Jakie święta Narodzenia Pańskiego są dobre?
Przed kilkoma dniami znalazłem modlitwę, ułożoną przez nieżyjącego już włoskiego zakonnika. Jej autor, David Maria Turoldo, nazywany był „niespokojnym sumieniem Kościoła". Całość opublikujemy w wigilijny wieczór. Dziś tylko jej początek. „Przywróć mi, Panie dzieciństwo. Spraw, bym jak dziecko powrócił do zapachów przedmiotów, do smaku chleba i wody”.
Przywracanie dzieciństwa nie jest zabiegiem prostym. Najpierw odżywają wspomnienia. Ojca robiącego wydmuszki, z których powstawały ozdoby na choinkę. Jak on to robi – zastanawialiśmy się z bratem, wytrzeszczając oczy. Katechetki przygotowującej świąteczne jasełka. Nie tak! – przerywała recytację wiersza i wymachując scenariuszem, dopowiadała: Czy to świt?! Zachwyć się, tłumaczyła. Patrząc na jej twarz widzieliśmy zachwyt i powtarzaliśmy. Najpierw starając się naśladować siostrę Amatę (miała wiele mówiący przydomek: siostra UNRA), później wydobywając z serca radość kogoś, kto z pasterzami podziwia rozbłyskującą na niebie gwiazdę. Wreszcie wspomnienie entuzjazmu chłopaków, kołyszących się na sznurach dzwonów, ogłaszających o północy Narodzenie Pana.
Wracają też wspomnienia surowego ciasta, wykradanego cichcem z miski, by babcia nie widziała, czy zapach ryby smażonej na Wigilię. Koniecznie z żywej wody. To znaczy z Wisły. Karp, będąc rybą ze stawu, czyli – jak mawiano – z mułu, nie był w naszej rodzinie poważany. Dlatego dzień wcześniej ojciec udawał się w sobie tylko wiadome miejsca, by w rzece ułowić płoć, a daj Boże i szczupaka. Co o tak późnej porze roku łatwym nie było.
Po dłuższej refleksji okazuje się jednak, że w przywracaniu dzieciństwa nie o wspomnienia chodzi. Pytanie jak wrócić do zapachu, smaku, zachwytu… Umiejętności cieszenia się drobiazgami. Choćby wiszącym na choince cukierkiem. Pytanie warte postawienia także dlatego, że w centrum każdego, nie tylko bożonarodzeniowego świętowania, jest „mizerny pokarm”, kawałek Chleba. Z trudem konkurujący z mrugającymi światłami, sączącymi się zewsząd kolędami, coraz droższymi prezentami. A przecież, patrząc z chrześcijańskiego punktu widzenia, prawdziwe święto to Jezus w nas. „Stał się Człowiekiem, by – jak mawiali Ojcowie Kościoła – człowiek mógł stać się Bogiem”. I ta przemiana „Słowo Ciałem” w „ciało Słowem”, realnie, rzeczywiście, dokonuje się w sakramentach Kościoła. Wielka teologia na codzienny użytek. Co trzeba zrobić, by ją przyswoić, przetrawić, zakorzenić się w niej, by – wreszcie – stała się życiem w nas?
Buon Natale. Włosi nie życzą sobie wesołych świąt. Życzą sobie nawzajem Dobrego Bożego Narodzenia. Po czym poznać, że będzie/było dobre?
Matteo Farina, kolejny młody Włoch kandydujący na ołtarze, zapisał kiedyś w swoich notatkach: „Jeśli po świętach z bólem głowy i z niechęcią będziesz myślał o powrocie do codziennych obowiązków, będzie znaczyło, że źle przeżyłeś święta. Ale gdy wrócisz do nich z zapałem i entuzjazmem, będzie to znak, że Boże Narodzenie przeżyłeś dobrze".
Zatem udanego powrotu do dzieciństwa. Buon Natale.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.