Lekcja numer 3

Tak, świat kręci się wokół pieniędzy. Ale to nie znaczy, że musi.

Reklama

Uderzyło mnie? Za mocne słowo. W każdym razie przeglądając ostatnio doniesienia Radia Watykańskiego zauważyłem coś zaskakującego: dwie z nich dotyczyły pieniędzy. W pierwszej Papież apelował do (hiszpańskich akurat) pracodawców: „Dzięki wartościom pracy i ubóstwa zakładającym zaufanie Bogu, a nie rzeczom, możliwe jest stworzenie takiej ekonomii, która pogodzi wszystkich członków poszczególnych etapów produkcji ze sobą bez wzajemnej pogardy, bez mnożenia niesprawiedliwości lub zimnej obojętności. Nie oznacza to, że mamy kochać nędzę. Przeciwnie, należy z nią walczyć i jako przedsiębiorcy macie do tego dobre instrumenty, takie jak możliwość tworzenia miejsc pracy”. Druga informacja dotyczyła Wielkiej Brytanii. Apelu prymasa Anglii i Wali, kard. Vincenta Nicholsa  i podobnego w tonie listu katolickich organizacji do premier Wielkiej Brytanii, Liz Truss, w których proszą o przeciwdziałanie ubożeniu społeczeństwa,

Tak, wyraźnie coś złego w światowej gospodarce się dzieje, doniesień na ten temat całe mnóstwo. Widać i po naszych portfelach. Nic dziwnego że i Kościół to zauważa. Nie tylko zresztą w Watykanie i Wielkiej Brytanii. Dość charakterystyczne wydaje mi się jednak w tym wszystkim diagnoza, o której pisał kard. Nichols  „Zamożność, do której przyzwyczaiło się nasze społeczeństwo, wydaje się zanikać”.

Społeczeństwo brytyjskie znaczy się. A czy nasze jest/było zamożne? Czy ciągle jesteśmy biedni, na dorobku, czy może już jednak należymy/należeliśmy do tych zamożnych? Wydaje mi się, że to drugie. Ale nie będę się kłócił. Po pierwsze dlatego, że zdaję sobie sprawę, że i biedy u nas nie brakuje. Choć widzę ją przede wszystkim wśród osób starszych, emerytów. A po drugie wiem, że wielu całkiem dobre się mających uważa, że ledwie wiążą koniec z końcem. Cóż.. Wszyscy narzekamy na przykład na ceny paliw. Nie widzę jednak, jakoby ruch uliczny się zmniejszył. Widać zdecydowaną większość jeszcze stać na benzynę/ropę/gaz. Musimy więcej wydawać na podstawowe potrzeby, to fakt. Nie będzie tyle na "zbytki". Ale czy rzeczywiście staliśmy się biedni? A może bieda nam dopiero grozi? No i czy zagrożenie jest wielkie?

Nie wiem. Nie wiem też, czy i na ile to wszystko - jak twierdzą niektórzy - to przemyślana strategia mająca zwiększyć komfort najbogatszych. Wydaje mi się jednak, że może to być kolejna, ważna lekcja. Ta o temacie „Pandemia” pokazała nam,  że nasze zdrowie i życie to jednak coś dość kruchego; mimo rozwiniętej służby zdrowia, mnóstwa leków - cudów i wspaniałych terapii byle wirus wystarczy, by nam je odebrać. Przerabiamy ciągle lekcję o temacie „Wojna”. Okazuje się, że nasze wspaniałe, rozwinięte i cywilizowane społeczeństwa niekoniecznie chronią nas przed barbarzyństwem. Tematem tej trzeciej jest „Zubożenie”. Wniosków  z tych trzech lekcji wiele, ale we wszystkich pojawia się jeden, wspólny: potrzebujemy Boga. By nie pozwolił na nowe epidemie, by nie pozwalał ludziom o mentalności bandziorów zdobywać władzami nad narodami. No i że potrzebujemy opieki Jego właśnie, nie bożka Mamony.

Na ile pojętnymi uczniami się okażemy? No cóż. Nie jestem tu optymistą. Obawiam się, że wielu do zrozumienia potrzebne będą jeszcze kolejne lekcje. Albo powtórka.

Ps: Warto to zobaczyć. To nie dotyczy wprost wiary w Boga, ale...

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama