Ongiś Marek Twain i Joseph Conrad ujawnili przed światem historie grozy i przemocy wyniszczające DR Konga. Dziś robi to papież.
Zbrodnie króla Belgii, Leopolda, to opowieść o wyzysku, niewoli, tyranii i nieokiełznanej chciwości. Historia końca XIX wieku okazje się jednak nie być jedynie niechlubną przeszłością, ale jest okrutną teraźniejszością dla mieszkańców tego ogromnego kraju. Codziennością, na którą, tak samo jak przed laty, świat zamyka oczy, bezwstydnie czerpiąc z zysków budowanych na ludzkiej krzywdzie. Jedna z dziennikarek towarzyszących papieżowi podarowała mu fragment kamienia, z którego otrzymuje się koltan, bezcenny w telekomunikacji i przemyśle kosmicznym. Ujawniła, że wyprodukowanie kilograma tego minerału kosztuje życie przynajmniej dwóch osób! Te i inne zbrodnie ujawnia dziś Franciszek, który w czasie swej afrykańskiej podróży nie patyczkował się: „Ręce precz od Afryki! Przestańcie ją dusić: nie jest to kopalnia, którą trzeba eksploatować, ani ziemia, którą należy plądrować”. Do uczestników zbrojnego konfliktu, który od prawie trzech dekad wykrwawia Kongo apelował: „Złóżcie broń, przyjmijcie miłosierdzie”.
Ofiary przemocy pod krzyżem Jezusa złożyły narzędzia zbrodni, którymi je katowano: maczety, noże, młotki, matę, na której dokonywano gwałtów i mundur rebelianckiego żołnierze, który wciąż budzi grozę. Słuchając ich świadectw papież płakał. „Z kryjówki śledziłem, jak kroją mego tatę na kawałki, a następnie odciętą głowę umieszczają w koszu. W końcu odjechali z mamą. Do dziś nie wiemy, co z nią zrobili” – opowiadał Ladislas. Emelda, była niewolnicą seksualną jednego z szefów bandy: „Każdego dnia nad każdą z nas znęcało się od pięciu do dziesięciu mężczyzn. Kazali nam jeść pastę z kukurydzy i mięso zabitych osób. To było nasze codzienne pożywienie. Byłyśmy nagie, żeby nie wyrwać się z ich rąk”. Inna z maltretowanych kobiet wyznała, że „w tym całym cierpieniu Kościół stanowi jedyne miejsce ratunku, gdzie leczy się nasze rany oraz pociesza nasze serca”.
To spotkanie było najbardziej dramatycznym momentem pielgrzymki, ale paradoksalnie niosło w sobie wielką nadzieję. Trudno było powstrzymać łzy widząc kikuty rąk wzniesione w geście uwielbienia i okaleczone uderzeniem maczety twarze, pełne radości ze spotkania z Franciszkiem. Było to potwierdzenie jego słów, że „pokój rodzi się z serc wolnych od nienawiści” i że „jedynie przebaczenie otwiera drzwi prowadzące do jutra, ponieważ otwiera drzwi do nowej sprawiedliwości, która nie zapominając, przerywa błędny krąg zemsty”. Słowa o przebaczeniu i pokoju poruszyły Kongijczyków. Uświadomiły im, że mają prawo do nadziei. Szkoda jedynie, że ta pielgrzymka nie ma takiego medialnego echa na jakie zasługuje cierpienie Kongijczyków, którzy są: „nieskończenie cenniejsi niż wszelkie dobro, które pochodzi z ich ziemi”.
Informacje o wydarzeniu, o którym mowa w komentarzu znajdują się w drugim z poniższych linków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).