Przeżyłem piekło o nazwie in vitro
Po odarciu z pięknych słów okazuje się, że in vitro to po prostu taśma produkcyjna. Mam dziś wspaniałego syna, ale moje stosunki z żoną bardzo się ochłodziły. Nie widujemy się już codziennie.
Z perspektywy czasu widzę, że przeszliśmy z żoną piekło pod nazwą in vitro. Temat pojawił się, jak w większości małżeństw, od problemów z zajściem w ciążę. Po 5 latach oboje zaczęliśmy się bardzo niepokoić. Zaczęliśmy przechodzić taką samą drogę krzyżową jak wiele małżeństw: najpierw wszystkie badania, związane z poszukiwaniem przyczyn tego stanu rzeczy, próby inseminacji, a w końcu zabieg in vitro. Dziś wiem, że nigdy nie powtórzyłbym tego procesu, pomimo że mam wspaniałego syna, dzięki zabiegowi in vitro.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Deklaracja o ludzkiej godności Dignitas infinita
Aborcja w świetle racjonalnych argumentów
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.
- Nieważnie zawarte małżeństwo? Zdarza się
- Obchody Wielkiego Czwartku wiernych obrządków wschodnich
- 2 maja na Jasnej Górze – modlitwa za Polonię świata
- Ukraina: ludzie wybrali, że przetrwają tę wojnę, i to już jest zwycięstwo
- Syria: Kościół to światło pośród ciemności, inwestuje w przyszłość
- Edyta Stein doktorem Kościoła? Wniosek trafił do Papieża
- Papież mianował biskupem ks. Krzysztofa Nykiela
- Franciszek ukazuje Świętą Rodzinę jako wzór i apeluje o modlitwę w intencji pokoju
- Franciszek: wiara „wyzwala” w nas łaskę
- Borowa Wieś. Dziewczynka w oknie życia
- Profanacja w kościele w Szombierkach
- Kanada: drastyczny spadek liczby wiernych Kościoła anglikańskiego
