Diecezja katowicka ma 100 lat

Wywiad z dr. Andrzejem Grajewskim.

Reklama

W 1941 roku wygnano z diecezji biskupów Adamskiego i Bieńka. Bp Bieniek zamieszkał w Krakowie, a bp Adamski trafił do Warszawy. Warto przypomnieć, że był jedynym biskupem czynnym na terenie Warszawy w czasie powstania warszawskiego. Udziela tam ślubów, prowadzi nabożeństwa, odprawia Msze święte. Do Katowic powrócił, kiedy tylko front przeszedł przez miasto.

Po 1945 roku Polska znajduje się w sowieckiej strefie wpływów. Komunistyczne władze dążą do usunięcia religii ze szkół. Stanowczy głos w tej sprawie zabiera właśnie bp Adamski.

– On twardo broni nauki religii w szkole. Doprowadza to do konfliktu jesienią 1952 roku, kiedy wystosował odezwę do wiernych, zresztą bez akceptacji ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Apeluje do wiernych, aby podpisywali się pod petycją do Rady Państwa, w sprawie powrotu religii i krzyży do szkół publicznych.

I ta petycja jest jednym z czynników wydarzeń, które potem mają miejsce: biskupi po raz drugi muszą opuścić teren diecezji na 5 lat.

– Tak, są nawet pewne punkty wspólne pomiędzy tymi dwoma wygnaniami. Mianowicie kiedy do domu rekolekcyjnego w Kokoszycach , gdzie przebywał akurat bp Adamski, 7 listopada 1952 roku przyjeżdża cywilny funkcjonariusz UB w asyście milicjanta i zaczyna odczytywać dekret Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, to bp Adamski mu przerywa słowami: „Znam to. Już to słyszałem”. Na pytanie zdziwionego urzędnika, skąd zna treść dokumentu, bp Adamski odpowiedział: „Oficer gestapo mi to czytał w kurii”. Rzeczywiście scena była bardzo podobna do wydarzeń z 1941 roku.

Dekret skazywał biskupów na wysiedlenie z terenu województwa katowickiego na okres 5 lat. Bp Adamski natychmiast się spakował i wyjechał do Warszawy. 17 listopada chciał wziąć udział w zebraniu Konferencji Episkopatu Polski, ale prymas Wyszyński zdecydował, że lepiej będzie jeśli nie weźmie w tym spotkaniu udziału. Potem przenosi się do Poznania, gdzie mieszka jego brat Jan. Tam abp Walenty Dymek, metropolita poznański, poprosił siostry urszulanki, żeby przyjęły katowickiego ordynariusza. No i przyjmują go w swoim klasztorze w Lipnicy, w pięknej okolicy „na końcu świata”. Cały czas towarzyszył mu na wygnaniu jego kapelan ks. Stanisław Szymecki.

Natomiast bp Herbert Bednorz został wezwany na przesłuchanie, a ponieważ urząd UB mieściły się przy ul. Powstańców w Katowicach (tam zresztą, gdzie w czasie okupacji była siedziba Gestapo), to miał 5 minut drogi z kurii. Po prostu wziął płaszcz i poszedł na to przesłuchanie, bo myślał, że zaraz wróci. Tymczasem został aresztowany. Był przesłuchiwany. Chcieli go zwerbować, bo był wtedy najmłodszym z katowickich biskupów. Siedział w celi ponad miesiąc. Zachował się niezłomnie. Po wyjściu z więzienia pojechał do Poznania, gdzie posługiwała jego siostra ze zgromadzenia sióstr marianek. Rozmawiałem tam z siostrami, które to pamiętały i opowiadały, że był bardzo skryty, a jednocześnie wiemy, że prowadził szeroką akcję kontaktów ze światem, ze Stolicą Apostolską oraz z prymasem Polski, a potem z bp Michałem Klepaczem.

Bp Juliusz Bieniek w tym czasie jest w Warszawie, bo wyjechał z podpisanymi petycjami, które miały być w Warszawie przekazane dalej. Już wiedział, że nie może wracać do Katowic. Wyjechał do Kielc, a potem trafił do Kępna pod Poznaniem, gdzie pracował duszpastersko. W miejscowej kronice parafialnej jest mnóstwo pięknych zapisów świadczących o tym, jak dobrze był tam przyjmowany.

Wówczas władzę w diecezji katowickiej obejmują wikariusze kapitulni. Kim oni byli?

– Władza dokonała tu rzeczy bezprecedensowej, ponieważ prawo kanoniczne jasno stanowiło, że jak nie ma biskupa, to kapituła katedralna wybiera tymczasowego zarządcę, wikariusza kapitulnego. W Czechosłowacji wypracowano jednak pewien model: kiedy aresztowano biskupów, kapituły, które były obsadzone duchownymi lojalnymi wobec władzy, wybierały kapłanów wygodnych dla władzy, którzy jako wikariusze kapitulni zarządzali diecezjami. Komuniści w Polsce ten model po raz pierwszy zastosowali w Katowicach. Wicewojewoda Jerzy Ziętek oświadczył kapitule katowickiej, że albo wybiorą ks. Filipa Bednorza, czyli tzw. księdza patriotę, albo diecezja otrzyma świeckiego komisarza. Kanonicy jakiś czas odmawiali temu żądaniu, ale w końcu ulegli i wybrali ks. Filipa Bednorza. Kard. Wyszyński wiedział, że „wybór” był nielegalny, ale sankcjonował go, jako mniejsze zło.

Ks. Filip Bednorz zmarł w wyniku obrażeń doznanych w czasie wypadku samochodowego 13 stycznia 1954 roku. Kapituła dokonuje wtedy kolejnego wyboru wikariusza kapitulnego?

– Nie. Wtedy kapituła nie chce ponownie przez to przechodzić. Kolejny kandydat był uzgodniony między bp. Klepaczem, przewodniczącym KEP, a przedstawicielami rządu. Wtedy wikariuszem kapitulnym został ks. Jan Piskorz. On jest autorem wielu fatalnych decyzji administracyjnych. Rzeczą najgorszą, którą próbuje zrobić, jest zwołanie Synodu, do czego nie miał prawa. Synod miał potwierdzić jego władzę ordynariusza w diecezji katowickiej. Jednak z Watykanu przyszła decyzja, że nie można zwoływać Synodu pod nieobecność biskupa ordynariusza. Wtedy władzy ks. Piskorza sprzeciwiają się księża, m.in. ks. Józef Szubert, były więzień obozów koncentracyjnych, ks. Michał Lewek, postać sztandarowa w okresie powstań śląskich i plebiscytu, ks. Sylwester Durczok oraz młody ks. Franciszek Blachnicki, który na konwencie dekanalnym dla Śląska Cieszyńskiego publicznie mówi, że zamiar zwołania synodu, gdy nie ma ordynariusza, jest nielegalny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Reklama