Nowoczesne technologie wkraczają w naszą codzienność, także kościelną, wnosząc doń wiele ułatwień, ale i zagrożeń. Ratują życie, ale i kształtują nasze myślenie.
Wracaliśmy z Zakopanego. Konkretnie z wyprawy na Czerwone Wierchy. Udana wyrypa. Jula po raz pierwszy w życiu zmierzyła się z łańcuchami w Kobylarzowym Żlebie, a piszący poczuł się dowartościowany, gdy wędrująca z nami matka powiedziała do synów: a teraz dziadek wam pokaże jak chodzi się po górach. Pogoda była taka, jaką lubię. Czyli słońce i mgła. Zawsze potrafi człowieka zaskoczyć.
W takich klimatach zadzwonił telefon. Pan zachęcał do podpisania nowej umowy na dostawę energii elektrycznej. Próbowałem tłumaczyć, że nie teraz. Bo urlop, bo jadę samochodem, coraz bardziej zdenerwowany. „Niech się ksiądz rozłączy, to chatbot” – powiedział towarzysz wyprawy. To zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Do tego stopnia, ze przed Waksmundem, zamiast jechać na Krościenko, skręciłem na Białkę. Jak można rozmawiać z człowiekiem za pomocą maszyny…! Totalna dehumanizacja… Okazuje się, że można. I to coraz częściej.
Przed kilkoma dniami wyświetliła się reklama. Nowoczesna restauracja. Zamówienie za pomocą smartfonu. Do stolika podjeżdża tak zwany inteligentny kelner życząc klientom smacznego. Niestety, mrugnął światełkiem, ale się nie uśmiechnął.
Znajomy Jezuita polecił chatbotowi, by napisał kazanie. Wprowadził odpowiednie dane i czekał. „Prawie takie, jakbym sam napisał”. Prawie… Ciekawe po ilu zdaniach słuchacze wykryliby różnicę. Przypomniałem sobie sytuację z mojej pierwszej parafii. Jedyny raz, gdy skorzystałem z gotowca. Po Mszy świętej proboszcz wziął mnie na bok. Słuchaj, młody… (zawsze tak zwracał się do mnie, gdy chciał powiedzieć coś ważnego). Wiem, wróciłeś ze spowiedzi zmęczony i nie miałeś już siły. Ale po dwóch zdaniach już wiedziałem, że to nie twoje. Na przyszłość niech będzie krótsze, może nawet koślawe, ale twoje.
Największą wpadkę ze sztuczną inteligencją zaliczyłem wczoraj. Zjęcie opublikowane na Twitterze. Rzekomy protest ekologów na Piazza Navona. Znając miejsce trochę się zdziwiłem, ale – pomyślałem – może ktoś zdeformował plac w Photoshopie. W każdym razie zabytkowe centrum Rzymu zalane koncentratem pomidorowym to barbarzyństwo. Z błędu wyprowadził mnie Fabio Turco, pracujący między innymi w Warszawie dziennikarz włoski. To AI (sztuczna inteligencja). Przed kilkoma dniami w podobny sposób informowano o wylaniu na znak protestu czarnej farby z węgla drzewnego do Fontanny di Trevi. Sztuczna inteligencja jest bałaganem – zauważył.
Prawdopodobnie od tego bałaganu nie uciekniemy. Nowoczesne technologie wkraczają w naszą codzienność, także kościelną, wnosząc doń wiele ułatwień, ale i zagrożeń. Ratują życie, ale i kształtują nasze myślenie. Choćby w mediach społecznościowych, gdzie nie do końca wiadomo czy z drugiej strony Sieci jest człowiek, czy mający wpłynąć na moje zachowania i wybory, i kierujący się zaprogramowanymi algorytmami bot. Ten często decyduje także czyj post ma wyświetlić się na moim komputerze, a który ukryć. Ze skutkiem wiadomym. Wystarczy w bio napisać kim się jest, a w podpowiedziach natychmiast zobaczymy propozycję obserwowania osób o podobnych zainteresowaniach czy preferencjach. Wydaje nam się, że wypłynęliśmy na szerokie wody, gdy tymczasem algorytmy zamknęły nas w kolejnej bańce. Zdarzać się będzie coraz częściej, że drzwi do raju okażą się bramą piekła.
Wbrew temu, co może się wydawać, sztuczna inteligencja nie jest zapowiedzią końca świata. Bałaganu, o którym pisał Fabio Turco. Człowiek został wyposażony przez Pana Boga w rozum i wolną wolę. Znając mechanizmy możemy reagować. Nie tylko rozłączając się, gdy proponującego nową umowę zapytamy o pogodę, a ten odpowie poprzednio zadanym pytaniem. Także pielęgnując relacje. Bo to od nich, nie od kolejnych ułatwień codzienności, zależy jakość naszego życia. Także zachowując dystans do tego wszystkiego, co wyświetla się na ekranie naszych komputerów czy smartfonów. Także ucząc się każdego dnia odróżniania prawdy od wirtualnej prawdy. Wreszcie ceniąc sobie bardziej rozmowę Polaka z Polakiem, niż Polaka z chatbotem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).