Telefon wszelkiej pomocy

Remigiusz Kwieciński prowadzi zakład fotograficzny. Wykonuje zdjęcia, ale potrafi też naprawić aparat. Pomimo zabiegania kilka nocy w miesiącu poświęca tym, którzy muszą przystanąć…

Reklama

 

W takich sytuacjach liczy się czas. Ile go trzeba na identyfikację numeru rozmówcy?

– Nie wiem. Ale policja bardzo szybko potrafi ustalić, z jakiego numeru ktoś dzwoni i z kim się łączy. Dzięki Bogu, że są tak skuteczne metody. Mamy świadomość, że to, z czym ludzie do nas dzwonią, jest zawsze subiektywne. My tego nie weryfikujemy. Staramy się jednak, i w tym pomaga nam udział w szkoleniach, rozszerzyć takiej osobie punkt widzenia. Żeby nie była zapatrzona tylko w swój problem, ale żeby zobaczyła go w szerszym ujęciu. Wtedy jest łatwiej podjąć właściwą decyzję. Inaczej takie osoby pozostają zamknięte na jakiekolwiek argumenty. Na przykład alkoholizm. To nie tylko picie, ale cały system rodziny, który jakoś działa. Ktoś dzwoni i mówi, że sobie nie radzi w życiu, a po dłuższej rozmowie wychodzi na jaw, że mamy do czynienia z DDA – dorosłym dzieckiem alkoholika. Potem okazuje się, że tu leży problem, a nie np. w złych stosunkach z szefem w pracy.

Ktoś mówi: „chwilka, tylko zakręcę gaz”…

– Tak… Jedna z dyżurnych opowiadała, że w trakcie rozmowy, po jakimś czasie jej trwania, dzwoniąca osoba przeprosiła ją i poszła zakręcić gaz, otworzyła okna. To daje wielkiego kopa do pracy. Podobnych przykładów, choć pewnie mniejszego kalibru, było sporo. Zresztą większość rozmów kończy się podziękowaniem albo stwierdzeniem, że ktoś i tak doskonale wie, jak się zachować. Ludzie mają świadomość, co powinni robić, mają plan, ale przychodzi krytyczny moment i muszą po prostu przed kimś się wygadać. A komu to powiedzieć? Żonie nie, żeby jej nie martwić, i tak dalej.

Jakie problemy mają dzisiaj telefonujące do Was osoby?

– Wstyd. Po prostu ludzie krępują się powiedzieć o sobie prawdę. Łatwiej jest powiedzieć rzeczy trudne obcemu niż bliskiemu, czy nawet przyjacielowi. A problemy? Chyba najgorsza jest samotność. Dzwoni taka osoba i mówi, że jest sama. Że cały dzień z nikim nie rozmawiała… Że nie wyszła dzisiaj z domu, bo jest dodatkowo chora. W przedziale wiekowym 30–35 lat jest cała masa ludzi, którzy nie potrafią sobie dać rady w życiu. I to nie chodzi tylko o DDA. Coraz częściej mówimy o DDD, czyli dorosłym dziecku dysfunkcyjnym. Coraz więcej jest bowiem rodzin dysfunkcyjnych, kształtujących dysfunkcyjne dzieci.

Czy były przypadki, że ktoś miał wyrzuty sumienia i były to kwestie podpadające pod łamanie prawa?

– Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Może bardziej kwestie duchowe. Na przykład  kobieta, która zostawiła męża, pytała, czy ma prawo do szczęścia.  Okazało się, że planuje drugi związek. Więc czy ma prawo w swojej sytuacji religijnej?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama