Równość, godne życie, możliwość zaangażowania się w odbudowę kraju – tego pragną chrześcijanie w Iraku. „Chcą mieć pozytywny wpływ na społeczeństwo” – zaznacza Guillame Guennec, rzecznik Open Doors.
W sześć lat po wyzwoleniu równiny Niniwy z okupacji Państwa Islamskiego działalność owej organizacji doprowadziła do odbudowania ponad 2 tys. 250 domów w tamtym rejonie. Powrót wyznawców Chrystusa na miejsce, w którym żyli od starożytności odbywa się jednak powoli.
Open Doors działa w ponad 70 krajach na świecie. W północnym Iraku poza podnoszeniem z ruin zniszczonych przez wojnę i brutalną politykę terrorystów budynków udziela także innego wsparcia chrześcijanom. Chodzi tutaj o mikrokredyty mające pomóc w znalezieniu pracy oraz np. paczki żywnościowe. Sytuacja na miejscu jest bowiem wciąż pełna niepewności, choć sami wyznawcy Chrystusa mają nadzieję na lepsze życie – mówi rozgłośni papieskiej Guillame Guennec.
„Tych ludzi zniszczyły wewnętrznie nadużycia, których doświadczyli. Ich pierwszy problem stanowi przezwyciężenie owej traumy. Powrót do własnych domów oznacza uświadomienie sobie, że zostały one zniszczone lub splądrowane. Istnieje również obawa przed powtórzeniem sytuacji, w której ludzie są bezbronni w obliczu pojawienia się nowej grupy ekstremistycznej. Dochodzi też niepewność ekonomiczna – trzeba znaleźć pracę, a to bardzo skomplikowane, ponieważ niekoniecznie mają tam obecnie sklepy, infrastrukturę, dostęp do elektryczności... Wszystkie te czynniki sprawiają, iż ludzie niechętnie wracają – wskazuje w wywiadzie dla Radia Watykańskiego Guillame Guennec. – Moim zdaniem kluczową kwestię stanowi ustalenie, czy nadal wierzą, że jest dla nich przyszłość w tym kraju. Jeśli przekonają się o możliwości zapewnienia przyszłości swoim dzieciom, wówczas wrócą. Możliwość powrotu do domu to zwycięstwo. Widzieliśmy to podczas Mszy, kiedy odbudowywano kościoły. W takich momentach ludzie mogli na nowo odkryć poczucie wspólnoty. Wioska to coś więcej niż zbiór budynków, to społeczność, do której należysz. Ci, którzy wracają, są wdzięczni, ale większość z nich pozostaje niepewna, czy to naprawdę koniec. Czasami dochodzi do czegoś, co żywo przypomina im ową traumę. Dwa lub trzy lata temu przed kościołem w Bartalli szyickie bojówki oddały strzały. Nikogo nie zraniły, ale dało to dość wymowny sygnał braku bezpieczeństwa.“
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.