Trzynasta stacja Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum rozpala emocje. Nie tylko swoją wymową. Także pojawiającymi się przy okazji fake newsami.
Gdy przeczytałem o flagach Ukrainy i Rosji, mających rzekomo pojawić się w rękach niosących krzyż rodzin, zacząłem zastanawiać się kto chce ubić na tym polityczny interes i czy do końca jest to dyskusja o wymowie znaku, i wrażliwości pokrzywdzonych wojną. O ostatniej mówić oczywiście trzeba i ją szanować. Ale też trzeba patrzeć dalej właśnie z perspektywy krzyża.
Kardynał Nycz mówił wczoraj w Polsacie o podwójnej narracji, jaka pojawiła się w dyskusjach: „polityczno-wojskowa zderzyła się z narracją etyczno-religijną”. W kategoriach pierwszej rzeczywiście można podejrzewać relatywizację, chęć zrównania ofiary ze zbrodniarzem, pomniejszanie cierpienia niewinnych i wspomniany wyżej brak wyczucia. Ba, nawet patrząc z perspektywy etyczno-religijnej można mieć wątpliwości. Przecież Kościół uczy o prawie do obrony, konieczności wynagrodzenia krzywd i oczekuje natychmiastowego zaprzestania wojny, będącej najwyższą niesprawiedliwością.
A jednak jest coś, co każe patrzeć z innej perspektywy.
Zacznijmy od jednej uwagi. Rzymska Droga Krzyżowa nie jest religijnym komentarzem do bieżących wydarzeń w Ukrainie. W zamyśle Watykanu i duszpasterstwa rodzin diecezji rzymskiej, któremu powierzono jej przygotowanie, ma nawiązywać do piątej rocznicy ogłoszenia adhortacji Amoris laetitia. Stąd medytacje przygotowane przez rodziny, znajdujące się w różnej sytuacji. Informację o nich znajdziemy na początku opublikowanych także w języku polskim rozważań. Są wśród nich między innymi młodzi małżonkowie, bezdzietni, rodziny zastępcze, wreszcie rodzina ukraińska, rosyjska i migranci. Jeśli więc ktoś chciałby znaleźć dla wszystkich rozważań wspólny mianownik i dać im tytuł, ten brzmiałby: „Rodzina pod krzyżem i z krzyżem”. Trzeba również zauważyć, że w swojej strukturze rozważania poszczególnych stacji odchodzą od tradycyjnych ich nazw, przyjmując chronologię biblijną, zaproponowaną przed laty przez kardynała Gianfranco Ravasiego i zatwierdzoną przez Benedykta XVI.
Wróćmy do kontrowersyjnej stacji trzynastej i spójrzmy na nią w perspektywie kończącej rozważanie modlitwy:
Panie Jezu,
który sprawiłeś, że z Twego przebitego boku
wytrysnęło dla wszystkich pojednanie,
usłysz nasze pokorne głosy:
daj rodzinom zniszczonym przez łzy i krew
uwierzyć w moc przebaczenia,
a nam wszystkim budować pokój i zgodę.
Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
W jednej z dyskusji odwołałem się do wydanych jeszcze w latach osiemdziesiątych wspomnień Urszuli Wińskiej, więźniarki z Ravensbrück, „Zwyciężyły wartości”. Tym, co w nich porusza najbardziej nie są opisy cierpień kobiet i stosownych względem nich metod. Najbardziej porusza wspomnienie dobrowolnie podejmowanego w największe święta chrześcijaństwa postu w intencji prześladowców. Trudno mi było wyobrazić sobie wycieńczone głodem i biciem kobiety, poszczące w Wielkanoc o chlebie i wodzie w miejscu, przez wielu nazywanym przedpiekłem piekła. A jednak coś takiego miało miejsce ponieważ nie wypływało z oceny polityczno-militarnej, ale etyczno-religijnej ich sytuacji. Owszem był to heroizm, do którego nie każdy jest zdolny. Ale motywowany wiernością Ewangelii i, co najważniejsze, możliwy dzięki jej mocy.
Ktoś pytał, czy ukraińskiemu dziecku, patrzącemu jak gwałcą jego matkę, powiedziałbym: spójrz na to, jak owe więźniarki, przez pryzmat krzyża i módl się za tych żołnierzy. Oczywiście tak bym nie powiedział! Bo nie od tego wszystko się zaczyna. Ale też momentu, w którym do takiego spojrzenia trzeba w bliższej czy dalszej przyszłości trzeba dojść bym nie wykluczał. Bez tego nie ma chrześcijaństwa, a terapia pozostaje niedokończona. Wspomnienie może być do końca życia krwawiącą raną, ale – dzięki spojrzeniu w świetle krzyża – nie musi człowieka niszczyć.
Kardynał Ravasi zaproponował, by rozważania zaczęły się od modlitwy Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Gdyby zależało ode mnie zacząłbym od obmycia nóg także Judaszowi. Dlaczego? Bo ten gest wyjaśnia sens krzyża. Objawia to, co ma się dokonać za kilka godzin. Bożą miłość nie cofającą się przed zdradą i małością człowieka, przed śmiercią, mającą „ocalić nie wartości w człowieku, ale najwyższą wartość, jaką jest człowiek” (prof. Aleksander Bańka). „Bóg okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami” (Rz 5,8). Nie dlatego powiedział na krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo niewiedzą, co czynią” (Łk 23,34) bo żałowali i się nawrócili, ale dlatego, że wierzył w moc Bożego przebaczenia. Uczynił to nie ze względu na to, co się działo w tym momencie, ale ze względu na to, co ma stać się w przyszłości.
W tej perspektywie możemy, o ile będziemy chcieli, spojrzeć na trzynastą stację Drogi Krzyżowej w Koloseum. Jest ona nie interpretacją tego, co „dzieje się dziś”. Jest zapowiedzią tego, co ma się stać. Choć znajdą się twierdzący, że za wcześnie. Golgota, a po niej Zmartwychwstanie, nie wydarzyły się „za wcześnie”. Wydarzyły się „gdy nadeszła pełnia czasów” (Ga 4,4), otwierając drogę, na której wszystko jest możliwe. Także sytuacja, o której mówi II Modlitwa Eucharystyczna o Tajemnicy Pojednania: „Ty mocą Ducha działasz w głębiach serca, aby nieprzyjaciele szukali zgody, przeciwnicy podali sobie rękę i ludy doszły do jedności. Twój dar, Ojcze, sprawia, że szczere szukanie pokoju gasi spory, miłość zwycięża nienawiść, a pragnienie zemsty ustaje przez przebaczenie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.