W Watykanie trwają rekolekcje poprzedzające drugą część XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.
„Nie spotykamy się na synodzie, aby negocjować kompromisy lub krytykować przeciwników. Jesteśmy tutaj, aby uczyć się od siebie nawzajem znaczenia tego dziwnego słowa «miłość». Każdy z nas jest umiłowanym uczniem, który ma szczególny dar dostrzegania nieznajomego na plaży i mówienia: «To jest Pan»”. W czasie rekolekcji dla uczestników Synodu Biskupów mówił o tym o. Timothy Radcliffe.
Brytyjski dominikanin wygłosił dwa rozważania zatytułowane: „Połów Zmartwychwstania” i „Zmartwychwstanie. Śniadanie”. W pierwszej refleksji nawiązał do nieudanego połowu Piotra, który na słowa Jezusa kolejny raz zarzuca sieci, choć robi to bez przekonania i wiary w obfity połów. „Gdy rozpoczynamy drugie zgromadzenie synodalne, założę się, że niektórzy z nas czują się w ten sposób. Ci, którzy zaczynali z entuzjazmem i niepokojem, mogą się zastanawiać, czy w ogóle coś osiągniemy. Niektórzy z nas i tak nigdy w to nie wierzyli. Najczęstsze pytanie, jakie otrzymywałem na temat synodu w ciągu ostatnich jedenastu miesięcy, było sceptyczne: czy cokolwiek zostało osiągnięte? Czy to wszystko nie jest stratą czasu i pieniędzy?” – mówił ojciec Radcliffe. Przypomniał, że nieznajomy jest jednak na plaży, zanim rybacy jeszcze go zobaczą. „Bóg jest zawsze pierwszy, zanim jeszcze zdamy sobie z tego sprawę” – wskazał były generał dominikanów. Zauważył, że istotne pytanie na synodzie brzmi: „jak możemy rozpoznać, że Pan jest dziś z nami?”. Dodał, że dokonuje się to przez miłość, która przewyższa wszelkie zrozumienie. To umiłowany uczeń mówi: „To jest Pan”, ponieważ widzi tę miłość.
„Nie spotykamy się na synodzie, aby negocjować kompromisy lub krytykować przeciwników. Jesteśmy tutaj, aby uczyć się od siebie nawzajem znaczenia tego dziwnego słowa «miłość». Każdy z nas jest umiłowanym uczniem, który ma szczególny dar dostrzegania nieznajomego na plaży i mówienia: «To jest Pan»” – podkreślił kaznodzieja. Zauważył, że punktem zwrotnym jest posłuszeństwo głosowi Pana i zarzucenie sieci na drugą stronę, choć dla rybaków wydaje się to bezcelowe. „Przybyliśmy na ten synod w posłuszeństwie. Dla wielu wydaje się to bezcelowe. Pracowaliśmy dniami i nocami, i być może wątpimy, że cokolwiek osiągniemy. Ale Kościół mówi: przyjdźcie, a my przyszliśmy. Zarzuciliśmy sieć po drugiej stronie łodzi, nawet jeśli niektórzy z nas myślą, że nie będzie żadnego połowu. To posłuszeństwo przyniesie owoce w sposób, którego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić” – wskazał kaznodzieja. Podkreślił, że obfita opatrzność Boża działa i jest cichym dziełem Boga. „Musimy mieć odwagę, by ufać, że Boża Opatrzność pobłogosławi ten synod obficie: „miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze” (Łk 6,38). Nie jesteśmy tu po chudy posiłek, ale po haute cuisine Królestwa, jeśli wystarczająco tego pragniemy” – dodał kaznodzieja. Zauważył, że obfity połów uczniów nie dokonuje się dzięki ich sile, ale dzięki współpracy ze Zmartwychwstałym. „To przyciąganie Pana przyciąga sieć do brzegu w nienaruszonym stanie. Piotrową posługą jedności nie jest strzeżenie zbuntowanych dzieci Bożych. Ukazuje ona atrakcyjność Pana, która przyciąga nas do siebie” – podkreślił dominikanin.
Ojciec Radcliffe wyznał, że kiedy przed rokiem przybył na synod myślał, że wielkim wyzwaniem jest przezwyciężenie trującej opozycji między tradycjonalistami a postępowcami. „Jak możemy uleczyć tę polaryzację, która jest tak obca katolicyzmowi? Ale kiedy słuchałem, wydawało się, że istnieje jeszcze bardziej fundamentalne wyzwanie: jak Kościół może objąć wszystkie różne kultury naszego świata? Jak możemy wyciągnąć sieć z rybami z każdej kultury na świecie? Jak nie zerwać sieci?” – mówił. Podkreślił, że oczekujemy nowej Pięćdziesiątnicy, w której każda kultura mówi w swoim ojczystym języku i jest rozumiana. „To jest także nasze zadanie podczas synodu i fundament naszej misji w naszym rozdartym i podzielonym świecie. Prosimy o modlitwę Maryję, która rozwiązała węzły i Piotra, który naprawił sieci!” – zachęcał brytyjski kaznodzieja i apelował do uczestników synodu: „słuchajmy siebie nawzajem”.
W drugiej z porannych refleksji kaznodzieja nawiązał do pierwszej rozmowy Jezusa i Szymona Piotra po tym jak ten się zaparł swojego mistrza. Ojciec Radcliffe przypomniał, że w czasie tej rozmowy nie ma ani słowa o jego zaparciu się. Liczy się teraz. Przywołał słowa ojca Łukasza Popko, który napisał: „Zauważmy, że Jezus nie pytał o przeszłość. Nie prosił o wyjaśnienia ani przeprosiny. Nie pytał też o przyszłość: Czy będziesz mnie kochał? Nie prosił o obietnicę: Obiecaj, że będziesz mnie kochał. Pytał o teraźniejszość! Tak często unikamy pytania o miłość i odpowiadające mu odpowiedzi, ponieważ tkwimy w przeszłych niepowodzeniach lub przyszłych fantazjach”. Kaznodzieja podkreślił, że „podczas tego synodu, musimy słuchać Pana i musimy słuchać siebie nawzajem. Nie możemy tego odkładać. Jeśli to zrobimy, dzisiejszy dzień będzie nowym początkiem”.
Wskazał też lekcję o najwyższym znaczeniu dla tego synodu. „Jezus zaufał Piotrowi i powierzył mu trzodę, mimo że do tej pory nie był godny zaufania. Kościół opiera się na skale niezasłużonego zaufania Boga do Szymona Piotra. Czy odważymy się zaufać sobie nawzajem, pomimo pewnych niepowodzeń? Synod od tego zależy” – podkreślił kaznodzieja. Wskazał, że „Kościół stanie się godną zaufania wspólnotą tylko wtedy, gdy podejmiemy ryzyko, tak jak Pan, aby ufać sobie nawzajem, nawet jeśli zostaliśmy zranieni. Pan powierza się w nasze ręce wciąż na nowo, w każdej Eucharystii, nawet jeśli my zdradzamy Go raz za razem. Kryzys nadużyć seksualnych boleśnie nauczył nas, że nie może to być nieodpowiedzialne zaufanie, które naraża innych, zwłaszcza dzieci, na ryzyko, ale zaufanie, które obejmuje nasze własne ryzyko bycia zranionym”.
Ojciec Radcliffe podkreślił, że w świecie stoimy w obliczu globalnego kryzysu zaufania. Z bólem stwierdził, że „właśnie brak przejrzystości i odpowiedzialności psuje samo serce kapłańskiej tożsamości. Przejrzystość Piotra, grzesznika, jest podstawą jego autorytetu. Nie może być mowy o ukrywaniu. Nie oczekuje się od nas otwartego wyznawania wszystkich naszych grzechów, ale przynajmniej nie bycia hipokrytami. Lud Boży szybko wybacza wszystko z wyjątkiem hipokryzji”. Dominikanin podkreślił, że „na tym synodzie możemy zatem rozpoznać autorytet drugiej osoby i poddać się mu. Jakie nowe posługi są potrzebne, aby Kościół uznał ich autorytet i nakazał im go sprawować? Ewangelia rzuca światło na wielu, którzy działali z autorytetem w tamtym czasie. Możemy to zrobić również dzisiaj. Bo dziś jest jedyny dzień, jaki mamy. Carpe Diem!”.
To jednak nie koniec. Środki wciąż napływają. Trwa też zbiórka rzeczowa.
Pod protestem przeciw jej zwolnieniu podpisało się 25 tys. osób