> Już dawno nie słyszałem tylu i tak mocnych słów o działaniu Ducha Świętego w Kościele.
Problem polega na tym, że to tylko słowa, prawda, że w wielkiej ilości odwołaniem do świętości, ale to jest rzecz drugorzędna. Podstawowe pytanie, które sobie należy zadać jest, ile w tym prawdy???
> Był to przede wszystkim czas słuchania Ducha Świętego. Początkowo sceptyczni, przynajmniej niektórzy ojcowie synodalni, wprowadzeniu ciszy po pięciu interwencjach w auli synodalnej, na zakończenie zgromadzenia, wyrazili uznanie dla nowej metody pracy zgromadzenia.
> Biskupi słuchali młodych. A młodzi biskupów. ... „Słuchanie” to słowo, które w auli synodalnej odmieniane było na wszelkie możliwe sposoby.
Problem polega nie na słuchaniu "młodych", zresztą bardzo mocno już podstarzałych i pod odpowiednim kątem wybranych, także do bólu przewidywalnych w swoich wypowiedziach. Pan nasz Jezus Chrystus przyszedł na świat nie po to, żeby słuchać, ale żeby Prawdę i nauczać Jej. Kościół jest tej prawdy depozytariuszem, o czym dzisiaj biskupi i księża nie chcą już pamiętać, wolą słuchać tego świata, który jak pisze św. Jan ewangelista, jest w mocy diabła. I te diabelskie nauki przenikają do Kościoła, do dokumentów synodalnych, np. o "orientacji seksualnej".
Jak by, wielebny ksiądz zechciał zajrzeć do mediów katolickich, nie tylko tych z szumnej nazwy, ale i z rzeczywistego zatroskania o doktrynę katolicką, o prawdę, to by znalazł sporo bardzo niepokojących informacji. Np. wiedziałby o tym, że pomimo obietnic, większość biskupów uczestniczących w obradach nie miała szans zapoznać się z propozycją dokumentu końcowego, który głosowali i przegłosowali ... w ciemno.
Uczciwość, przejrzystość, kolegialność, rzetelność wygląda. Także nie dmijmy w róg wielkich haseł, nie wciągajmy w to wszystko Ducha Świętego, żeby się przypadkiem nie okazało, że bluźnimy przeciwko niemu.
Szczególnie pkt. 150 to „powiew świeżości - „w wielu wspólnotach chrześcijańskich istnieją już drogi towarzyszenia w wierze osobom homoseksualnym: Synod zaleca, aby zachęcać do poszukiwania takich dróg”. Towarzyszenie w drodze dokąd?
Przyznam się, że mam ogromne trudności ze zrozumieniem przewijania się nieustannie określenia "wsłuchiwanie się Kościoła w młodzież". Czu młodzież stanowi jakąś grupę mówiącą jednym głosem? Słyszeliśmy przecież jakiegoś "przedstawiciela" (!!!?) młodzieży na synodzie, który mówił o Panu Jezusie jak o rewolucjoniście, działaczu społecznym itd. Młodzież nie przemawia jednym głosem ani nawet kilkoma. Na czym to wsłuchiwanie się polega? Ktoś umie to wyjaśnić?
Doprawdy rewolucja! Biskupi zaczęli słuchać co wierni mają do powiedzenia! Ale i tak nie spodziewam się trwałości tych zmian, biskupi wrócą do swoich pałaców i nadal zamiast słuchania będą tylko pouczać wszystkich jak leci.
Jezus też pouczał wszystkich, bo był nauczycielem. Kościół, który nie słucha Chrystusa i nie naucza, a jest pouczany i nauczany przez ludzi do tego nieprzygotowanych ryzykuje zboczeniem z drogi. Ja obawiam się momentu, w którym Kościół i jego pasterze przestaną nauczać.
Lepsza uczciwa krytyka, niż udawanie, że wszystko jest cacy. Kościół nie stracił takich krajów jak Hiszpania, Irlandia, Chile, Meksyk, a powoli także Polski przez jakieś zewnętrzne siły, tylko z powodu zbyt wolnej reakcji na własne błędy.
"Wsłuchanie się najpierw w Boga, a potem w wiernych" - nie można rozdzielać Boga i wiernych, gdyż Bóg mówi przez człowieka, przez wiernych, a nawet przez oślicę Balaama.
Problem polega na tym, że to tylko słowa, prawda, że w wielkiej ilości odwołaniem do świętości, ale to jest rzecz drugorzędna. Podstawowe pytanie, które sobie należy zadać jest, ile w tym prawdy???
> Był to przede wszystkim czas słuchania Ducha Świętego. Początkowo sceptyczni, przynajmniej niektórzy ojcowie synodalni, wprowadzeniu ciszy po pięciu interwencjach w auli synodalnej, na zakończenie zgromadzenia, wyrazili uznanie dla nowej metody pracy zgromadzenia.
> Biskupi słuchali młodych. A młodzi biskupów. ... „Słuchanie” to słowo, które w auli synodalnej odmieniane było na wszelkie możliwe sposoby.
Problem polega nie na słuchaniu "młodych", zresztą bardzo mocno już podstarzałych i pod odpowiednim kątem wybranych, także do bólu przewidywalnych w swoich wypowiedziach. Pan nasz Jezus Chrystus przyszedł na świat nie po to, żeby słuchać, ale żeby Prawdę i nauczać Jej. Kościół jest tej prawdy depozytariuszem, o czym dzisiaj biskupi i księża nie chcą już pamiętać, wolą słuchać tego świata, który jak pisze św. Jan ewangelista, jest w mocy diabła. I te diabelskie nauki przenikają do Kościoła, do dokumentów synodalnych, np. o "orientacji seksualnej".
Jak by, wielebny ksiądz zechciał zajrzeć do mediów katolickich, nie tylko tych z szumnej nazwy, ale i z rzeczywistego zatroskania o doktrynę katolicką, o prawdę, to by znalazł sporo bardzo niepokojących informacji. Np. wiedziałby o tym, że pomimo obietnic, większość biskupów uczestniczących w obradach nie miała szans zapoznać się z propozycją dokumentu końcowego, który głosowali i przegłosowali ... w ciemno.
Uczciwość, przejrzystość, kolegialność, rzetelność wygląda. Także nie dmijmy w róg wielkich haseł, nie wciągajmy w to wszystko Ducha Świętego, żeby się przypadkiem nie okazało, że bluźnimy przeciwko niemu.