W tej akcji nie ma ewangelizacyjnych fajerwerków, kaznodziejskich popisów, muzycznych wydarzeń. Za to jasno widać, że "Idźcie i głoście" to nie slogan reklamowy.
Każdy dzień kończy procesja. Pan Jezus przechodzi przez wieś, „stuka” do każdego domu, błogosławi też tym, którym do kościoła już nie po drodze. Na dźwięk dzwonków i niosący się w sielskiej ciszy wiejskiego krajobrazu śpiew uchylają się firanki, otwierają się okna.
– Da Pan Bóg, że serca się poruszą – kiwa głową ks. Jan Sosnowski, proboszcz parafii w Bukowie, dokąd w tym tygodniu zjechała ekipa ewangelizatorów w habitach i sutannach.
Przez osiem dni starają się dotrzeć do wszystkich wsi należących do wspólnoty parafialnej. Przed południem bawią się z dziećmi, a po południu odwiedzają dorosłych, pytają, co słychać, proponują modlitwę w intencji spraw, które bolą.
– Są tacy radośni, pełni energii, wiary. My sami jesteśmy sobie winni, że tacy nie jesteśmy. Pozamykaliśmy się w domach. Tyle dzisiaj w świecie egoizmu, nawet nienawiści, a oni przywieźli radość, pokój – mówi Joanna Grycko, sołtys należących do bukowskiej wspólnoty Lasek.
Wieczorem świetlica zamienia się w kaplice. Najmłodsi nie odstępują ewangelizatorów. Przynajmniej za częścią dzieciaków przyjdą na Mszę św. ich rodzice, dziadkowie. Dla liczącej około 200 osób wsi wizyta ewangelizatorów to spore wydarzenie, wyczekane, bo planowane jeszcze przed pandemią.
– Trzeba poruszyć każdego, zaczynając od proboszcza. Jestem tutaj 20 lat i sam czuję, że przyda mi się nowa mobilizacja. Bez niej trudno Chrystusa ukazywać swoim życiem – przyznaje ks. Jan. A i czasami zwyczajnie brakuje rąk do pracy. – Takiej akcji samemu się nie da zrobić. Nawet odwiedzić wszystkich w jeden dzień nie sposób – dodaje duszpasterz.
Wśród części parafian akcja budzi lekkie onieśmielenie, ale i zaniepokojenie. Nigdy wcześniej z taką formą głoszenia się nie spotkali, więc dopytywali proboszcza, na czym ma polegać. Chodzenie od drzwi do drzwi kojarzyło im się bardziej ze Świadkami Jehowy.
– A nie z Apostołami, których Pan Jezus rozsyłał po dwóch. Akurat w tę niedzielę była o tym Ewangelia, więc łatwiej było tłumaczyć. Może po tej wizycie sami poczują się apostołami, bardziej zaangażują się w życie parafii, w dawanie świadectwa sąsiadom? – zastawia się ks. Jan.
Po też jest cała ta akcja realizowana od lat przez ekipę z Domu Miłosierdzia.
– My jesteśmy po to, żeby pomóc, rozkręcić dzieci. Zachęcić, żeby śpiewały w scholi, służyły przy ołtarzu. W jednej parafii po ewangelizacji powstała oaza, do dzisiaj mam kontakt z tymi młodymi ludźmi. Dajemy impuls i to działa. W niedzielę my głosiliśmy, a proboszcz przez całą Mszę św. spowiadał. Zapraszamy ludzi, żeby wrócili do Kościoła i go pokochali – wyjaśnia z entuzjazmem ks. Łukasz Dawidowicz. Choć jest z diecezji łomżyńskiej, od lat przyjeżdża, żeby ewangelizować wybrzeże lub wsie.
– Idźcie i nauczajcie, a będą wam towarzyszyły znaki. Dzisiaj po prostej kilkuminutowej modlitwie kobieta odzyskała słuch w jednym uchu. Idziemy z uśmiechem i słowem Bożym, a ludzie się otwierają – wyjaśnia fenomen akcji, w której nie ma żadnych ewangelizacyjnych fajerwerków, koncertów, porywających kazań.
– Dzieci, z którymi bawimy się przed południem, „otwierają” nam drzwi swoich domów, ułatwiają nawiązanie kontaktu z dorosłymi – dopowiada ks. Kamil Sobiech z sąsiedniej diecezji pelplińskiej. Co roku stara się przyjechać na ewangelizację wsi choć na kilka dni. – Takie akcje to również niezwykłe spowiedzi święte. Bywa, że po wielu latach, wiążące się z rozmowami o bardzo poważnych sprawach. Bardzo mocne doświadczenie tego, jak Jezus podnosi ludzi, jak ich uwalnia i daje nadzieję. Dzieją się cuda – mówi duszpasterz.
Mimo początkowych obaw mieszkańców okazuje się, że ewangelizatorzy na brak pracy narzekać nie mogą.
– A jednak te drzwi się pootwierały. Serca się pootwierały – kiwa głową pani sołtys, gdy wieczorem zapełniają się krzesełka w świetlicy, która tego wieczoru staje się kaplicą.
Siostry i bracia Miłosiernego Pana z Domu Miłosierdzia oraz towarzyszący im kapłani zostaną w parafii w Bukowie do niedzieli. Potem ruszą do kolejnej wiejskiej parafii – w Broczynie.
Więcej o wizycie ekipy ewangelizatorów w parafii w Bukowie w numerze 28 wydania papierowego "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).