Mój już dawno zmarły znajomy miał spore problemy z tego powodu. Pracował na odpowiedzialnym stanowisku na PKP w Warszawie. Widząc tłumy czekające na pociąg do Lublina (nie wiedział chyba nawet do końca, że chodzi o cud) zarządził podstawienie pociągu dodatkowego...Wiadomo, jak się to mogło wtedy skończyć...