Smutne wesołe

Osoby samotne nie stanowią większości, ale są. I jest ich więcej, niż nam się wydaje.

Reklama

Święta tuż, tuż. Organiści przygotowują zestawy kolęd na liturgię. Chcący przeżywać wigilię w tradycyjny sposób odkurzają śpiewniki. Przeglądając je odkrywamy nie tylko melodie porywające, skoczne, podniosłe. Są wśród nich także smutne, wręcz chwytające za serce, pisane w molowych tonacjach. Ot, choćby „Ach ubogi żłobie”. Choć durowa, bardziej niż kolędę przypomina śpiewane w Wielki Piątek Lamentacje Jeremiasza. Skarg na Naród Wybranych co prawda w niej nie ma. Ale są barłogi (nie mylić z małą wioską w Wielkopolsce), zmywane grzechy i wołające o zmiłowanie serca skruszone. Albo znana kiedyś jako Kolęda Sądecka, napisana jeszcze przed II wojną, „Nie było miejsca dla Ciebie”. Ta już molowa, z przesłaniem bardziej na rekolekcje adwentowe lub wielkopostne, niż na Boże Narodzenie. „A dzisiaj czemu wśród ludzi / tyle łez, jęków, katuszy / bo nie ma miejsca dla Ciebie / w niejednej człowieczej duszy”.

Tę ostatnia pamiętam z koncertów w katedrze włocławskiej. Rozpisana na chór męski i żeński, z solistą, panem Sobieskim.

Pisząc o smutnych kolędach mam przed oczami zdjęcie, jakie zawsze pojawia się w naszym serwisie fotograficznym po wpisaniu słowa „wigilia”. Starsza pani, smutne oczy (trochę jak w Annie Marii, śpiewanej niegdyś przez Czerwone Gitary), przed nią talerz, opłatek i… samotność.

Tchnące smutkiem kolędy i zdjęcie, co prawda ilustracyjne, przywołuję celowo. Nasze przedświąteczne rozmowy, spotkania na ulicy czy w sklepie, nawet te w biegu, zazwyczaj kończymy życzeniami „wesołych świąt”. Z reguły nie zastanawiając się komu je składamy i co przez wesołe święta rozumiemy. Ostatnie, co rozumiemy, zostawmy na inną okazję. Zajmijmy się pierwszym, czyli komu.

Osoby samotne nie stanowią większości, ale są. I jest ich więcej, niż nam się wydaje. Wiele z nich spędzi ten czas w czterech ścianach domu, a jedynymi spotkanymi będą uczestnicy świątecznej liturgii. Po jej zakończeniu śpieszący się do domu, boć przecież to najbardziej rodzinne święta i w takim gronie należy je spędzić. Pewnie nawet nie zauważą kogoś skulonego, ze spuszczoną głową, niespiesznie zmierzającego w kierunku swojego domu. W tyle głowy niosącego życzenia „wesołych świąt”.

Oczywiście brak osób bliskich nie musi oznaczać przeżywania świąt z mniejsza intensywnością. Może być przeciwnie. U wielu samotnych jest głębia, jakiej nie doświadczają zatroskani o dwanaście potraw, zapełnienie talerzyków siedzącym przy stole, proponującym poważną rozmową podsuwający śledzika.

Podczas wtorkowej wizyty w Bachmucie prezydent Zelenski mówił do żołnierzy: może zabraknąć światła w żarówce, ważne by światło było w nas. Być może, zamiast standardowego „wesołych świąt”, warto popatrzeć drugiemu w oczy, zobaczyć w nich światło i pomyśleć. Być może dostrzeżemy w tych oczach marzenie, o którym pisał w wierszu dziewiętnastowieczny poeta angielski:

„O, Samotności! jeśli nadal jak wspólnicy
   Mamy trwać razem, Ty i ja – wyjdźmy choć z cienia
   Spiętrzonych gmachów: niech nas porwą uniesienia
Wspinaczki na szczyt wzgórza, gdzie chłonnej źrenicy
Odsłania się Natura w swojej tajemnicy...
(…)
Lecz choć rad będę z tobą szedł przez te pejzaże –
   Słodycz rozmowy z jakąś niewinną istotą,
   W której słowach rozbłyska myśli szczere złoto,
Syciłby mą duszę szczęściem; o tym marzę,
   O błogości dwóch duchów, olśnionych wspólnotą,
Którą łączą ich twoje odludne ołtarze”.

(John Keats, 33 wiersze, Kraków 1997. Przekład: Stanisław Barańczak)

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama