W naszych parafiach najlepiej ma się sprawowanie sakramentów. Głoszenie Słowa najczęściej pozostawiamy księdzu lub katechetom. Z posługą miłości bywa różnie.
Jakim wykażesz się znakiem? Nauczając Jezus wielokrotnie słyszał to pytanie. Nieobce współczesnym wierzącym. Śledzącym informacje o nadzwyczajnych, niewytłumaczalnych rozumem zjawiskach i wydarzeniach, ale i tak zwyczajnie, po ludzku, oczekujących na „wieści” z drugiej strony, gdy odchodzi ktoś bliski. Czemu specjalnie nie można się dziwić. Wiara potrzebuje zrozumienia i uzasadnienia, a częścią tego procesu są pytania i wątpliwości. Wbrew temu, co może się wydawać, one nie są zagrożeniem. Są szansą umożliwiającą wzrost. Gdy ktoś dzieli się nimi z reguły otrzymuje odpowiedź: jesteś na dobrej drodze.
W tradycyjnej teologii mówi się o dwóch rodzajach znaków czy cudów. Miraculum quo od modum i miraculum quo od substantiam. Czyli cud co do sposobu i co do substancji. Z drugim mamy do czynienia wówczas, gdy następuje radykalna zmiana, dzieje się coś, czego racjonalnie nie da się wytłumaczyć. Na przykład gdy ktoś śmiertelnie chory nagle odzyskuje zdrowie. A pierwszy?
Jest nim cały splot zewnętrznych okoliczności, pozwalających człowiekowi odkryć działanie Boga w konkretnym miejscu i czasie. Cudownie, że jesteś – mówimy niekiedy – bo mam dziś trudny dzień. Albo ten moment, gdy w pozbawionej środków placówce zjawia się niespodziewanie ofiarodawca. Mamy wówczas do czynienia z działaniem Ducha Świętego i działaniem człowieka.
Co ciekawe, Ewangelie nie mówią o cudach. Mówią o znakach. Te mają także towarzyszyć uczniom, idącym na krańce świata. Uzdrowienie przez Piotra paralityka jest jednym z pierwszych. To, co będzie działo się później, trudno nazwać cudem, choć niewątpliwie jest znakiem.
O trzech znakach, towarzyszących głoszeniu Ewangelii, mówił na Kongresie Katechetów w Rzymie (8-10 września br.) abp Rino Fisichella. Analizując Dzieje Apostolskie wskazał na znak wspólnoty (modlitwa w świątyni, łamanie chleba po domach, wspólna modlitwa), znak solidarności z ubogimi (nikt nie cierpiał niedostatku) i język nadziei (dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko).
Trzy znaki odpowiadają potrójnej misji Chrystusa, w jaką wierzący zostają włączeni przez chrzest: kapłańskiej, prorockiej i królewskiej. Kapłańskiej – czyli kult; prorockiej – głoszenie Słowa; królewskiej – służba. Z niej, co już przed kilkudziesięciu laty zauważył ks. prof. Ryszard Kamiński, wynikają trzy funkcje parafii: sprawowanie sakramentów, głoszenie Słowa i caritas, czyli posługa miłości.
Nie będzie chyba przesadą gdy zauważymy, że w naszych parafiach najlepiej ma się sprawowanie sakramentów. Głoszenie Słowa najczęściej pozostawiamy księdzu lub katechetom. Z posługą miłości bywa różnie. O ile jesteśmy wspaniali w jednorazowych akcjach, trudniej jest, gdy mamy podjąć systematyczną pracę. Niekoniecznie związaną z nakładami finansowymi. Częściej chodzi o czas, jaki moglibyśmy poświęcić osobom chorym, samotnym, w kryzysie.
Zatrzymajmy się na moment przy języku nadziei. Dwie historie.
Święty Antoni, pustelnik, odwiedzał w Aleksandrii szewca. Jego warsztat znajdował się w piwnicy, a jej okno wychodziło na ulicę, gdzie często można było spotkać kobiety lekkich obyczajów. A co z nimi? Pewnie pójdą do piekła – zauważył kiedyś. Na co szewc odparł: każdego dnia modlę się bym prędzej ja tam się znalazł, aniżeli miałyby tam znaleźć się one.
Święty Marcin z Tours miał spotkać podczas wędrówki diabła. Ten jak zwykle zaczął kusić. „Diable, diable, gdybyś ty żałował za swoje grzechy, jeszcze dziś Pan Jezus gotów byłby ci przebaczyć”. Podobno, zauważa opisujący wydarzenie autor żywota, diabeł po raz pierwszy miał zapłakać.
Znaki Nowego Życia nie są czymś, czego mamy oczekiwać od „będących daleko”. Są czymś, czym mamy promieniować. Jak mówił do braci święty Franciszek: „mamy głosić Ewangelię, a gdy będzie potrzeba, także słowami”. Wszelako musimy pamiętać, że są one – co często podkreślał wspomniany ks. Ryszard Kamiński – jak trzy nogi, wspierające stół. Zabraknie jednej i cała konstrukcja nam się wywraca. Dlatego pytanie o trzy znaki Nowego Życia w naszych wspólnotach parafialnych jest tak ważne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.