O szatańskich strategiach dziś cz. III.
Część III
Powtórzmy: złośliwy szyderca, mistrz kamuflażu, zręczny strateg i erudyta... To chyba słowa, które dość dobrze określają kim jest Szatan, Diabeł. Wielka inteligencja służąca szerzeniu zła. Sprytnie żonglująca prawdą, chętnie posługująca się kłamstwem. Dziś, czytając Ewangelią I niedzieli Wielkiego Postu o kuszeniu Jezusa na pustyni, zobaczmy, jakie składa ludziom propozycje. I jak zabójczo skuteczne bywa ta jego strategie.
Propozycje pierwsza: zacieśnić horyzont do doczesności
Jak diabeł mógł kusić samego Syna Bożego? Widać mógł. I widać na te jego propozycje ludzie nie raz się nabierają. „Powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem” – mówi głodnemu diabeł. Cóż złego, żeby po czterdziestu dniach postu w końcu się najeść? Choćby i trzeba było do tego drobnego cudu? Czyż później, w trakcie swej działalności, Jezus nie mnożył dla ludzi chleba i ryb? Czyż nie skracał sobie drogi idąc po wodzie i gdy była taka potrzeba nie uciszał wzbudzonych wód jeziora? Co w tym złego? Wyjaśnia odpowiedź, jaka na pokusę dał Jezus: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”.
To cytat z Księgi Powtórzonego Prawa. Mojżesz tym właśnie stwierdzeniem wyjaśniał Izraelowi, dlaczego podczas czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię doznał tylu trudnych sytuacji. Bóg chciał „utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie (…) bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8,2-3). Jezus odwołując się do tej myśli stwierdza ni mniej ni więcej, że nie wolno człowiekowi zawężać życia – swojego, innych – do spraw tylko doczesnych. Że jest coś więcej, że jest Bóg, i także Jego sprawami człowiek żyje. Nie tylko tym co zje i co wypije.
A dziś? Truizmem jest stwierdzenie, że istnieje w tym świecie silna tendencja, by żyć tylko chlebem. Szerzej: posiadaniem, konsumowaniem dóbr. Głównie materialnych. Nowy ciuch, nowy smartfon, mieszkanie w prestiżowej lokalizacji i równie prestiżowy hotel na wakacjach. A jeśli też jakichś innych niż materialne dóbr, to mocno w świecie materialnym osadzonych i nie wykraczających poza horyzont doczesności. Dobra zabawa, przyjemności ile się da. Potrzebne więc alkohol, narkotyki i dopalacze. A dzieci, wychowanie ich – może kiedyś. Idee? Najlepsze takie, które koncentrują się na tym, co materialne. A więc walka o prawo do dowolnego wybierania płci albo o zachowanie w niezmienionym stanie z natury zmiennego klimatu. Sprawy duchowe…. Szkoda słów.
To właśni wizja, jaką roztacza przed człowiekiem diabeł: ograniczyć wszystko do doczesności i z tej perspektywy wszystko oceniać. Co tam jakieś sprawy duchowe, co tam religia czy etyka w szkole: czy to się w życiu przyda? Lepiej uczyć jak korzystać z prezerwatywy. A wiara w Chrystusa? Dobra, jeśli prowadzi charytatywną działalność. Z tym chodzeniem do kościoła i kierowaniem się w życiu jakimiś moralnymi zasadami to jednak nie przesadzajmy; przecież liczy się co w garści, nie jakaś tam odległa przyszłość… Po co zaprzątać sobie nią głowę?
Propozycja druga: Bóg nie chce być zabawką? Obraźmy się
Strategia „liczy się tylko to, co doczesne” nie zawsze zdaje egzamin. Wszak człowiek, nieraz wyczuwając że jest coś więcej niż tylko ten materialny świat, zaczyna spraw duchowych i Boga szukać. Druga pokusa to odpowiedź na tę potrzebę. Kolejna karta szatańskiej oferty.
„Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». Odrzekł mu Jezus: «Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego»”.
Charakterystyczne prawda? Takie wystawianie Boga na próbę. Będę robił co mi się podoba, nawet coś skrajnie głupiego, a Ty, Boże masz mnie bronić. Bo przecież mówisz, że Ci na mnie zależy, że mnie kochasz. To pokaż, że mówisz prawdę. Bóg tymczasem nie jest naiwnym rodzicem, który w ślepej miłości do dziecka zgadza się z każdym jego kaprysem. Nie jest baśniowym dżinem z lampy, mającym spełniać każdą zachciankę.
Ta strategia diabła obliczona jest nie tylko na wierzących. Przede wszystkich chyba na tych, którzy szukają pretekstu dla porzucenia swojej wiary; szukających uzasadnienia powodu, dla którego Bóg przestał się dla nich liczyć. Chodzi o to, by tym, których świat duchowy, świat Boga jeszcze interesuje ułatwić uznanie, że nie warto. „Bóg nic nie może” albo, gorzej, „Bóg nie chce człowiekowi pomagać”. Nie ma więc sensu się starać, nie ma po co się Nim przejmować.
W dzisiejszym świecie ta diabelska propozycja może nie jest tak widoczna jak pierwsza i trzecia, ale też występuje. I nie chodzi wcale o ludzi wierzących, którzy doświadczeni chorobą czy innym cierpieniem z bólem pytają Boga „dlaczego?”. Bardziej o tych, których nęci definitywne poddanie się pierwszej z pokus – liczy się tylko świat materialny – a o Bogu przypominają sobie, gdy ten świat staje się źródłem jakiegoś nieszczęścia. Ot, wypadek, katastrofa, wyrządzona przez ludzi krzywda. Czemu Bóg na to pozwolił? Dlaczego dopuścił? Powinien przecież zadbać o to, by się nam dobrze na tym świecie żyło. Przynajmniej do chwili, gdy z racji wieku jedynym rozwiązaniem będzie nie licząca się z Bogiem eutanazja. Bóg nie chroni, Bóg nie daje czego chcę – bo moje zachcianki są głupie – więc nie będę się nim przejmował.
Propozycja trzecia: Do sukcesu na skróty. Czyli ku klęsce
Trzecia pokusa?
„Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz»”.
Wszystko ci dam, tylko oddaj mi pokłon. Zakłamane do trzeciej potęgi, prawda? Diabeł jest tylko zbuntowanym Bożym stworzeniem. Nie może „tego wszystkiego” dać, bo to nie jego, a Boga. On tylko właściciela udaje. Poza tym wątpić jednak należy, czy otrzymawszy czego żądał zaprzestałby choćby tylko udawania właściciela „oddając to wszystko” Jezusowi. Diabeł przecież bardzo chciałby, by oddawano mu cześć jako bogu: tego właśnie od Jezusa żąda. Gdyby On, Syn Boży, oddał mu pokłon, uznałby, że świat faktycznie jest diabła. A jeśli Jego, Jezusa, to tylko z diabelskiej łaski. Czemu w takiej sytuacji szatan miałby faktycznie przestać udawać władcę świata i odejść w zapomnienie? Wszak sam Syn Boży uznał jego władzę! Zrezygnowałby z tego na czym mu tak zależy? Może dałby Jezusowi świat na chwile, by mógł się nim trochę nacieszyć, by mógł się łudzić, że sprawa załatwiona. Szybko jednak upomniałbym się o swoje, jako prawdziwy, uznany pan i władca.
Tak jak to w różnych opowieściach o paktujących z diabłem bywa: daje coś, owszem, ale szybko zabiera. Jezus odpowiadając diabłu, by poszedł precz, że kłaniać się i służyć można i trzeba jedynie Bogu wskazuje, że o żadnych paktach z diabłem nie może być mowy. Myśl, że drogą oddawania diabłu czci można by coś dobrego osiągnąć, to wyraz naiwnej nieznajomości tego, z którym wchodzi się w układ.
Trudno nie zauważyć, że podobną propozycję szatan składa także dzisiejszemu światu. I nie tylko o mroczny, obiecujący życiowe sukcesy satanizm chodzi. To margines. Bardziej o tych wszystkich, którzy w swoim życiu stosują zasadę „cel uświęca środki”, nieraz do celu dążąc o trupach. Ale najbardziej o wielkie wizje budowy lepszego świata za cenę sięgnięcia po działania niemoralne. W naiwnej nadziei, że jak już ten lepszy świat zbudujemy, to nie będą potrzebne. Nie sposób nie zauważyć: to rys charakterystyczny wszystkich rewolucji ostatnich trzech wieków, od francuskiej począwszy. Zbudujemy lepszy świat, ale najpierw musimy wytępić tych, którzy nam w jego budowie przeszkadzają. A więc zabija się w imię wolności, równości i braterstwa chłopów z Wandei, w imię dziejowej sprawiedliwości będących ostoją konserwatyzmu księży, w imię równości klas zabija kułaków, ziemian i burżuazję, a tych, którzy im służą wysyła na Sybir. Albo w imię ubóstwienia narodu panów posyła do gazu Żydów i Słowian. Dokładnie to samo obserwowaliśmy i obserwujemy we wszystkich innych rewolucjach: pozbyć się tych, którzy nam przeszkadzają, zabić ich (ISIS) zmusić do milczenia surowymi karami finansowymi albo i więzieniem (lewackie ideologie Zachodu). Za jakiś czas wszyscy będziemy myśleć tak samo i nastanie czas wielkiej szczęśliwości. Póki co musimy jednak wrogów zdeptać. Albo - jak czasem myśli się w Kościele - uczynić na rzecz owej wielkiej sprawy jakieś drobne ustępstwa. Wiadomo, czasy, trendy, nowoczesność; dziś trochę ustąpimy, żeby ludzie w ogóle chcieli chodzić do kościoła. Potem, może, zobaczy się... Nie, nie będzie potem. Diabeł, któremu się pokłoniliśmy, nie odda swojego władztwa.
Trzy propozycje, trzy wizje, którymi szatan, diabeł, próbowała mamić Jezusa, ale i ciągle mami dzisiejszy świat. Jezus uczy: nie, nie i jeszcze raz nie. Nie tędy droga. Ulegając diabłu nic sensownego nie osiągniecie. Trzymajcie się Boga. On jest tym, który daje życie. On jest tym, w którym jest radość, pokój, sprawiedliwość, uczciwość, przyjaźń i wszystko, co najlepsze.
Tak, Boga się trzymajmy, Jego słuchajmy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).