Ciągnie wilka do lasu. A człowieka?
Choć to dość zaskakująca konstatacja, człowieka też. Dokładniej, człowieka ciągnie na łono natury. Inaczej trudno zrozumieć, dlaczego podczas wakacji całe rzesze ludzi opuszczają swoje wygodne domy, by zamieszkać pod namiotami, by przeżywać niewygody wędrowania albo narażać się na totalne przemoczenie podczas górskiej burzy. Ważniejsze od pytania czy, jest jednak pytanie dlaczego. Takiej ilości wariatów w świecie raczej być nie powinno, więc musi być jakiś inny niż zbiorowe szaleństwo powód, dla którego coś takiego jednak się dzieje. Ale co to jest?
Starożytni i średniowieczni filozofowie często debatowali nad pięknem. Mówili o proporcji i harmonii. Człowiekowi współczesnemu takie rozważania są raczej obce. A jeśli już, myśli raczej o sylwetce nowego samochodu czy wyścigowego konia. Czy człowiek obcując z naturą jednak szuka piękna? Być może. Choć na chłopski rozum nie ma nic pięknego w przewalających się przez strome granie chmurach. Niewiele widać, pada i jest zimno. Dlaczego więc poznałem ludzi, którzy w takich okolicznościach tak byli urzeczeni widokiem, że trudno było ich zmusić, by w końcu założyli plecak i poszli dalej?
A może chodzi o zmierzenie się z siłami natury? Może. Ale przecież z tej konfrontacji człowiek wychodzi co najmniej obolały. Gdy w upalny dzień wychodzi się na nieosłonięty drzewami wierzchołek, gorąc tak nicuje mózg i płuca, że nie ma za bardzo sił, by podziwiać widoki. Bywa zaś i tak, iż po długiej wędrówce wieczorami przychodzi zmęczenie odbierające ochotę do ruszania gębą. Wtedy nawet pogryźć kromkę chleba jest trudno. Dlaczego dobrowolnie narażać się na takie porażki?
A może chodzi o zmierzenie się ze samym sobą? Chyba wystarczyłaby wizyta na siłowni. Znacznie prostsze, niż narażanie stawów na ból wielogodzinnego schodzenia, a żołądka na trawienie jakiegoś zasuszonego prowiantu.
Nie jestem pewien, po co ludzie szukają kontaktu z naturą. Ale przypuszczam, że w tym wakacyjnym podejmowaniu wyzwań chodzi w dużej mierze o coś, co można nazwać mistyką gór czy o mistyką wędrowania. To coś więcej, niż poszukiwanie piękna, konfrontacja z przyrodą, czy pokonanie samego siebie. To dotknięcie nieskończoności.
W takim żywym, rozciągniętym na długie godziny, czasem dni czy tygodnie kontakcie z naturą człowiek, oddalony od wytworów swoich rąk, zaczyna zauważać istnienie innego świata. Świata kołyszącej się na wietrze kosodrzewiny, krzątających się w kopcu mrówek czy szemrzących strumieni. To otwiera go na poznanie jeszcze innego świata. Tego, o którym może i słyszał na lekcji religii, ale o którego istnieniu w codziennej krzątaninie zapomniał. Wilka ciągnie do lasu, a człowieka do wieczności. Już taka nasza nieśmiertelna natura.
Andrzej Macura / CC-SA 3.0 Ganek ze swoją słynną galerią (po prawej) w takiej mgle wygląda jeszcze nieźle. Ale gdy zabraknie widoku słońca czy błękitu....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.