Chcę zapytać rozpętujących „miseczkową burzę” czy z równą gorliwością zabiegają o to, by w ich wspólnotach udzielano Komunii świętej w sposób wskazany przez sobory
Wracam powoli do siebie z przerażeniem uświadamiając sobie ile jest spraw zaległych, a wymagających natychmiastowego załatwienia. Przy okazji orientuję się, że często jestem „nie w temacie”. Z wiadomych powodów nawet o Światowych Dniach Młodzieży wiem tyle, ile zdążyłem dowiedzieć się podczas krótkich wizyt na Twitterze, Instagramie i Facebooku. Bo to akurat dało się zrobić leżąc w łóżku. Siedzenie, zwłaszcza długie, przy komputerze, ciągle sprawia trudność. Wstanie jeszcze większą. Na szczęście idzie ku dobremu.
Śledząc media społecznościowe zorientowałem się, że jest burza. Oczywiście tylko w polskim necie. Szczerzej pisała o niej Agnieszka Huf w Gościu Niedzielnym. Tu trzy uwagi na marginesie jej tekstu.
Primo. Przygotowanie ołtarza do liturgii Eucharystycznej zaczyna się od rozłożenia na nim korporału. Niektórzy mówią chusteczki. Chociaż nią nie jest. Jego historia jest długa. Sama nazwa pochodzi od łacińskiego „corpus” – ciało, a wzięła się stąd, że przez długie wieki składano na nim chleb, stający się podczas konsekracji Ciałem Chrystusa. Gdy u schyłku średniowiecza wymyślono pateny i cyborium pozostał w liturgii jako relikt, używany po to, by wyrazić szacunek dla Świętych Postaci. Na korporale nie tylko składano Ciało Pańskie w czasie Mszy świętej. Także zawijano weń konsekrowany Chleb i zabierano do domów. Święty Cyprian z Kartaginy (+258), w jednej z katechez mówił, że „odchodzenie od Kościoła zaczyna się w momencie, gdy przestajemy codziennie karmić się Ciałem Pana”. Złota, owszem, już w starożytności używano, ale…
Secundo. Święty Jan Chryzostom (+407), jeden z czterech wielkich doktorów Kościoła, reformator modlitw eucharystycznych, był na punkcie złota na tyle przeczulony, że widząc złote kielichy, grzmiał: „nie godzi się stawiać na ołtarzu złota tak długo, jak długo jest w Kościele choćby jeden ubogi. Bo nie można czcić Ciała Pana w Eucharystii, jeśli nie czci się Ciała Pana w ubogim”. Cóż, w tym momencie trzeba powiedzieć: kapitanie, mamy problem…
Tertio. We Wprowadzeniu Ogólnym do Mszału rzymskiego (85) czytamy: „Jest bardzo pożądane, aby wierni podobnie jak kapłan, który jest do tego zobowiązany, przyjmowali Ciało Pańskie z Hostii konsekrowanych w czasie danej Mszy świętej”. Instrukcja Eucharisticum mysterium idzie dalej: wierni maja prawo domagać się tego od kapłana (por. nr 31,32). Przy czym trzeba koniecznie zauważyć, że nie jest to wymysł nowego mszału, ale przypomnienie nauczania Soboru Trydenckiego. Plastikowych miseczek oczywiście nie pochwalam, choć staram się zrozumieć decyzję odpowiedzialnych za papieska liturgię właśnie w kontekście wspomnianej katechezy świętego Jana Chryzostoma. Ostatecznie trzeba było przygotować naczynia dla przeszło miliona osób, przystępujących do Komunii świętej. Tu jednak chciałbym zapytać rozpętujących „miseczkową burzę” czy z równą gorliwością zabiegają o to, by w ich wspólnotach udzielano Komunii świętej w sposób wskazany przez sobory pamiętając, że w tabernakulum Święte Postaci przechowywane są zasadniczo do adoracji oraz jako rezerwa dla chorych i umierających.
Pozostając w klimatach SDM. Kolejna burza. Tym razem o remix hymnu, w wykonaniu ks. Peixoto przed Mszą rozesłania. Cóż, nie każdy młody rodzi się jak Ratzinger z zamiłowaniem do muzyki klasycznej i zaczyna swoją drogę od Bacha i Mozarta. Ba, większość z nich zaczyna ją od popu na YouTube i udziału w wielkich koncertach. Niewiele, a nawet nic nie mających wspólnego z Palestriną i chorałem. Można kaprysić na poziom tej muzyki, ale nie można zapominać, że tak zaczyna się ICH, nie nasza droga. Więcej, by do nich dotrzeć, trzeba po prostu w ten świat wejść. O czym przypomniał nie tak dawno jeden z duszpasterzy-tiktokerów (o, słownik Microsoftu jeszcze nie zna tego słowa): „młodych nie interesują moje stopnie naukowe i to ile godzin spędzam na adoracji Najświętszego Sakramentu; ich interesuje to, ilu mam followersów. Od tego zaczyna się kontakt z nimi”. Zanim mój świat stanie się ich światem najpierw ich świat musi stać się, choćby na chwilę, moim.
Na koniec o tym, co mnie z lekka wzburzyło. W poniedziałek odznaczono pośmiertnie Orderem Orła Białego Księdza Franciszka Blachnickiego. Wpadło mi w oko kilka informacji o wydarzeniu. Po lekturze podzieliłem się swoim spostrzeżeniem:
Ze wszystkich informacji o pośmiertnym nadaniu Księdzu Blachnickiemu Orderu Orła Białego wynika, że celem jego życia była walka (skuteczna) z komunizmem. Nic bardziej mylącego. Ruch Światło-Życie został przezeń założony by formować dojrzałych chrześcijan i budować żywy Kościół.
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 7 sierpnia 2023
Zareagowała Maria Różycka ze Wspólnoty Niepokalanej Matki Kościoła zauważając, że Order dostał Ojciec nie za Ruch, ale za zasługi dla Ojczyzny. Przyznając jej rację chciałem mimo to zwrócić uwagę na pewien trend, od kilku lat obowiązujący w redagowaniu wiadomości. Otóż pisząc o jakiejś osobie w kontekście konkretnego wydarzenia, w ostatnim akapicie, dla nieobeznanych w temacie, zamieszcza się informacje o innych, często ważniejszych jej dokonaniach. Tego mi zabrakło.
Mówiąc zaś o zasługach dla wolności trzeba mimo wszystko przypomnieć te chwile, gdy ksiądz Blachnicki, kilka minut po kolejne rewizji, mówił do obserwujących wydarzenie: „a teraz zajmiemy się sprawami ważniejszymi…” Nie komentując tego, co się wydarzyło. A jeśli już komentował, to zawsze z humorem. Pamiętam jak opowiadał o wizycie służb po wybudowaniu Namiotu Światła. „Co to jest? – Stodoła. – A dlaczego oszklona? – Bo jestem romantykiem i lubię chodzić wkoło i patrzeć na siano”.
Dziś wielu powiedziało by „luzak”. To mi przypomniało zaprzeszłe rekolekcje. Choć nie potrafię sobie przypomnieć, oazowe czy w parafii. Prowadzący porównał życie duchowe do samochodu. Wszystko musi być dobrze dopasowane. Zarówno za duży luz, jak i za mocny ścisk poszczególnych części, może doprowadzić do wypadku. Śledząc nasze kościółkowe burze jednym chciało by się powiedzieć „wyluzuj trochę”, innym „dociśnij”. Pamiętając o starożytnej zasadzie: aurea medium.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).