Jesteśmy źródłem wszelkiego zła tego świata? Naprawdę?
Tyle się ostatnio dzieje… Tym razem na subiektywny wybór ostatnich ważnych wieści z Kościoła zapraszam do post scriptum :) Za dużo tego, by było tylko wstępem do komentarza na inny temat. Temat, jak mi się wydaje, bardzo ważny...
Zobaczyłem to na Facebooku. Nie pierwszy raz zresztą. Obrazek dziewczyny ze złożonymi do modlitwy rękami... skutymi łańcuchem. Z podpisem mniej więcej, że dziewczyna chce żyć po swojemu, a religia ją niewoli. Powinno budzić współczucie do zniewolonej, prawda? Że taka biedna, że jest niewolona! A ja się roześmiałem. Wredny pewnie jestem. Tylko tak sobie pomyślałem, że jeśli chce żyć po swojemu, to chyba powinna wyprowadzić się na bezludną wyspę. Eksterytorialną na dodatek. No bo, co by nie powiedzieć, i inni ludzie i państwa chyba też nie pozwalają „żyć po swojemu”, prawda?
Nie daje „żyć po swojemu” mąż, bo z niezrozumiałego powodu chce zjeść obiad, a nie iść na spacer, nie daje „żyć po swojemu” płaczące po nocach dziecko... I sąsiedzi oburzający się na głośne imprezy... Państwa nie mają oczywiście dziesięciu przykazań. Mają za to całą gamę różnych praw i przepisów regulujących dość drobiazgowo co i jak trzeba, a czego nie wolno. Ot, nasze ma na ten przykład kodeks karny. Nie wolno zabijać, nie wolno kraść nie wolno wielu innych rzeczy. Z narkotykami włącznie. Ma też coś takiego jak prawo budowlane, które nie pozwala budować jak się chce i z czego się chce, ma kodeks drogowy mocno ograniczający ułańską fantazję kierowców... Nie znam się na kategoryzowaniu tych wszystkich przepisów, ale zwrócę uwagę na istnienie wielu przepisów porządkowych. Ot, zabraniających hałasować po nocy, pić alkohol w miejscu publicznym albo i mieć w domu taki a nie inny piec i palić tylko tym, co wolno. Ba, istnieje nawet coś takiego jak obowiązek szkolny. No i czy człowiek chce czy nie, państwo zbiera różne daniny: ma obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, na podatki. I to nie niewoli, a niewolą przykazania?
Toż jedyną sankcją, jaką nakłada Kościół jest to, że nazywa coś grzechem i apeluje do sumienia, by ktoś, kto ciężki popełnił, bez nawrócenia nie chodził do komunii. Straszne zniewolenie, prawda? A, i jeszcze może mówić o wiecznym potępieniu. A państwo ma do wymuszania respektowania swojego prawa mandaty, grzywny, więzienia… O policyjnych pałkach już nawet nie mówiąc.
Nie wiem oczywiście czy owa „ktosia” z Facebooka faktycznie czuła się przez religię niewolona czy to tylko taki chwyt środowisk chcących ludziom obrzydzić wiarę w Chrystusa. Miałem kontakt z ludźmi, dla których istnienie zasad moralnych i piekła było wielką udręką. Miałem i z takimi, którzy za wszelką cenę starali się pociągnąć innych do wyboru, którego sami wcześniej dokonali. Ale i w jednym i drugim wypadku nie ma to nic wspólnego z trzeźwą oceną faktów. Zwłaszcza że dziś, w trzeciej dekadzie XXI wieku, nawet mówienie w tym względzie o jakieś trudnej do zniesienia presji środowiska nie ma sensu. Przecież to nie wiara, ale niewiara stała się modna. Za porzucenie wiary i „odważne” przeciw niej wystąpienie dostaje się oklaski.
W „dyskusji” pod owym postem pojawiło się więcej tego typu „argumentów”. Oburzył mnie szczególnie jeden, który często słyszałem przed rokiem ‘89. Że religia to zbrodnia, bo w imię religii ludzie prowadzą wojny i zabijają… Ręce opadają. Owszem, tak bywało. Choć religia była raczej nie powodem, ale pretekstem do prowadzeni wojen. Tyle że od ponad dwóch wieków najwięcej ofiar na sumieniu mają walczące z religią i wierzącymi systemy... ateistyczne. Ot, rewolucja francuska, która między innymi utopiła we krwi Wandeę, rewolucja w Meksyku, w Hiszpanii… Bezbożny, walczący nie tylko z Żydami, ale i chrześcijaństwem był niemiecki narodowy socjalizm ze swoimi obozami koncentracyjnymi, ateistyczny był mający na sumieniu miliony rozstrzeliwanych i zamęczonych w katowniach radziecki komunizm. W imię społeczeństwa bez Boga zabijali w Kambodży Czerwoni Khmerowie, w imię ateizmu niewoli się dziś i zabija w Północnej Korei. I nawet dzisiejszy raszyzm, choć próbujący odwoływać się do prawosławia, jest zwyczajnie bezbożny. Jak można tego nie widzieć?
Nie sądzę, by szermujących takimi antyreligijnymi i antychrześcijańskimi hasłami przekonały jakiekolwiek argumenty. Piszę jednak co piszę, byśmy nie dali się wepchnąć z powodu wyznawanej przez nas wiary w jakieś poczucie wstydu. Ludzie miewają nerwice nie tylko na tle religijnym. Owszem, chrześcijanie w różnoraki sposób grzeszyli, grzeszą i pewnie grzeszyć będą. Czy więcej czy mniej niż inni – można dyskutować, ale nie jesteśmy w tym względzie wyjątkami. Na pewno jednak twierdzenie, że religia jest źródłem wszelkiego zła w świecie to kiepska intelektualnie manipulacja. Nie bójmy się takich zarzutów…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).