„Jeśli chodzi o Kościół katolicki, nasza pozycja pozostaje jasna: żadnej wojny, żadnego zabijania”.
„Jeśli chodzi o Kościół katolicki, nasza pozycja pozostaje jasna: żadnej wojny, żadnego zabijania” – podkreśla kard. John Onaiyekan odnośnie do sytuacji w Nigrze. Emerytowany arcybiskup Abudży w Nigerii zaznacza w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, że interwencja zewnętrznych armii nie stanowi słusznej reakcji na dokonany przewrót wojskowy, bo nie prowadzi do realnego rozwiązania problemów. Hierarcha wskazuje też, iż cały region stoi obecnie przed szeregiem wyzwań.
Od kiedy pod koniec lipca junta przejęła siłą władzę w Nigrze, sąsiednie kraje poszukują odpowiedzi na to kolejne wstrząsające wydarzenie. Pojawiły się wizje inwazji w celu przywrócenia cywilnego rządu. Ale równocześnie otworzono pewne dyplomatyczne ścieżki mające na celu rozwiązanie sprawy.
Cały region Afryki Zachodniej dotyka również problematyka toczących się konfliktów na tle etnicznym lub między pasterzami a ludnością osiadłą. Rosjanie usiłują zwiększyć tam swoje wpływy, co także niepokoi miejscowych mieszkańców. Na niektórych terytoriach dochodzi do ataków islamskich fundamentalistów. Jak jednak przypomina kard. Onaiyekan, w jego rodzimej Nigerii na przykład, chrześcijanie mają ciężkie życie, ale muzułmanie są najczęściej w takiej samej sytuacji. Właśnie ubóstwo powoduje kolejne wyzwania – odpływ młodej ludności pozbawionej perspektyw. Ludzie decydują się na ucieczkę do Europy pomimo licznych, liczonych w tysiącach, śmierci w drodze, w północnoafrykańskich obozach lub na Morzu Śródziemnych. Emerytowany biskup Abudży przyznaje, że sytuacja jest tragiczna.
Kard. Onaiyekan: przyszłość młodych tutaj rysuje się w ponurych barwach, a jednak mam nadzieję
„Cóż, miałem różne interakcje z młodymi ludźmi w Nigerii w tej sprawie. Muszę się z nimi zgodzić, że w moim kraju nie dzieje się dobrze. Brakuje dla nich takiej pracy, z której mogliby się utrzymać, nie wspominając już o opiece nad starszymi rodzicami czy założeniu rodziny (…). Mówią więc po prostu: «nie możemy dłużej pozostać w tym kraju, pojedziemy gdziekolwiek indziej» (...). Nie zgadzają się, gdy wskazuję im, że życie za granicą dla nielegalnego imigranta może być tak samo złe jak dla nich tutaj w kraju. Nie wierzą. Mówią, iż jeśli się tam dostaną, to im się uda. Denerwują się na mnie, bo nie chcę dać im pieniędzy, by mogli zapłacić agentom, którzy będą ich przewozić. Stwierdzają, że mi na nich nie zależy (…). Możemy tylko mieć nadzieję i modlić się o zmianę sytuacji, aby młodzi ludzie gotowi do pracy mogli pozostać w tym kraju, znaleźć dobre zatrudnienie, dobrze zarabiać i stworzyć młode rodziny. Niestety, teraz tak się nie dzieje. Tylko dzieci bardzo bogatych, czyli najczęściej dzieci rządzących, mogą liczyć na intratną posadę w instytucjach państwowych lub gdzie indziej. Biedni ludzie są zdani sami na siebie, a przyszłość rysuje się w niezwykle ponurych barwach (…). Jednak ja wierzę, że możemy, że powinniśmy osiągać więcej, a także że pozostający u władzy powinni znaleźć lepsze sposoby na zarządzanie naszymi narodami.“
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).