Powstrzymywanie się od pokarmów w ramach postu w Kościele jest praktyką odziedziczą przez Pierwotny Kościół, pierwsi chrześcijanie pościli w środy i piątki. Sprawa >pokarmu, który wiąże się z cielesnością < ma głębokie przesłanie biblijne, teologiczne w wierze. Jak pisze [> Simone Weil <] : [>>> Jedynie rzeczy duchowe mają wartość, ale tylko rzeczy cielesne mają możliwe do stwierdzenia istnienie. Dlatego wartość pierwszych da się stwierdzić tylko jako odblask rzucany na drugie. <<<] [> Simone Weil <] : [>>> Szczęście wieczne jest stanem, w którym widzenie jest pokarmem. <<<] Mójjj Bożeee, co za głębia myśli chrześcijańskiej w tak niepozornym temacie.
zarżnijmy Boga w Polskim Kościele... po co przykazania. One nas ograniczają... już człowiek nie wie co jest zło, a co dobro.tYLE SET LAT BYŁY DOBRE TO TERA POPSUJĄ ZBÓJE..
Osłabia mnie taki brak radykalizmu życia chrześcijańskiego. Czy na pewno nowe brzmienie IV przykazania nie zmienia w niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego. Jak podejmując pokutę w piątek, pamiętając, że jest to dzień śmierci Jezusa na krzyżu, ofiarowując w tym dniu swoje wyrzeczenia jako wynagrodzenie za grzechy itd. można po prostu iść sobie na na disco, żeby się zabawić? Jeśli "powstrzymywanie się od zabaw sprzyja opanowaniu instynktów i sprzyja wolności serca (zob. KKK 2043)", to podjęcie takiego wyrzeczenia jak najbardziej przystoi piątkowej pokucie, tym bardziej, jeśli coś kosztuje. Wydaje mi się, że to powinno być naturalne dla ludzi prawdziwie żyjących wiarą.
Zdecydowana większość ludzi uczy się lub pracuje od poniedziałku do piątku i piątkowy wieczór to jedna z nielicznych okazji, żeby wyjść ze znajomymi na piwo lub imprezę. Bez zmiany IV pk chrześcijanie mieli do wyboru albo złamać je albo zamknąć się w swoim gronie i... no właśnie co? Co ludzie w wieku 15-35, bezdzietni i bez rodziny mogą robić w piątkowy wieczór? Spędzić go samotnie? Nie każdy ma powołanie do bycia pustelnikiem. Radykalizm życia chrześcijańskiego można pokazywać niekoniecznie odsuwając się od innych, tych, którzy nie zwracają uwagi na przykazania kościelne.
wydaje mi się, że już dawno w Kościele katolickim zniesiono w ogóle ten przepis o "zabawach". Tylko w Polsce został. Za to na świecie jest przykazanie mówiące o obowiązku wspierania materialnego Kościoła. Bo co to za katolik, który nie poczuwa się do okazywania wsparcia potrzebującym braciom i wspierania materialnego swojej wspólnoty parafialnej (w tym nie dba o własny kościół w sensie budynku). A co do radykalizmu: te "przykazania" maja tylko przypominać pewne absolutne minimum, które ukazuje czy w ogóle ktoś może się nazywać katolikiem. Bo co to za katolik, jeśli nawet raz w roku nie przyjmie Jezusa w Komunii świętej? Oczywiście, jeśli może to uczynić, a nawet raz w roku mu się nie chce iść do spowiedzi i Komunii św.? Co to za świętowanie Zmartwychwstania? To nie jest radykalizm. Radykalizm to byłby gdyby codziennie chodził do kościoła i przyjmował Komunię św. A jednak... przykazania są potrzebne. Popatrzmy na nasze katolickie rodziny i zapytajmy jaki procent dzieci uczestniczących w tym roku w rekolekcjach szkolnych (bo muszą), skorzysta ze spowiedzi (to już jest ich wolny wybór)? Jaki procent młodzieży chodzi na dyskoteki w piątki(dzisiejsze zabawy)? I jaki procent dzieci, młodzieży, dorosłych uważa się za katolików a w ogóle nie ma ich w kościele w niedziele... W tych "przykazaniach" w moim przekonaniu chodzi o wyznaczenie pewnego minimum do którego w pewnym sensie muszą dociągnąć najbardziej opieszali członkowie wspólnoty katolickiej jeśli chcą w ogóle mieć szansę na zbawienie.
Wydaje mi się, że ten przepis już od jakiegoś czasu był martwy dla wielu katolików. Jego istnienie jako bezwzględnej wykładni stawiało przede wszystkim młodych ludzi po stronie grzeszników podczas gdy tak wiele imprez kulturalnych, koncertów i dyskotek odbywa się w piątki właśnie. Nie chodzi tylko o "wyszumienie się" młodzieży ale i jej potrzebę dopasowania do grup, do których należy. Jeśli natomiast ktoś posiada osobiste przekonanie albo po prostu przyzwyczajenie do zachowywania wstrzemięźliwości od imprez w każdy piątek, to nie powinien być z tego powodu wyśmiewany.
Co to znaczy że "przepis był martwy"? Dla wielu katolików "martwym przepisem" jest też np. zakaz antykoncepcji i bynajmniej nie oznacza to, że antykoncepcję należy zalegalizować...
A bynajmniej. Post kończy się w wielki czwartek: 28. Okres Wielkiego Postu trwa od Środy Popielcowej do Mszy Wieczerzy Pańskiej wyłącznie. Od początku Wielkiego Postu do Wigilii Paschalnej nie mówi się Alleluja.
a gdzie takie mądrości wyczytałeś? Wielki Post trwa od Środy Popielcowej do Mszy Wieczerzy Pańskiej WYŁĄCZNIE. Mszą Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek (a teologicznie to już w Wielki Piątek, bo należy do tajemnicy Chrystusa Ukrzyżowanego) zaczyna się Triduum Paschalne. A Wielki Tydzień jest fajny, bo obejmuje trzy okresy liturgiczne - Wielki Post, Triduum Paschalne i okres wielkanocny.
Idź, podszkol się jeszcze trochę. A potem wróć i dar swój ofiaruj.
"Okres Wielkiego Postu trwa do liturgii Wielkiego Czwartku, która z kolei rozpoczyna właściwe jedno wielkie Święto Paschalne celebrowane w ramach trzech dni, tzw. Triduum Paschalne." zobacz: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/rg-wpost2013.html
Najlepiej odrzucić posty, procesje, wszelkie zakazy. Być modnym, nowoczesnym i wolnym od zabobonów. Tego chce chyba nasza szanowna KEP.A potem to już tylko wspólna jakaś religia do ,, przecież wspólnego jedynego Boga" . A może bożka?
W Wielki Piątek i tak obowiązuje post ścisły, więc po co jeszcze jakoś szczególnie podkreślać właśnie ten dzień. Wielki Piątek z samego swego charakteru, dla katolika powinien być bezwarunkowo dniem bez zabaw.
Drodzy państwo, proszę się tak nie nadymać i hamować emocje (np. warrior "Idź, podszkol się jeszcze trochę"), bo jesteście w błędzie, w który poniekąd wpędza nas Episkopat mącąc temat i mnożąc "okresy". Otóż Wielki Post trwa 40 DNI, na pamiątkę 40-dniowego postu Pana Jezusa, zatem kończy się.... tak, tak - W WIELKĄ SOBOTĘ (o której godzinie nie będę się spierał). Na początek, proszę się zastanowić, dlaczego Post zaczyna się akurat w środę? Wychodzi tak z prostego rachunku - 4 dni od Środy Popielcowej plus następne 6 tygodni razy 6 (bez niedziel), daje dokładnie 40 dni. I tyle w temacie. Jednak kiedyś katechizacja stała na wyższym poziomie. Z Bogiem.
"28. Okres Wielkiego Postu trwa od Środy Popielcowej do Mszy Wieczerzy Pańskiej wyłącznie. Od początku Wielkiego Postu do Wigilii Paschalnej nie mówi się Alleluja."
Normy Ogólne Roku Liturgicznego i Kalendarza, Rozdział I, Tytuł II, nr 28.
za: Komisja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, http://www.kkbids.episkopat.pl/?id=197
Polecam zamiast na rachunkach, polegać na dokumentach Kościoła. No ale cóż, kiedyś czytanie stało na wyższym poziomie...
A tak zupełnie na poważnie: w dzisiejszych czasach, gdzie wielu pracodawców przymusza do pracy niedzielnej swoich pracowników i nie mają oni innej możliwości oraz dla ludzi wykonujących ważne zadania społeczne w niedzielę (np. praca na kolei, w ciepłownictwie itp.) w parafiach, lub przynajmniej w najbliższym mieście powinna być w sobotę - Msza św. niedzielna - a więc również z formularza niedzielnego, uroczysta jak niedzielna, z kazaniem (i też tacą). A zasada "jest gadka - jest składka" - wg mnie jest dobrą zasadą. W dni uroczyste, gdzie włącza się więcej światła, gdy trzeba zapłacić organiście, kupić świeże kwiaty itd., powinno być kazanie czy homilia - ale też powinno się zebrać składkę. Przecież jak ktoś nie ma to nie musi nic wrzucać, a choćby organiście trzeba zapłacić i posprzątać. (oczywiście jestem za tym by codziennie głosić Słowo...)
Oczywista oczywistość.Okres Adwentu to czas oczekiwania na przyjście na świat dziecka,czym się więc smucić i za co pokutować - przecież to czas na wskroś radosny!
Adwent jest wspomnieniem tragicznego okresu życia pod klątwa rzucona prze Pana Boga (Ks. Rodzaju), w oczekiwaniu na nieznany termin nadejścia Odkupiciela. Niektórym katolickim hierarchom życie z dala od Pana Boga najbardziej się spodobało i mamy "radosny okres".
Adwent jest czasem pokuty, stąd fioletowy kolor szat liturgicznych i czytania starotestamentalne o opuszczonej i spustoszonej Jerozolimie. Naprawdę dramatyczne w swojej wymowie. Ale od czasu wprowadzenia zadymiarskich Rorat z głośnym hiciorem puszczanym z taśmy (bo najważniejsze żeby się dzieciom podobało) robi się nam wodę z mózgu i potem jest mówienie, że Adwent to radosny czas oczekiwania.
"Bóg udziela nam łaski w miarę naszego przygotowania. Mamy gotować drogę Panu poprzez skupienie i modlitwę. Dlatego w Adwencie Kościół nakazuje wstrzymanie się od zabaw i wzywa do pokuty, tj. odwrócenia się od zła, i czynienia dobra."
Mszał Rzymski, 1963. Imprimatur +Karol Wojtyła Biskup Wikariusz Kapitulny. Wstęp +Stefan kard. Wyszyński, Prymas Polski
Co zatem z Wielkim Piątkiem? To już nie Wielki Post. Zatem bawmy się na całego? ale pamiętajmy o wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Biskupi chcąc wyjść na przeciw, zrobili nie lada lukę. Ale tak to jest jak się zaczyna poluźniać radykalizm ewangelijny. Daj dłoń, będą chcieli rękę. W jednym tak tłumaczą broniąc, a w drugim sami tak robią.
czasami wśród katolików czuję się jak między muzułmanami albo żydami (w znaczeniu religii)... Co to jest katolicyzm? Religia prawa czy religia miłości? Jeśli kocham Boga to nie będę szukał przepisów żeby w Wielki Piątek iść na zabawę bo przecież jest to oczywiste. A jeśli nie kocham Boga - to i tak zawsze znajdę lukę w prawie. I wyjdzie na moje. Widziałem kiedyś film w którym człowiek sprzedawał wózki inwalidzkie z zamontowanymi na dole butelkami z wodą - dla żydów, którzy chcą zachować dzień święty, który ogranicza ilość kroków. A przecież przepis mówi, że na wodzie można podróżować - więc ktoś wymyślił wózek na wodzie. Śmieszne? Tak samo jak to pytanie żeby "bawić się na całego" w Wielki Piątek. Chrześcijaństwo to nie jest religia prawa. Chrystus dał za nas bezinteresownie swoje życie z miłości i dopiero gdy to zrozumiemy i zaczniemy na tę miłość odpowiadać - zaczyna się prawdziwe życie chrześcijańskie.
Ot, do czego doprowadził modernizm. Szanowny pan kompletnie miesza porządki. Czyli róbta, co chceta w wydaniu katolickim? To w takim razie po co nam w ogóle jakiekolwiek prawo? Absurd, nieprawdaż? A przytoczone tu przez prawo żydowskie straciło rację bytu z momentem Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, więc analogia chybiona. Z Bogiem
ksaver777 - tak, katolik kiedy zrozumie czym jest miłość Chrystusa do niego, nie potrzebuje przejmować się tymi przykazaniami, bo i tak je wypełni z miłości do Chrystusa.
One mają pomagać tym wszystkim, którzy jeszcze nie zrozumieli, czy gdzieś się zgubili.
Ale ostatnio dla wielu stały się tylko rubrykami do "checkowania".
Post - ok Msza sw. niedzielna - ok Pracy w niedzielę nie było - ok Spowiedź odbyta - ok Komunia przyjęta - ok.
@ksaver777 Chrześcijaństwo jest religią miłości, ale miłość to wypełnianie Jego woli dla Jego chwały. A pełnienie Jego woli polega na realizacji przykazań Bożych i kościelnych, które konkretniej mówią nam co robić by tę wolę spełniać.
Miłość nie jest też zerojedynkowa. Jest wielu ludzi, którym może daleko do ideału miłości, ale mają jej chociaż tyle by starać się przestrzegać przykazań kościelnych. Dla nich te przykazania mają wpływ na to, czy coś zrobią czy nie.
Wydaje mi się że @Stafan Szolc mnie źle zrozumiał. Nie uważam, że powinniśmy w niedzielę jeździć na wózkach z wodą (jak wspomniany żyd żeby nie zrobić za dużo kroków w szabat)... ale że to absurd. Nie kwestionuję też sensu prawa. Ale ono jest TYLKO "wychowawcą". Mój post był odpowiedzią na post @ms. @ms ma problem, że biskupi zrobili lukę i teraz ktoś w Wielki Piątek może pójść na zabawę zachowując post...
Takie myślenie jest dla mnie jakimś faryzeizmem, gdzieś tu zginęła Osoba Chrystusa Ukrzyżowanego, którego czcimy w tym dniu, i dlatego też czytamy Mękę, adorujemy krzyż dzięki któremu mamy sens cierpienia, śmierci... Skomentował bym to tak: Chrystus nie przyszedł aby znieść Prawo, ale by je wypełnić. Ukrzyżowali Go jednak faryzeusze, którzy na wszystko musieli mieć przykazania (było ich 613) i dodatkowe przepisy, i jeszcze tak potrafili pomanipulować tymi przepisami, że i tak zrobili co chcieli. W gąszczu prawa znaleźli i tak sposób by zabić Sprawiedliwego - zabić Chrystusa. Jak powiedział brat Efraim, znawca zarówno Tory, jak i ówczesnych komentarzy żydowskich w swojej książce "Jezus - Żyd praktykujący" - Jezus w niczym Prawa nie złamał - lecz ukazał prawdziwy sens Prawa. Religia prawa - gdzie w centrum jest prawo - a nie Bóg - Osoba, którą mamy kochać - doprowadziła do zabicia Chrystusa. Podam jeszcze jeden przykład - pewien muzułmanin tłumaczył, że Mahomet nie miał lodówki i dlatego zabronił jeść wieprzowinę, a on ma - więc wieprzowinka się nie zepsuje i on może jeść wieprzowinę. Jeśli życie opieramy tylko na prawie, zawsze znajdziemy sposób żeby je obejść, zawsze sobie coś wytłumaczymy... Prawo jest oczywiście potrzebne, ale jako pomoc dla nas, by nasza miłość była konkretna. Poczytajmy sobie list do Rzymian, który o tym dokładnie mówi czy w ogóle pod tym kątem Nowy Testament.
Jeśli ktoś kocha żonę to nie będzie pytał ile razy ma ją pocałować. Jak potrzebuje przepisu ile razy ma to zrobić (jak to powiedział TomaszL - aby "checkować"/ zaliczyć/ odhaczyć) to coś tu jest nie tak. A jak ją zdradza to i tak jego pocałunki będą judaszowe - zakłamane - obłudne...
Dla większości ludzi, życie to dynamizm, nie da się wszystkiego uporządkować w przepisy. Trzeba wiedzieć dla kogo żyję... Nie łatwo kochać, jesteśmy słabi i grzeszni. Kto zna życie wie, że nie raz upadł, ale warto powstawać, jak Piotr, wciąż na nowo kochać Boga i ludzi. W tym znaczeniu... tak: "Kochaj - i rób co chcesz!"
Pościłeś przez czterdzieści dni, wszechmocny Panie; Dziś nie chcą pościć w piątek nawet chrześcijanie, Mimo że Piotr w tym względzie wydał przykazanie, I dlatego wśród chrześcijan takie wyuzdanie!
Gdy człowiek nie chce spełniać nakazów Kościoła, Umorzy w duszy łaskę, a tuczy bawoła, By stać się niewolnikiem jego dzikiej ruji, I takim człekiem wzgardzą mieszkańcy Papui,
A mówię to w oparciu o swe doświadczenie. Sześćdziesiąt pięć lat gaszę zmysłowe płomienie, I przyznaję się szczerze, że ich nie zgasiłem: Żądza ciała potworną ma w człowieku siłę.
Na szczęście w Ewangelii znalazłem lekarstwo, Aby ugasić w sobie piekielne mocarstwo: Odkąd, Jezu, przyrzekłem, nie pić wódki, wina, Wyciszyła się we mnie zmysłowa gadzina;
A gdy w czas nakazany nie maszczę obroku To mam przynajmniej wtedy w duszy święty spokój. A gdybym pościł tylko dwa dni w ciągu roku, To bawół żądz cielesnych duszę by stratował I nawet święty Michał by nie poratował, Bo cały legion czartów zamieszkałby w sercu, A ja bym jeszcze bronił piekielnych morderców,
Jako swych sprzymierzeńców w utuczonym ciele, Gdyż skażona natura jest uwodzicielem, I chce przekonać ludzi, że post szkodzi zdrowiu. Stwierdzam, że wręcz przeciwnie, gdyż post mnie uzdrowili Z chwilą, gdym zaczął pościć, odłożyłem leki, I odtąd nie przekraczam progu do apteki. Nawet wtedy, gdym leżał w klinice, w Albano, Przy leczeniu przełyku post zastosowano
I chociaż post przydatny dla duszy i ciała, Niewielu ma przyjaciół. Gdzież się zapodziała Perła Wielkiego Postu, piątków, czy Adwentu? Ty wiesz, Panie, kto zrobił aż tyle fermentu Wewnątrz Twego Kościoła: ten, co Tobie radził, Byś kamień w chleb, i pokłon - to na tron posadzi.
Tyś zdemaskował kłamcę, pokonałeś czarta. A dzisiaj Twoich uczniów ta bestia uparta Na tę samą pułapkę chwyta i poniża, Gdyż wie, że post jest cząstką zbawiennego krzyża, O którym będziesz mówił na drodze z Taboru. Im mniej postu w Kościele - tym więcej jest chorób. (…)
Ciekawe, w piątek tańcować można, ale mięsa nie wolno. Mało praktyczne. Jestem na imprezie, siadamy do stołu i co? "Przepraszam, ale nie jem mięsa, bo dziś wspominam Mękę Chrystusa".
Kto wpadł na pomysł takiego rozwiązania? Jakie dobro duszpasterskie?
Czemu mało praktyczne? A to na każdej imprezie musi być mięso? A jeśli już jest to jaki to problem powiedzieć - dziękuję, nie jem mięsa w piątki? Wegetarianie mówią tak każdego dnia i jakoś żyją.
A mnie interesuje to, czy te zmiany uzyskały zatwierdzenie Kongregacji Nauki Wiary. Bowiem poprzednio promulgowane teksty przykazań kościelnych i wykładni do nich, uchwalone w 2002 r., były zatwierdzone przez Stolicę Apostolską, a konferencja biskupów nie może ot tak sobie zmieniać własną powagą.
Normalnie jaja sobie jakieś robią! Niedługo to już nic nie będziemy od siebie wymagali, a raczej Kościół nie będzie wymagał, a jak ktoś zrobi na własną rękę dobry uczynek, to wszyscy mu brawo będą bili. KEP chyba chce wypełnić słowa JPII "Wymagajcie od siebie, choćby inni od Was nie wymagali"... KEP to Ci "inni"... smutne....
@Przemek "Niedługo to już nic nie będziemy od siebie wymagali, a raczej Kościół nie będzie wymagał, a jak ktoś zrobi na własną rękę dobry uczynek, to wszyscy mu brawo będą bili. "
Będzie gorzej.Momentami już jest. Ostatnio przeczytałam gdzieś artykuł napisany przez księdza katolickiego, w którym autor pisze, iż człowiek, który nakłada sobie posty/umartwienia ponad te, które Kościół nakazuje, grzeszy pychą. Bo wie lepiej niż Kościół, więc uważa się za lepszego. I tak dalej.
Zaznaczam, że nie chodziło o wskazanie takiej ewentualności, że ktoś może w ten sposób zgrzeszyć (jeśli czyni post na pokaz, dla swojego ego czy z innych nie do końca czystych pobudek), ale oostawiono znak równości: pościsz=grzeszysz pychą. Pomyślałam ze smutkiem, że tak nam się łamie sumienia.
Św. Tomasz z Akwinu: "Gdyby Wiara znalazła się w niebezpieczeństwie, zwykli wierni mieliby obowiązek napominać swoich biskupów nawet publicznie" – co też właśnie czynię. Przykazania kościelne? Jakie znów przykazania koćcielne? Obecnie każdy "kościól" – czytaj Episkopat pisze przykazania kościelne dla swojego kraju. Inaczej jest w Polsce, inaczej np. w Australii – relatywizm ma się całkiem dobrze. Jeszcze trochę, a potańczymy w Wielki Piątek. Gratuluję ortodoksji i wyjątkowej troski o rozwój duchowy i uświęcenie wierzących!!!
Czy w piątki i w Wielkim Poście wypada ubierać się skromniej? Czy np. kobiety nie powinny wtedy nosić minispódniczek a faceci koszul w jaskrawe kolory?
No ale idąc tym tokiem rozumowania można by pójść na pogrzeb w minispódniczce i czerwonej bluzce z dekoltem, bo przecież chodzi o to, by mieć żałobę w sercu a nie na pokaz...
Św. Tomasz z Akwinu: "Gdyby Wiara znalazła się w niebezpieczeństwie, zwykli wierni mieliby obowiązek napominać swoich biskupów nawet publicznie" – co też właśnie czynię. Przykazania kościelne? Jakie znów przykazania koćcielne? Obecnie każdy "kościól" – czytaj Episkopat pisze przykazania kościelne dla swojego kraju. Inaczej jest w Polsce, inaczej np. w Australii – relatywizm ma się całkiem dobrze. Jeszcze trochę, a potańczymy w Wielki Piątek. Gratuluję ortodoksji i wyjątkowej troski o rozwój duchowy i uświęcenie wierzących!
Myślę,że te przykazania i jak i Dekalog w swej zewnętrznej formie są przede wszystkim dla tych którzy jeszcze nie zaczęli kochać. Kiedy czynię coś z miłości to mam "w d..." Prawo.A "miłość nie wyrządza zła bliźniemu" i "ten, kto kocha wypełnił Prawo". Czasem mam wrażenie, podobnie jak ksaver777,że co poniektórzy katolicy praktykują katoislam czy katojudaizm. Ale Kościół jest też dla nich, wiec nie potępiajmy ich.
Św. Tomasz z Akwinu: "Gdyby Wiara znalazła się w niebezpieczeństwie, zwykli wierni mieliby obowiązek napominać swoich biskupów nawet publicznie" – co też właśnie czynię. Przykazania kościelne? Jakie znów przykazania koćcielne? Obecnie każdy "kościól" – czytaj Episkopat pisze przykazania kościelne dla swojego kraju. Inaczej jest w Polsce, inaczej np. w Australii – relatywizm ma się całkiem dobrze. Jeszcze trochę, a potańczymy w Wielki Piątek. Gratuluję ortodoksji i wyjątkowej troski o rozwój duchowy i uświęcenie wierzących!
Mam ponad pół wieku na karku i obserwuję tę szopkę z przykazaniami kościelnymi od kilkunastu lat. KEP nieźle się nudzi zamiast zajmować się jak to określają doprecyzowaniami wykładniami niech zabiorą się do głoszenia słowa Bożego do bliźniego nie z wyżyn na ambonach ale na ulicach i bezdrożach. A w ostatnim czasie tylko słyszę że to rola dla świeckich. Nauczyłem się przykazań kościelnych które obowiązywały w latach 60-tych i uważam że nic nie straciły na swej aktualności i staram się je zachowywać.Moje dzieci na katechezach uczyły się już kilka wersji. Kto wynosi z domu pewne wartości i zasady wiary nie będzie potrzebował kolejnych ustępstw czy rozmydlonych wykładni. Gdy żył prymas Wyszyński to jego słowo do wiernych coś znaczyło teraz gdy weszła ta kadencyjność w episkopacie co do przewodniczącego a rola prymasa do stanowiska honorowego to nic lepszego się nie spodziewam. Jeżeli mamy być przedmurzem chrześcijaństwa to na pewno KEP w tym nam nie pomoże.
Ja jeszcze do wykładni I przykazania. Myślę, że biskupi sami nie wiedzą co powiedzieć, a to nie jest takie do końca jasne. Jeden proboszcz mówi, że ma być z niedzieli a w innej parafii mówi, że nie. I co ma zrobić biedny katolik? Którego księdza ma słuchać. Więc wystarczyłoby w tych wyjaśnieniach dodać jak ma być, bo coraz więcej ludzi chodzi w sobotę na mszę, żeby sobie całą niedzielę np. poleżeć w łóżku.
Trzy piątkowe obrazki: - spotkanie towarzyskie (nie impreza), kilku katolików dokładnie odmierzających czas, aby minutę po północy w końcu zacząć mięsną konsumpcję. Wiadomo - piątkowy post.
- kolacja piątkowa, postna, a jakże, owoce morza, wykwintne, drogie dania rybne. Absolutnie nie można spożyć kawałka mięsa
- no i ostatnio - piątek (Wielki Post) i "restauracje" wielkich sieci fastfoodów w jednym z centrów handlowych okupowane przez młodzież i dorosłych. Raczej nie widać, aby dania wyglądały na postne.
BAWMY SIĘ! nieprzerwanie, nieustannie, do szaleństwa, jedzmy, pijmy, korzystajmy z życia, póki żyjemy, życie takie krótkie, tyle trosk , więc korzystajmy, bierzmy z życia co przynosi.
W Wielki Piątek już można urządzić wesele albo pójść poszaleć na dyskotece — zadecydowała Konferencja Episkopatu Polski
Przypominamy, że zgodnie z posoborowym kalendarzem liturgicznym, Wielki Post rozpoczyna się w Środę Popielcową, a kończy się Liturgią Wielkiego Czwartku.
Skoro nowelizacja nie zmienia charakteru piątku jako dnia pokutnego to po co zmieniać treść przykazań kościelnych???Gdzie tu logika?Jak wygląda zabawa z zachowaniem wstrzemięźliwości i charakteru pokutnego piątku?Proponuję nowy termin-zabawa pokutna!
Czytam te wszystkie wypowiedzi i oceny i dochodzę do wniosku, że większość uważa, że impreza w piątek to koniec świata. Młodzież, która idzie pod koniec tygodnia się wyszaleć to sodoma i gomora. Bo "jak można zachować pokutny charakter dnia ida jednocześnie na zabawę", bo to "taki brak radykalizmu życia chrześcijańskiego". Rozumiem, że wielu z was woli zamknąć się w swoim "radykalnie chrześcijańskim" getcie ale żyjemy w społeczeństwie wielu poglądów. Jak chcecie ewangelizować unikając innych? I czy naprawdę dla Was najważniejsze jest unikanie imprezy w piątek? Dlaczego bawiąc się w piątek jestem uważany za gorszego, letniego chrześcijanina? Może ten radykalizm skierujcie na tory. Nie lubicie imprez? To żaden radykalizm jeśli więc imprezować nie będziecie. Może umartwiajcie się nie oglądając telewizji? Może oprócz mięsa nie jedzcie też ulubionego serka? Może przerwę w pracy przeznaczcie na Koronkę zamiast wychodzić na papierosa? Nie czasem na tym ma polegać walka o życie chrześcijańskie, że najpierw wyciągamy belkę z własnego oka?
W teksie podano, że "obowiązują na terenie Polski". Czyż Kościół nie jest JEDEN I POWSZECHNY? Przykazania kościelne powinny na CAŁYM świecie TAKIE SAME i obowiązywać wszystkich w równym stopniu.
Jak to - hulaj dusza piekła nie ma, róbta co chceta!!! Szatan już jest w Kościele i na mszę ogonem dzwoni. Wystarczy popatrzeć co się dzieje w nowo budowanych Kościołach jak modernizm niszczy tradycję. Rezurekcje wprowadza się już w sobotę, Na Krzyżu Krucyfiks bez INRI w centrum Ołtarza. Tabernakulum trudno znależć gdzieś ukryte z boku. W centrum Kościoła natomiast fotel głównego celebransa zastępującego Boga. Balaski powyrzucano a Komunię Św. podają na łapę. To już można spotkać w naszym Kościele. Czy można się dziwić, że młodzież chce się bawić w Wielkim Tygodniu???
Kolejna "śruba" w kościelnym kole poluzowana... Ile jeszcze potrzeba, aby wóz się rozkraczył? Zniesione Święta, "wolne piatki", "masońska golgota beskidów", kolejny nowo wybudowany "dom bozy" coraz bardziej przypomina protestancką stodołę, "wyrżnięte"; ołtarze główne, balaski, ambony...
W komentarzach często powtarza się wątek Wielkiego Piątku, gdzie rzekomo "można" iść na imprezę. Otóż nie można. Powtarza się też wątek kiedy kończy się okres Wielkiego Postu i podaje się różne terminy. Choć podawano tu, że okres Wielkiego Postu kończy się przed Mszą Wieczerzy Pańskiej, to właściwie post kończy się przed wieczerzą Wigilii Paschalnej (w Wielką Sobotę wieczorem), a dla tych, którzy jej nie obchodzą, to przed śniadaniem wielkanocnym. Triduum Paschalne, choć należy już do świąt wielkanocnych, to, z wyjątkiem niedzieli wielkanocnej, Wielki czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota są dniami postnymi. Co do "imprezowania", to obowiązuje jeszcze tzw. "czas zakazany", który trwa od Środy Popielcowej aż do Niedzieli Zmartwychwstania włącznie (a nie "wyłącznie", jak tutaj wielokrotnie to słowo było mylnie pisane).
Zaczyna się od zniesienia zabwa w dniu, w którym należy przyjąć postawę umartwienia i pokuty... Potem jak jest zabawa, to musi być też dobre jedzenie i mięso... I co, też zniosą? Przy zabawie- alkohol, narkotyki... To akt umartwienia? Maskara... Niedługo dojdzie, że zniosą jeszcze dogmaty... Kwestia czasu. Biskupi sami nie potrafią się umartwiać, to dla usprawiedliwienia popuszczają "lejce"... Ciekwae jakie jest wytłumaczenie poslkiego Kościoła odnośnie zmiany tych przkazań? Ciekwe, czy podadzą jakieś sensowne argumenty.
W Kościele zamiast pojory jest rozpusta.... To już w haistorii ludzkości w Biblii było, i wiadomo jak się skończyło- potop, ogień siarki, itp.
Polscy biskupi dają przyzwolenie na rozpustę Katolików. Dlaczego? Czyżby sami mieli z tym problem?
Z uważnej lektury wynika, że czwarte przykazanie w nowej postaci i ostatni akapit wykładni wzajemnie się wykluczają. - Z przykazania wynika, że można iść na dyskotekę w piątek poza Wielkim Postem, a z wykładni, że konieczna jest do tego dyspensa.
"Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, jada tylko jarzyny. Ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada" (Rz 14,2n) "Niechaj więc nikt was nie osądza z powodu jedzenia i picia, bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu" (Kol 2,16) 'A przecież pokarm nie przybliży nas do Boga. Ani nie będziemy ubożsi, gdy przestaniemy jeść, ani też jedząc nie wzrośniemy w znaczenie" (1 Kor 8,8) Wg 1 Tm 4, 3 fałszywi prorocy "zabraniają wchodzić w związki małżeńskie, nakazują powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę. Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać. " Wreszcie wg Izajasza 58 post sam w sobie jest bez znaczenia.
"Kościół nigdy nie powinien nakładać żadnego pochodzącego od człowieka prawa pod groźbą grzechu śmiertelnego" http://www.wiez.pl/czasopismo/;s,czasopismo_szczegoly,id,86,art,3823
Powstrzymywanie się od pokarmów w ramach postu w Kościele jest praktyką odziedziczą przez Pierwotny Kościół, pierwsi chrześcijanie pościli w środy i piątki. Sprawa >pokarmu, który wiąże się z cielesnością < ma głębokie przesłanie biblijne, teologiczne w wierze. Jak pisze [> Simone Weil <] : [>>> Jedynie rzeczy duchowe mają wartość, ale tylko rzeczy cielesne mają możliwe do stwierdzenia istnienie. Dlatego wartość pierwszych da się stwierdzić tylko jako odblask rzucany na drugie. <<<] [> Simone Weil <] : [>>> Szczęście wieczne jest stanem, w którym widzenie jest pokarmem. <<<] Mójjj Bożeee, co za głębia myśli chrześcijańskiej w tak niepozornym temacie.
W adwencie mozna imprezowac
Jeśli "powstrzymywanie się od zabaw sprzyja opanowaniu instynktów i sprzyja wolności serca (zob. KKK 2043)", to podjęcie takiego wyrzeczenia jak najbardziej przystoi piątkowej pokucie, tym bardziej, jeśli coś kosztuje. Wydaje mi się, że to powinno być naturalne dla ludzi prawdziwie żyjących wiarą.
28. Okres Wielkiego Postu trwa od Środy Popielcowej do Mszy Wieczerzy Pańskiej wyłącznie. Od początku Wielkiego Postu do Wigilii Paschalnej nie mówi się Alleluja.
http://www.kkbids.episkopat.pl/?id=197
Wielki Post trwa od Środy Popielcowej do Mszy Wieczerzy Pańskiej WYŁĄCZNIE. Mszą Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek (a teologicznie to już w Wielki Piątek, bo należy do tajemnicy Chrystusa Ukrzyżowanego) zaczyna się Triduum Paschalne. A Wielki Tydzień jest fajny, bo obejmuje trzy okresy liturgiczne - Wielki Post, Triduum Paschalne i okres wielkanocny.
Idź, podszkol się jeszcze trochę. A potem wróć i dar swój ofiaruj.
zobacz: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/rg-wpost2013.html
Otóż Wielki Post trwa 40 DNI, na pamiątkę 40-dniowego postu Pana Jezusa, zatem kończy się.... tak, tak - W WIELKĄ SOBOTĘ (o której godzinie nie będę się spierał). Na początek, proszę się zastanowić, dlaczego Post zaczyna się akurat w środę? Wychodzi tak z prostego rachunku - 4 dni od Środy Popielcowej plus następne 6 tygodni razy 6 (bez niedziel), daje dokładnie 40 dni. I tyle w temacie. Jednak kiedyś katechizacja stała na wyższym poziomie.
Z Bogiem.
Normy Ogólne Roku Liturgicznego i Kalendarza, Rozdział I, Tytuł II, nr 28.
za: Komisja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, http://www.kkbids.episkopat.pl/?id=197
Polecam zamiast na rachunkach, polegać na dokumentach Kościoła. No ale cóż, kiedyś czytanie stało na wyższym poziomie...
Niektórym katolickim hierarchom życie z dala od Pana Boga najbardziej się spodobało i mamy "radosny okres".
Mszał Rzymski, 1963. Imprimatur +Karol Wojtyła Biskup Wikariusz Kapitulny. Wstęp +Stefan kard. Wyszyński, Prymas Polski
"Tu zaszła zmiana..."
Biskupi chcąc wyjść na przeciw, zrobili nie lada lukę. Ale tak to jest jak się zaczyna poluźniać radykalizm ewangelijny. Daj dłoń, będą chcieli rękę.
W jednym tak tłumaczą broniąc, a w drugim sami tak robią.
Chrześcijaństwo to nie jest religia prawa. Chrystus dał za nas bezinteresownie swoje życie z miłości i dopiero gdy to zrozumiemy i zaczniemy na tę miłość odpowiadać - zaczyna się prawdziwe życie chrześcijańskie.
Z Bogiem
One mają pomagać tym wszystkim, którzy jeszcze nie zrozumieli, czy gdzieś się zgubili.
Ale ostatnio dla wielu stały się tylko rubrykami do "checkowania".
Post - ok
Msza sw. niedzielna - ok
Pracy w niedzielę nie było - ok
Spowiedź odbyta - ok
Komunia przyjęta - ok.
Jest się ok.
Tyle że naprawdę nie o to chodzi.
Chrześcijaństwo jest religią miłości, ale miłość to wypełnianie Jego woli dla Jego chwały. A pełnienie Jego woli polega na realizacji przykazań Bożych i kościelnych, które konkretniej mówią nam co robić by tę wolę spełniać.
Miłość nie jest też zerojedynkowa. Jest wielu ludzi, którym może daleko do ideału miłości, ale mają jej chociaż tyle by starać się przestrzegać przykazań kościelnych. Dla nich te przykazania mają wpływ na to, czy coś zrobią czy nie.
Mój post był odpowiedzią na post @ms.
@ms ma problem, że biskupi zrobili lukę i teraz ktoś w Wielki Piątek może pójść na zabawę zachowując post...
Takie myślenie jest dla mnie jakimś faryzeizmem, gdzieś tu zginęła Osoba Chrystusa Ukrzyżowanego, którego czcimy w tym dniu, i dlatego też czytamy Mękę, adorujemy krzyż dzięki któremu mamy sens cierpienia, śmierci...
Skomentował bym to tak: Chrystus nie przyszedł aby znieść Prawo, ale by je wypełnić. Ukrzyżowali Go jednak faryzeusze, którzy na wszystko musieli mieć przykazania (było ich 613) i dodatkowe przepisy, i jeszcze tak potrafili pomanipulować tymi przepisami, że i tak zrobili co chcieli. W gąszczu prawa znaleźli i tak sposób by zabić Sprawiedliwego - zabić Chrystusa. Jak powiedział brat Efraim, znawca zarówno Tory, jak i ówczesnych komentarzy żydowskich w swojej książce "Jezus - Żyd praktykujący" - Jezus w niczym Prawa nie złamał - lecz ukazał prawdziwy sens Prawa.
Religia prawa - gdzie w centrum jest prawo - a nie Bóg - Osoba, którą mamy kochać - doprowadziła do zabicia Chrystusa.
Podam jeszcze jeden przykład - pewien muzułmanin tłumaczył, że Mahomet nie miał lodówki i dlatego zabronił jeść wieprzowinę, a on ma - więc wieprzowinka się nie zepsuje i on może jeść wieprzowinę. Jeśli życie opieramy tylko na prawie, zawsze znajdziemy sposób żeby je obejść, zawsze sobie coś wytłumaczymy...
Prawo jest oczywiście potrzebne, ale jako pomoc dla nas, by nasza miłość była konkretna. Poczytajmy sobie list do Rzymian, który o tym dokładnie mówi czy w ogóle pod tym kątem Nowy Testament.
Jeśli ktoś kocha żonę to nie będzie pytał ile razy ma ją pocałować. Jak potrzebuje przepisu ile razy ma to zrobić (jak to powiedział TomaszL - aby "checkować"/ zaliczyć/ odhaczyć) to coś tu jest nie tak.
A jak ją zdradza to i tak jego pocałunki będą judaszowe - zakłamane - obłudne...
Dla większości ludzi, życie to dynamizm, nie da się wszystkiego uporządkować w przepisy. Trzeba wiedzieć dla kogo żyję... Nie łatwo kochać, jesteśmy słabi i grzeszni. Kto zna życie wie, że nie raz upadł, ale warto powstawać, jak Piotr, wciąż na nowo kochać Boga i ludzi. W tym znaczeniu... tak: "Kochaj - i rób co chcesz!"
Dziś nie chcą pościć w piątek nawet chrześcijanie,
Mimo że Piotr w tym względzie wydał przykazanie,
I dlatego wśród chrześcijan takie wyuzdanie!
Gdy człowiek nie chce spełniać nakazów Kościoła,
Umorzy w duszy łaskę, a tuczy bawoła,
By stać się niewolnikiem jego dzikiej ruji,
I takim człekiem wzgardzą mieszkańcy Papui,
A mówię to w oparciu o swe doświadczenie.
Sześćdziesiąt pięć lat gaszę zmysłowe płomienie,
I przyznaję się szczerze, że ich nie zgasiłem:
Żądza ciała potworną ma w człowieku siłę.
Na szczęście w Ewangelii znalazłem lekarstwo,
Aby ugasić w sobie piekielne mocarstwo:
Odkąd, Jezu, przyrzekłem, nie pić wódki, wina,
Wyciszyła się we mnie zmysłowa gadzina;
A gdy w czas nakazany nie maszczę obroku
To mam przynajmniej wtedy w duszy święty spokój.
A gdybym pościł tylko dwa dni w ciągu roku,
To bawół żądz cielesnych duszę by stratował
I nawet święty Michał by nie poratował,
Bo cały legion czartów zamieszkałby w sercu,
A ja bym jeszcze bronił piekielnych morderców,
Jako swych sprzymierzeńców w utuczonym ciele,
Gdyż skażona natura jest uwodzicielem,
I chce przekonać ludzi, że post szkodzi zdrowiu.
Stwierdzam, że wręcz przeciwnie, gdyż post mnie uzdrowili
Z chwilą, gdym zaczął pościć, odłożyłem leki,
I odtąd nie przekraczam progu do apteki.
Nawet wtedy, gdym leżał w klinice, w Albano,
Przy leczeniu przełyku post zastosowano
I chociaż post przydatny dla duszy i ciała,
Niewielu ma przyjaciół. Gdzież się zapodziała
Perła Wielkiego Postu, piątków, czy Adwentu?
Ty wiesz, Panie, kto zrobił aż tyle fermentu
Wewnątrz Twego Kościoła: ten, co Tobie radził,
Byś kamień w chleb, i pokłon - to na tron posadzi.
Tyś zdemaskował kłamcę, pokonałeś czarta.
A dzisiaj Twoich uczniów ta bestia uparta
Na tę samą pułapkę chwyta i poniża,
Gdyż wie, że post jest cząstką zbawiennego krzyża,
O którym będziesz mówił na drodze z Taboru.
Im mniej postu w Kościele - tym więcej jest chorób.
(…)
Źródło: www.wiadomosci.monasterujkowice.pl
Kto wpadł na pomysł takiego rozwiązania?
Jakie dobro duszpasterskie?
Choć pewnie, można tańczyć, nie znaczy trzeba :)
Czy można zabijać, ale nie trzeba?
Czy można kraść ale nie trzeba?
Dokąd to by nas zaprowadziło?
Więc znowu bałagan mamy.
"Niedługo to już nic nie będziemy od siebie wymagali, a raczej Kościół nie będzie wymagał, a jak ktoś zrobi na własną rękę dobry uczynek, to wszyscy mu brawo będą bili. "
Będzie gorzej.Momentami już jest. Ostatnio przeczytałam gdzieś artykuł napisany przez księdza katolickiego, w którym autor pisze, iż człowiek, który nakłada sobie posty/umartwienia ponad te, które Kościół nakazuje, grzeszy pychą. Bo wie lepiej niż Kościół, więc uważa się za lepszego. I tak dalej.
Zaznaczam, że nie chodziło o wskazanie takiej ewentualności, że ktoś może w ten sposób zgrzeszyć (jeśli czyni post na pokaz, dla swojego ego czy z innych nie do końca czystych pobudek), ale oostawiono znak równości: pościsz=grzeszysz pychą.
Pomyślałam ze smutkiem, że tak nam się łamie sumienia.
Przykazania kościelne? Jakie znów przykazania koćcielne? Obecnie każdy "kościól" – czytaj Episkopat pisze przykazania kościelne dla swojego kraju. Inaczej jest w Polsce, inaczej np. w Australii – relatywizm ma się całkiem dobrze. Jeszcze trochę, a potańczymy w Wielki Piątek.
Gratuluję ortodoksji i wyjątkowej troski o rozwój duchowy i uświęcenie wierzących!!!
Shalom,
to znaczy niech ogarnie was pokój Boży
Myślę, że biskupi sami nie wiedzą co powiedzieć, a to nie jest takie do końca jasne. Jeden proboszcz mówi, że ma być z niedzieli a w innej parafii mówi, że nie. I co ma zrobić biedny katolik? Którego księdza ma słuchać. Więc wystarczyłoby w tych wyjaśnieniach dodać jak ma być, bo coraz więcej ludzi chodzi w sobotę na mszę, żeby sobie całą niedzielę np. poleżeć w łóżku.
- spotkanie towarzyskie (nie impreza), kilku katolików dokładnie odmierzających czas, aby minutę po północy w końcu zacząć mięsną konsumpcję. Wiadomo - piątkowy post.
- kolacja piątkowa, postna, a jakże, owoce morza, wykwintne, drogie dania rybne. Absolutnie nie można spożyć kawałka mięsa
- no i ostatnio - piątek (Wielki Post) i "restauracje" wielkich sieci fastfoodów w jednym z centrów handlowych okupowane przez młodzież i dorosłych. Raczej nie widać, aby dania wyglądały na postne.
jak można zachować pokutny charakter dnia ida jednocześnie na zabawę...
dokąd zmierza ten Nasz Kościół????
Jesli ktoś nie lubi zabaw, to pójscie na zabawę będzie dla niego umartwieniem, pokutnym umartwieniem.
zadecydowała Konferencja Episkopatu Polski
Przypominamy, że zgodnie z posoborowym kalendarzem liturgicznym, Wielki Post rozpoczyna się w Środę Popielcową, a kończy się Liturgią Wielkiego Czwartku.
Rozumiem, że wielu z was woli zamknąć się w swoim "radykalnie chrześcijańskim" getcie ale żyjemy w społeczeństwie wielu poglądów. Jak chcecie ewangelizować unikając innych? I czy naprawdę dla Was najważniejsze jest unikanie imprezy w piątek? Dlaczego bawiąc się w piątek jestem uważany za gorszego, letniego chrześcijanina? Może ten radykalizm skierujcie na tory. Nie lubicie imprez? To żaden radykalizm jeśli więc imprezować nie będziecie. Może umartwiajcie się nie oglądając telewizji? Może oprócz mięsa nie jedzcie też ulubionego serka? Może przerwę w pracy przeznaczcie na Koronkę zamiast wychodzić na papierosa? Nie czasem na tym ma polegać walka o życie chrześcijańskie, że najpierw wyciągamy belkę z własnego oka?
Szatan już jest w Kościele i na mszę ogonem dzwoni.
Wystarczy popatrzeć co się dzieje w nowo budowanych Kościołach jak modernizm niszczy tradycję. Rezurekcje wprowadza się już w sobotę, Na Krzyżu Krucyfiks bez INRI w centrum Ołtarza. Tabernakulum trudno znależć gdzieś ukryte z boku. W centrum Kościoła natomiast fotel głównego celebransa zastępującego Boga.
Balaski powyrzucano a Komunię Św. podają na łapę. To już można spotkać w naszym Kościele.
Czy można się dziwić, że młodzież chce się bawić w Wielkim Tygodniu???
Zniesione Święta, "wolne piatki", "masońska golgota beskidów", kolejny nowo wybudowany "dom bozy" coraz bardziej przypomina protestancką stodołę, "wyrżnięte"; ołtarze główne, balaski, ambony...
Maskara... Niedługo dojdzie, że zniosą jeszcze dogmaty... Kwestia czasu. Biskupi sami nie potrafią się umartwiać, to dla usprawiedliwienia popuszczają "lejce"...
Ciekwae jakie jest wytłumaczenie poslkiego Kościoła odnośnie zmiany tych przkazań? Ciekwe, czy podadzą jakieś sensowne argumenty.
W Kościele zamiast pojory jest rozpusta.... To już w haistorii ludzkości w Biblii było, i wiadomo jak się skończyło- potop, ogień siarki, itp.
Polscy biskupi dają przyzwolenie na rozpustę Katolików. Dlaczego? Czyżby sami mieli z tym problem?