Pielgrzymi charakter tych wspólnot czyni tych ludzi prosto zmierzającymi do meritum życia Kościoła.
Bliski Wschód jest obecnie widziany jako region naznaczony konfliktami i niepokojami. Wojna w Syrii, Izraelu i Palestynie czy w Jemenie wciąż zbiera krwawe żniwo. Liczne kraje naznacza niestabilność, kryzys lub autorytarny styl rządzenia. Pośród tego wszystkiego lokalne Kościoły wciąż pozostają żywe. Na to wskazuje fakt zakończonego niedawno, 17 stycznia, rzymskiego spotkania łacińskich biskupów regionu. Omawiając trudności swych ziem, pracowali oni nad dalszym wdrażaniem procesu synodalnego.
Jak wskazuje Radiu Watykańskiemu wikariusz apostolski Arabii Południowej, bp Paolo Martinelli, miejscowy Kościół ma pewne szczególne cechy. Jego członkowie oczekują swoich biskupów z informacją na temat pogłębionej refleksji synodalnej. „Nasze terytorium charakteryzuje się niezwykle żywą obecnością wierzących” – mówi hierarcha i zaznacza, że równocześnie praktycznie wszyscy członkowie wspólnoty są migrantami. „Nikt spośród nas nie ma obywatelstwa. Nasi wierni mieszkają na Półwyspie Arabskim przez pewną liczbę lat, czasem nawet wiele lat, ale nigdy nie zostaną obywatelami” – zaznacza. Jego zdaniem, ten fakt może właśnie stanowić przyczynę, dla której chrześcijanie odczuwają „szczególne przywiązanie do Kościoła” jako miejsca przechowującego „ich kulturową i duchową tożsamość”.
Bp Martinelli zauważa, iż to może ułatwiać proces synodalny. Żywa wiara czyni ludzi „zdolnymi i chętnymi do silnego uczestnictwa”. „Dlatego nawet w pierwszej fazie synodu, na poziomie diecezjalnym, mieliśmy niezwykły udział wiernych w spotkaniach, w zbieraniu różnych propozycji” – podkreśla hierarcha.
Taki element żywotności i autentycznej wiary pozostaje bardzo ważny w miejscowym Kościele, jak wskazuje bp Martinelli. „Dalej, istnieją oczywiście czynniki, które sprawiają, że nasza podróż jest złożona, takie jak różnorodność kulturowa i językowa naszych wiernych” – kontynuuje wikariusz apostolski Arabii Południowej. Jak zaznacza, ponieważ nikt z członków wspólnoty nie jest tubylcem, trzeba organizować życie parafii, „biorąc pod uwagę różnorodność kulturową i językową, a nawet różnorodność rytualną”. Nie zawsze bowiem ma się do czynienia tylko z osobami przynależącymi do tradycji łacińskiej – często wchodzi się w kontakt z członkami Kościołów wschodnich.
Hierarcha dodaje jeszcze jeden element: „ów nieco «pielgrzymi» charakter naszej wspólnoty czyni nas bardzo trzeźwymi, bardzo zwięzłymi. Zmierzamy prosto do meritum życia Kościoła”. Tak, jego zdaniem, przewodzony przez niego Kościół migrantów „ma coś do powiedzenia całemu Kościołowi powszechnemu: aby iść prosto do sedna sprawy, iść do konkretnego życia wspólnot chrześcijańskich. Chodzi o to, jak wspierać się w wierze, jak dzielić się w potrzebach, które mamy, jak nauczyć się być pokornymi i jednocześnie wyraźnymi świadkami dla ludzi spotykanych każdego dnia”.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.