W chorobie zmienia się hierarchia wartości. Najnowsze wiadomości i reakcja na nie przestają być priorytetem.
Przed laty pisałem teksty piórem. Na początku ery komputerów, podobnie jak za czasów maszyny do pisania, poprawiony artykuł przepisywałem do pliku i wysyłałem. Z czasem białą kartkę papieru zastąpił ekran, a pióro klawiatura. Ale zawsze miejscem pracy twórczej było biurko. Stare, zabytkowe, z ręcznie kutymi zamkami. Znalazłem je kiedyś w piwnicy u znajomego proboszcza i oddałem do remontu. Stolarz miał problem. Zastrzegłem, że do odnowienia nie może użyć lakieru bezbarwnego. Musiała bym oryginalna, używana w XIX wieku politura woskowa.
Co zrobić, gdy przy biurku nie da się usiąść? Pisać leżąc? Krótką wiadomość można, ale felieton… Na szczęście przypomniałem sobie o kupionym przed laty małym laptopie. Towarzyszył mi w jubileuszowej pielgrzymce do Rzymu. Okazało się, że można ustawić go na podręcznej szafce w sypialni i – na odpoczynki, bo długo stać też się nie da – spróbować coś napisać.
Coś… W chorobie zmienia się hierarchia wartości. Najnowsze wiadomości i reakcja na nie przestają być priorytetem. Okazuje się, że można bez nich żyć. Bardziej niż sytuacja na froncie, czy proces kardynała, absorbuje wspomniane w ubiegłym tygodniu założenie skarpetek czy sposób na w miarę bezbolesne przewrócenie się z boku na bok. O przygotowaniu posiłku nie wspomnę. (Chwila przerwy na rozchodzenie.) Wszelako nawet w takich okolicznościach znajdzie się coś, czemu nadać można wymiar uniwersalny.
Zatem SOR. Znalazłem się tam w nocy z soboty na niedzielę z podejrzeniem urazu kręgosłupa. Moją uwagę przykuły silikonowe opaski, zakładane każdemu nowo przybyłemu pacjentowi. To tak zwany triaż. Czyli, mówiąc/pisząc nieładnie, wstępna segregacja na pilnych i mogących poczekać. Przypomniały mi lekcję religii sprzed lat, gdy w salce katechetycznej zasiadałem jako uczeń. Nieżyjący już ksiądz Marian Kołacki (misjonarz w Zambii), wówczas diakon, rozmawiał z nami o kształtowaniu hierarchii wartości. Czyli o takiż życiowym triażu. Lekcji towarzyszyła piosenka „Jak w uczniowskim zeszycie” z refrenem „Co jest najważniejsze”. Mieliśmy na kartkach napisać listę spraw dla nas ważnych. Prowadzący czytał (anonimowe) kartki i próbował, z naszą pomocą, jakoś to poustawiać na tablicy. Gdy zakończył padło pytanie: jak myślicie, czego tu brakuje? Po trwającej niemal minutę grobowej ciszy padło następne: na czym Bogu zależy najbardziej? Potrzebowaliśmy podpowiedzi. „Na zbawieniu człowieka”. Gdy słowo zbawienie zapisane zostało na górze tablicy, wszystko, co pod spodem trzeba było przebudować. Jak mawiał pewien klasyk: są sprawy pilne i ważne; pilne mogą poczekać… Więc wszystko poszło dalej zgodnie z tą zasadą.
Diakon Marian czerwonej opaski na ręce na nie założył, ale sprawił, że u wielu z nas, przynajmniej od czasu do czasu, zapala się czerwona lampka: czy to, co robisz, służy zbawieniu. Twojemu i twoich bliźnich. Pytanie chyba dziś, w dobie przesadnej troski o tak zwany wszechstronny rozwój, awans i poprawę warunków bytu, zapomniane.. Gdy tymczasem Jezus mówi: co ci po tym, że cały świat zyskasz…
Trochę z innej beczki… Zastrzyki przyjeżdża robić Maciek. Ratownik medyczny z prawie dwudziestoletnim stażem. Maciek wie, że pacjent potrzebuje nie tylko lekarstw. Zastrzyk jest jedynie okazją do spotkania. Przedtem/potem jest długa rozmowa. Tematów nie brakuje. Piszę o nim, by czytelnikom uświadomić, że pacjent, obojętnie kto nim jest, bardziej niż kubka herbaty czy podania lekarstwa potrzebuje obecności. W dodatku szybko wyczuwa, czy chodzi o odhaczenie kolejnej czynności, czy o człowieka.
Słuchanie jako forma terapii? Czemu nie? Choć redaktor Macura (obudził do życia w ubiegłym tygodniu moją dawno zamilkłą gitarę) pisał o słuchaniu rozumianym jako warunek rozeznania. Przy tej okazji przypomniałem sobie to, o czym pisałem w innym miejscu. Instrumentum laboris na kolejną sesję Synodu słowa dyskusja używa tylko raz. Natomiast 46 razy używa (w różnej formie) słowa rozeznanie. Najczęściej w kontekście słuchania. To taka końcowa uwaga przy okazji posługi Maćka, wczorajszego felietonu naszego Szefa i piszących, że na Synodzie o czymś tam będzie się dyskutować. Otóż nie będzie...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).