Czy lepszy jest ksiądz wierzący czy ksiądz wiedzący? Odpowiedź na to pytanie nie jest tak oczywista, jak może się wydawać. W tym odcinku Studia Świadectw słuchamy o drodze, dylematach i wierze kapłana.
Ks. Piotr Kieniewicz MIC wychował się w wierze, następnie o wierze czytał i poznawał Stwórcę z książek, ale, jak sam podkreśla, doświadczeniem życia było spotkanie Boga Żywego. Dzisiejszy gość przekonuje, że to modlitwa ma moc, którą możemy rozproszyć każdą ciemność. Zaprasza Katarzyna Supeł-Zaboklicka.
Ks. Piotr Kieniewicz MIC: To jest o tyle ciekawe, że określenie wiary jest trudno zdefiniować, ale wszyscy wiedzą, o co chodzi. Tak, może być ksiądz niewierzący. Tak samo jak może być ktoś obdarzony władzą, ale totalnie niekompetentny, nie umiejący z tego skorzystać. I może być ktoś, kto wydaje książki, których się nie daje czytać. Więc tak samo może być ktoś, kto ma być, jak to papież ujął, zresztą nie jeden raz, że ma być specjalistą od Pana Boga, tylko że Go nie zna. Kiedyś poznałem taką historię, podobno autentyczna, bo te są najlepsze, że dzieciak się spytał księdza na katechezie: „A ksiądz się zna z Panem Jezusem, czy jesteście tylko kolegami z pracy?”. To był moment zwrotny, że zaczął szukać Pana Boga.
Katarzyna Supeł-Zaboklicka: A ty cały czas szukasz Pana Boga?
O tak. Natomiast niedawno miałem taką refleksję, że było kilka punktów znaczących, które zmieniały kształt naszej relacji. Ja Go najpierw znałem z opowieści, czy z tego, co mi pokazywali moi rodzice, moja matka chrzestna. Byłem wprowadzony w świat Pisma Świętego przez wspólnoty neokatechumenalne. Ale potem przyszło seminarium. No to zacząłem Go znać z książek. To nie przekreśliło tego, co było wcześniej, ale jakoś dało nową perspektywę i widziałem pewne uporządkowanie tej mojej wiedzy i mojej znajomości. Problem był w tym, że miałem takie poczucie, dzisiaj tak jakoś na to patrzę, że to chyba trochę osłabiło moją osobistą wiarę, moje takie osobiste odniesienie. Ale to nie ze względu na książki, tylko ze względu na to, że ja przestałem dbać o to, czego się nauczyłem wcześniej w domu. Jakoś się zachłysnąłem tą nauką. To jest wciągające.
A to może powinien być taki podział: ksiądz wiedzący i ksiądz wierzący.
Matka Teresa z Avila kiedyś taki podział zrobiła, że jakby miała wybrać pomiędzy kapłanem głęboko wierzącym i kapłanem mądrym, wykształconym jako kierownikiem duchowym, to również wybrałaby tego wykształconego.
Dlaczego?
Może dlatego, że on ma poukładane. On nie zna Pana Jezusa, ale wie o Nim dużo. Wobec tego jak ona by mu opowiadała, to jest moja spekulacja, swoje doświadczenie, to on by umiał to uporządkować.
To w takim razie jak Pana Boga poznajemy: rozumem czy sercem?
To nie są rzeczy przeciwstawne. To jest cały czas jedna rzeczywistość, bo my mamy i rozum, i serce, to znaczy mamy mózg i rozum. Dobrze by było, żebyśmy mieli. Tak, to znaczy rozum mają ci, którzy korzystają z mózgu. Więc był to czas poznawania takiego intelektualnego. A potem był trzeci etap, to było pewne doświadczenie, które w Odnowie charyzmatycznej nazywa się wylaniem ducha. Ja bym go nie ograniczał do wspólnot charyzmatycznych wszelkiego rodzaju, bo to jest doświadczenie wejścia w bardzo osobistą relację, czyli powrót do początku jakby wylanie nowego życia. W to wszystko, co ja otrzymałem przez swoją wiedzę, przez doświadczenie kapłańskie, pastoralne też. A teraz nagle zacząłem to czuć.
Zobacz więcej:
Salve NET Modlitwa otworzyła mi serce - świadectwo ks. Piotra KieniewiczaWatykan uznał cud potrzebny do kanonizacji Pier Giorgio Frassatiego.
Papież postanowił rozszerzyć na Kościół powszechny kult 16 karmelitanek bosych z Compiègne.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.