Dwa dni przed papieską pielgrzymką do Niemiec rosną oczekiwania wobec samego Benedykta XVI.
Przewodniczący niemieckiego episkopatu zbliżającą się wizytę nazwał „wydarzeniem stulecia”. Abp Robert Zollitsch, który jest równocześnie gospodarzem spotkania we Fryburgu Bryzgowijskim, „ma nadzieję, że wizyta Papieża pobudzi zainteresowanie Bogiem i wzmocni niemieckich chrześcijan”. Podobnie wypowiadali się w ostatnich dniach ordynariusze Erfurtu i Berlina.
Bardziej stanowczo wyraził się abp Kolonii. W wywiadzie dla swojego radia diecezjalnego Domradio kard. Joachim Meisner przyznał, że „Niemcy potrzebują lekarza i Papież na pewno nazwie wszystkie problemy po imieniu”.
Z niecierpliwością na spotkanie z Papieżem czekają niemieccy protestanci, w tym przewodniczący Kościołów Ewangelickich w Niemczech Nikolaus Schneider. W licznych wywiadach podkreślał on znaczenie spotkania z Papieżem w klasztorze augustianów w Erfurcie, miejscu nowicjatu Marcina Lutra. Według prezesa Schneidera spotkanie to będzie miało duże znaczenie dla jubileuszu reformacji, który obchodzony będzie za sześć lat.
Na spotkanie z Benedyktem XVI w napięciu czeka również niemiecki świat polityki. Szczególnie chadecy podkreślili znaczenie tej wizyty. Podczas spotkania czołowych polityków CDU z niemieckim episkopatem wyrazili oni nadzieję, że papież przypomni znaczenie chrześcijańskich korzeni Europy. Podczas specjalnego kongresu tej frakcji 20 września zwrócili uwagę, że w wielu państwach chrześcijanie wciąż są prześladowani.
Wśród tych, którzy oczekują wyraźnych sygnałów ze strony Benedykta XVI, są też niemieccy muzułmanie, Centralna Rada Żydów w Niemczech oraz przedstawiciele ofiar księży pedofilów.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...