Ukraina: Wojna to trucizna, ale ratuje nas pamięć o wartościach

„Naprawdę, Kościół i może, i już odgrywa wielką rolę” – tak o sytuacji na Ukrainie mówi tamtejsza działaczka na rzecz praw człowieka, Ołeksandra Matwijczuk. Wskazuje, że często współpracuje z różnymi wspólnotami religijnymi.

Reklama

Kobieta w wywiadzie dla Radia Watykańskiego wspomina bolesne wrażenie, jakie zostawiają w niej świadectwa brutalnego łamania wolności religijnej na okupowanych przez Rosję terytoriach.

Ukrainka podkreśla również problematykę wojny w ogóle, doświadczaną przez nią na co dzień, jako że pracuje ona nad dokumentowaniem bólu ofiar walk. Jak zaznacza, „z jednej strony walczymy o wolność w każdym tego słowa znaczeniu: niezależności (…), aby nie być rosyjską kolonią (…), zachowania własnej tożsamości (…), posiadania demokratycznego wyboru (…), ale z drugiej strony konflikt zbrojny stanowi truciznę (…) dla każdego społeczeństwa”. Ołeksandra Matwijczuk mówi, iż dzieje się tak, gdyż wojna zmusza do skupienia się na przeżyciu: „ponieważ ożywia ona pewne podstawowe instynkty i w pewnym momencie ludzie mogą poczuć, że wszystko inne jest nieaktualne. To bardzo niebezpieczna pozycja, bo można wtedy zapomnieć, o co walczymy”.

Kobieta wskazuje następnie: „nie mam żadnego moralnego prawa do mówienia komukolwiek czegokolwiek, ale słuchającym mnie Ukraińcom stale przypominam [te rzeczy]. I co wciąż pomaga nam wszystkim kroczyć, pomimo całej wspomnianej logiki wojny, we właściwym kierunku, to to, co właśnie ujawnia każde socjologiczne badanie Ukraińców na temat wartości – Ukraińcy zawsze stawiają wolność na szczycie hierarchii”.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama