I wcale nie miałem prywatnego objawienia ani nie odszedłem od zmysłów :-)
Jak to było u świętego Jana? Jezus, zapowiadając Pocieszyciela (Parakleta) powiedział: „On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”. Zadaniem Ducha Świętego – powinien o tym wiedzieć każdy chrześcijanin, teolog już na pewno – nie jest przynieść jakąś nową naukę, ale przypomnieć i pomóc zrozumieć naukę Jezusa. Dlatego zastanawiając się co Duch mówi dziś do Kościoła wystarczy otworzyć Ewangelię. Ot, pierwsza, Mateusza, z kazaniem na górze. Po błogosławieństwach Jezus zaczął słowami
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Mocne, prawda? Mocy wyrzut, by nie być jak świat. Dalej Jezus przypomina, że chrześcijanie są światłem świata. A jeszcze dalej mowa jest o tym, że ani jedna kreska nie zmieni się w prawie, aż się spełni; że kto się gniewa na brata podlega sądowi, że kto pożądliwie patrzy już dopuścił się cudzołóstwa, jest zakaz rozwodów, jest wezwanie, by nie przysięgać tylko bez przysięgi mówić prawdę, jest by nie stawiać oporu złemu i, jeśli trzeba, nadstawić drugi policzek, jest…. Jeszcze wiele jest. Można zajrzeć do tekstu Biblii (np TUTAJ), można przeczytać też – albo obejrzeć – rozważania z cyklu „Konstytucja królestwa”.
Ja chciałbym zwrócić uwagę na taką część nauczania Jezusa, która chyba jest trochę zapomniana. Zwłaszcza, że wypowiada dwie podobne, a jednak mające inne znaczenie sentencje. Pierwszą znajdujemy u Mateusza i Łukasz: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Mt 12,30 Łk 11,23). Drugą, znajdujemy w nieco różniących się wersjach: u Marka mamy: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami (Mk 9,40), u Łukasza „Kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami” (Łk 9,50). W tych ostatnich różnica polega na „nam”, „wam”, „nami” „wami”. Ale w stosunku do jej wcześniejszej różnica jest zasadnicza. W pierwszej przecież „nie być z” oznacza „być przeciw”. W drugiej „nie być przeciw” oznacza „być z”. Sprzeczność? Ważne: z kim albo przeciw komu.
Pierwsza z tych wypowiedzi dotyczy Jezusa. Nie być z Nim oznacza być przeciw Niemu. Tymczasem w drugiej chodzi o wspólnotę uczniów czy, w innej wersji, o wspólnotę uczniów z Jezusem. Czyli tak czy siak - o Kościół. W tym wypadku jest jednak odwrotnie: nie być z nią (wspólnotą uczniów) nie oznacza być przeciw; wystarczy, że ktoś nie jest przeciw, wtedy już jest z nami.
Ciekawe, prawda? Kto nie jest z Jezusem, ten jest przeciw Niemu. Tu wszystko jest jednoznaczne. Kto jednak nie jest ze wspólnotą Jego uczniów, niekoniecznie jest zaraz przeciw niej; można szanować Mnie – zdaje się mówić Jezus – doznawać w Moje imię różnych łask, nie będąc w gronie uczniów. Jezus każe więc traktować tych, którzy nie są z uczniami .... no, może niekoniecznie zaraz też jako swoich uczniów, ale na pewno jako sojuszników. Są nimi, o ile nie są przeciwko Jezusowi. Ciekawe, prawda?
To chyba ważne, po pierwsze, w kontekście myślenia o ekumenizmie. Tego kto jest z Jezusem, szanuje Jego nauczanie, choć nie jest we wspólnocie uczniów, trzeba szanować, uważać za sojusznika. Dopiero jeśli ktoś występuje przeciw Jezusowi – sojusznikiem nie jest.
Myślę, że podobnie trzeba by też jednak patrzyć na nasze dzisiejsze wewnątrzkościelne spory. Łatwo wznieca się z byle powodu ducha podziału. I robią to, o zgrozo, także ci, którzy na ustach mają wołanie o jedność. Bo rozumieją ją wąsko, jako podzielanie mojego spojrzenia na Kościół. Tymczasem wskazanie Jezusa jest jasne: jeśli ktoś nie jest przeciw wam, bo tak jak wy wierzy we Mnie, jest z wami.
Tak, synodalność w Kościele musi dopuszczać wiele głosów. I jej entuzjastów i tych którzy się jej obawiają. Dopóki to wszystko dzieje się z miłości do Chrystusa, wszyscy są braćmi w wierze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.