - 23)
Na Ostatniej Wieczerzy uczestnicy leżeli http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=352#W12
http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/1/chapter/26/verse/20
http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/2/chapter/14/verse/18
http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/3/chapter/22/verse/14
http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/4/chapter/13/verse/12
http://stacja7.pl/wiara/ostatnia-wieczerza-jak-bylo-naprawde/ pkt 1 "Ostatnia Wieczerza na leżąco" (dalszy ciąg jest w najlepszym razie nie na temat, lecz co poradzić)
"Nadużywany dzisiaj termin orientacja pochodzi od łacińskiego słowa oriens – wschód, wschodzące słońce. Orientacja zatem do zwrócenie się ku wschodowi, skierowanie się na wschód. Kierunek wschodni jest związany z Chrystusem i Jego powtórnym przyjściem. W Ewangelii czytamy słowa odnoszące się do Chrystusa: „visitabit nos oriens ex alto” „nawiedzi nas z wysoka wschodzące Słońce” (Łk 1, 78).( Sacerdos Hyacinthus).
„Istotną kwestią jest (…) wspólne zwrócenie się na Wschód w czasie Modlitwy eucharystycznej. Nie chodzi tu o coś przypadkowego, lecz o rzecz zasadniczą”
(Kard. J. Ratzinger, Duch liturgii).
Dzieli nas tylko grzech.
Świat pozna Jezusa gdy będziemy razem, gdy będziemy się miłować tak jak Jezus nas umiłował.
Czy to takie trudne posłuchać Jezusa.
Zbyt często słychać my, my, oni.
A gdzie posłuszeństwo Jezusowi?
Co zrobiliśmy i co robimy?
Czy świat widzi miłość chrześcijan?
Wydaje się, że dzisiaj krew męczenników przemawia o wiele silniej niż życie chrześcijan materialnie "dobrze się mających".
Zawsze należy zwracać się ku Bogu.
BĘDĄC PRZODEM DO ZBAWICIELA NIGDY NIE STANĘ TYŁEM DO CZŁOWIEKA.
KOCHAJĄC BOGA, ZAWSZE BĘDĘ KOCHAŁ CZŁOWIEKA, SZANOWAŁ JEGO STWORZENIE TAKŻE I SIEBIE.
Miłość i miłosierdzie to jedyna postawa jaka wydaje mi się rozsądna wobec nich.
Mało kto wie, że jest odwrotnie, kapłani Bractwa to najbardziej wierni Ewangelii duchowni i dzięki nim utrzymała się nieskażona Tradycja i nauka Kościoła.
Jeśli KK będzie dalej szedł w stronę relatywizmu, liberalizmu i modernizmu, to Bractwo jest jedyną nadzieją na przetrwanie prawdziwej wiary katolickiej.
Warto posłuchać w internecie wykładów księży z Bractwa, np. ks.K.Stehlina.
A to mnie zasmuciłeś co do osoby obecnego metropolity górnośląskiego.
U nas w diecezji Tridentiny też niewiele, a jeśli jest to często prawie katakumbowa. Mianowicie w ogłoszeniach danej parafii trudno znaleźć czytelną wzmiankę na temat. Tak jakby to była rzecz wstydliwa.
Np.parafia św. Benedykta w Tychach. Tridentina jest raz w miesiącu, ale w ogłoszeniach zamieszczono tylko drobny dopisek "(łac.)" przy godzinie mszy. A przecież NOM też może być po łacinie.
Dlaczego nie ma informacji, że jest to msza w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego? Komu ta informacja przeszkadza? Kogo drażni?
Ech, naprawdę, niech Kolega nie narzeka na ogłoszenia u św. Benedykta (poza tym jest napisane "(tryd.)", a nie "(łac.)"). Wcześniej ta Msza była przez jakiś czas odprawiana gdzie indziej w Tychach, i wtedy to dopiero była kompletna tajemnica, dostępna tylko tym, którzy osobiście znali któregoś z organizatorów czy ministrantów albo sami znaleźli info w internecie. Abp Skworc wówczas jeszcze ordynariuszem nie był, ale kiedy nim został, to się nam troche polepszyło.
W ub.miesiącu na sto procent było tylko (łac.).
Reszta Twojej wypowiedzi dokładnie potwierdza moje zdanie. Były katakumby, a teraz "trochę się nam polepszyło".
Jedno jest pewne - jeśli ta rzecz od człowieka pochodzi, to prędzej czy później zniknie.
Nieprawda. Lefebryści powołują się na organiczny rozwój liturgii, z czym definitywnie zerwał Sobór Watykański II. Polecam "Historię Mszy" P.Milcarka.
"Jedno jest pewne - jeśli ta rzecz od człowieka pochodzi, to prędzej czy później zniknie."
Obawiam się, że zasada Gamaliela zagra tu nie po Twojej myśli.
W seminariach duchownych od końca lat 60 następuje stały i dramatyczny spadek ilości alumnów, podczas gdy seminaria tradycjonalistyczne kwitną i przeżywają boom powołaniowy.
Dane są jawne i łatwo dostępne w internecie.
Wierzę, że zagra po myśli Boga. Nie jestem przeciwnikiem mszy trydenckiej.
Natomiast włączają mi się wszystkie czerwone lampki, gdy widzę tak rażące nieposłuszeństwo wobec hierarchii Kościoła. Dlatego zastanawiam się, skąd to pochodzi.
A nie włączają Ci się czerwone lampki jak czytasz niektóre wypowiedzi Franciszka, Marxa, Kaspera, Baldisseriego, Maradiagi, Fortiego i innych hierarchów w tzw.pełnej łączności? Mnie się włączają, ba, czasem nawet cale czerwone latarnie.
Za klasykiem: Na forum każdy/a jawa pisać może, trochę lepiej lub trochę gorzej.
Cała ta dyskusja nt. mszy Tardycyjnej czy pospoborowej jak żywo przypomina mi dysputy św. Pawła z hebrajczykami. "Czy pogan należy obrzezać czy nie?" "Czy obrzezanie jest gwrantem zbawienia?"
Miłośnicy mszy trydenckiej zapominają, że przed 1568 r. też odprawiano msze i pewnie też po "reformie" Piusa V były głosy, że "tradycja została zastąpiona nowościami".
Pamiętajmy, że są inne kościoły, które są w jedności z Piotrem np. koptyjski czy heldejski ze swoją tradycją i im też zarzucicie, że "źle modlą się do Boga? Niegodnie?"
Litości ta cała Wasz dysputa "wyższości Trydecjkiej nad posoborowej" jest "biciem piany" i niczym więcej.
Zastanówcie się, Ktomu to służy, Bogu? Czy Wasze rozważania są odpowiedzią na wezwanie o "dar jedności w Duchu Świętym"
Zamiast "ewangelizować i nawracać Świat" i być "solą, która nie wietrzeje". Zajmujemy się "sami sobą". Czy ładniej i czy Bogu bardziej się podoba ta czy inna liturgia, w tym czy w tamtym rycie.
Pamiętajcie Bracia, że Bogu milszy jednen nawrócony grzesznik, niż 99 sprwiedliwych.
Pozostańcie z Bogiem
RaBi
Główny zarzut tradycjonalistów wobec nowej mszy jest taki, że stanowi ona zerwanie organicznego ciągu rozwoju, jakiemu podlegała ona od wieków. Sobór Trydencki nie zmajstrował żadnej mszy od nowa, a jedynie skodyfikował i skonsolidował to co było od wieków. A także (ważne!) bardzo szczegółowo określił warunki ważności mszy św.
Co innego NOM, skonstruowany sztucznie. I z tego wynika jego problem: NOM jest niezwykle podatny na dramatyczne nadużycia liturgiczne (co praktycznie jest niemożliwe w VOM). Konsekracja pizzy czy blachy z ciastem, "współkonsekracje" z wiernymi lub "diakonisami" w ornatach, zamiana słów konsekracji- to jest na świecie norma niestety (na szczęście nie w Polsce). Na Tridentinie tego nie ma. Na całym świecie Tridentina jest taka sama, w Manili, w Paryżu, w Sydney. Wiesz co robić, co mówić, co w danym momencie robi kapłan.
Kolejna rzecz. Nikt nie czyni żadnych zarzutów wobec innych rytów w Kościele Katolickim, skąd masz takie informacje (na marginesie, koptyjski jest nie z tej branży;) Skądinąd, te inne ryty są zadziwiająco zbliżone do VOM, nie do VOM.
Moja dobra rada od serca: Weź do ręki książkę "Ducha Liturgii" J.Ratzingera. Czytaj uważnie, a jak skończysz zacznij od początku. I tak w kółko. Zobaczysz, że zmieni Ci się optyka.
Chyba się niezroumieliśmu. Bywa tak w dyskusjach.
Moim zamiarem jest zrwócenie uwagi, że "wywyższanie" lub "poniżanie" jakiegokolwiek rytu jest przejawem "samouwielbienia". Takie podejście do sprawy powoduje, że to masza wg "wybranego" rytu staje się bożkiem. I tyle w tym temacie!
Nie ograniczajmy Boga i Jego łask tylko do mszy "danego, lepszego" rytu!
Jezusa uczniowie podążający do Emaus poznali dopiero przy łamaniu chleba. Myślisz naprawdę, że dla jezusa miało znaczenie "rodzaj chleba"? Jezus przy "innym" chlebie by się im nie objawił? Naprawdę aż tak wierzysz? Chcesz ograniczyć Jego moc bo "jeden" czy "drugi" kardynał tak napisał?
Kim ja jestem aby ograniczyć Jego wolę? Czy ja, czy Ty, czy kardynałowie Mu doradzają jak ma się "objawić". Zaraz dojdziemy do tego, że Jezus przy ostatniej wieczeży odprawił Eucharystię ale nie w sposób kanoniczny!
Zajmujmy się tym do czego posłał nas Bóg, głośmy Ewangelię, a uwierz mi, że nie posłał nas do "zajmowania się samymi sobą".
Pozostań z Bogiem
RaBi
Jezusa, Jezusa, Jezusa...
Wieczerzy, Wieczerzy, Wieczerzy...
Więcej nie dostrzegam, Za inne też przepraszam i żałuję.
Pozdrawiam
RaBi
RaBi, polemizujesz nie ze mną, ani nie "z jednym czy drugim kardynałem" (swoją drogą mówisz lekceważąco o Benedykcie XVI!), ale z przepisami liturgicznymi Kościoła, które obowiązują każdego duchownego pod rygorem nieważności Mszy Św. Nie można konsekrować ciastek i soczku jabłkowego. Przykro mi, ale nieistotne jest co się Tobie wydaje w tej kwestii, skoro Kościół Święty uważa inaczej. Ewentualne dalsze polemiki kieruj do Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
"MATERIA NAJŚWIĘTSZEJ EUCHARYSTII
Chleb, którego używa się przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary eucharystycznej, powinien być niekwaszony, czysto pszenny i świeżo upieczony, tak, aby nie było żadnego niebezpieczeństwa zepsucia. Wynika z tego, że chleb wykonany z innej substancji, nawet zbożowej, lub taki, do którego została dodana znaczna ilość materii różnej od pszenicy, tak, że zgodnie z powszechną opinią nie może być nazwany chlebem pszennym, nie stanowi ważnej materii dla sprawowania Ofiary i sakramentu Eucharystii. Poważne nadużycie stanowi dodawanie do chleba przeznaczonego do Eucharystii innych substancji, jakimi są owoce lub cukier czy miód. Jest oczywiste, że hostie winny być wykonywane przez osoby, które odznaczają się nie tylko uczciwością, lecz również mają kompetencje do ich wykonywania i wyposażone są w odpowiednie narzędzia.(...)
Wino, jakiego używa się przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary eucharystycznej, powinno być naturalne, z winogron, czyste i nie zepsute, bez domieszki obcych substancji. Przy sprawowaniu Mszy należy dodać do niego odrobinę wody. Z troskliwością należy dbać, aby wino przeznaczone do Eucharystii było przechowywane w doskonałym stanie i nie skwaśniało. Absolutnie zakazuje się używania wina, którego prawdziwość i pochodzenie byłyby wątpliwe: Kościół, bowiem wymaga pewności, jeśli chodzi o warunki konieczne do ważności sakramentów. Żaden pretekst nie może usprawiedliwić użycia jakichkolwiek innych napojów, które nie stanowią ważnej materii."
---
Skąd u was taka nienawiść do tradycyjnego Kościoła Katolickiego? W Bractwie tez uznaje się papieża i modli się za niego podczas Mszy. Jeśli dla Ciebie wszystko co przeszłe kojarzy się z demonami, to co powiesz na fakt, że prawie wszyscy swięci i błogosławieni żyli w czasach, gdy byla odprawiana wyłącznie Msza trydencka, np. św. Faustyna, św.Maksymilian Kolbe i jakoś nic nam nie wiadomo, by uważali liturgię tej Mszy za "demona przeszłosci" Gdyby tamci święci wstali z grobu to ten dzisiejszy Kościół z nową Mszą, ekumenizmem i relatywizmem moralnym uznaliby za schizmatycki!
Może to my jesteśmy w schizmie, a nie tradycyjne Bractwo sw. PiusaX?
a na deser proszę, oto moje 2 ulubione przykłady tradsowej patologii https://www.facebook.com/groups/Apostolstwo/?ref=bookmarks https://www.facebook.com/groups/221228984557946/?fref=ts