W przypadku konkretnej kobiety stojącej przed okienkiem w aptece wiążąca jest wątpliwość co do jej celu, nie statystyka.
Czy aptekarz może (i czy powinien) odmówić sprzedaży antykoncepcji hormonalnej powołując się na klauzulę sumienia? W rozpoczętej niedawno dyskusji najbardziej brakuje rzetelnego odniesienia do faktów. Spróbujmy więc w skrócie opisać rzeczywistość.
Po pierwsze, w Polsce nie są dopuszczone do sprzedaży środki, które umożliwiają dokonanie farmakologicznej aborcji we wczesnym okresie ciąży. Sprzeciw farmaceuty wobec sprzedaży takiej substancji byłby absolutnie uzasadniony, ale problem na razie w Polsce nie istnieje.
Po drugie: w sprzedaży znajdują się środki określane eufemistycznie jako „antykoncepcja po stosunku”. De facto jest to bomba hormonalna, której zadaniem jest przede wszystkim nie dopuścić do zagnieżdżenia zarodka, czyli – jeśli doszło do zapłodnienia – wywołać bardzo wczesne poronienie. Te środki – co ważne – nie maja zastosowania leczniczego. Również tutaj klauzula sumienia w przypadku farmaceuty nie budzi wątpliwości.
Antykoncepcja hormonalna to kwestia bardziej skomplikowana. Przynajmniej część współcześnie stosowanych środków nie tylko przeciwdziała zapłodnieniu, ale również wpływa na błonę śluzową macicy prowadząc do jej zaniku, co utrudnia zagnieżdżenie zarodka. Medycyna nie nazywa tego działania wczesnoporonnym (działanie stricte wczesnoporonne to takie, które powoduje utratę zagnieżdżonego zarodka), ale w rozumieniu etycznym to rozróżnienie nie ma znaczenia. Antykoncepcja hormonalna (przynajmniej część preparatów) może powodować śmierć już powstałego zarodka. Podobne działanie ma wkładka domaciczna („spirala”) – zarówno tradycyjna, wykorzystująca jony miedzi, jak i hormonalna, uwalniająca progestageny.
Trzeba jednak pamiętać, że w wielu przypadkach mamy do czynienia ze środkami, które mogą być stosowane jako lek. O ile lekarz wie, dlaczego je zapisuje, o tyle farmaceuta takiej informacji nie posiada. Ma przed sobą konkretną kobietę z receptą podpisaną przez lekarza i nie ma pewności, czy odmawiając jej sprzedaży tabletek odmówiłby współpracy w złym czynie, czy też nie pomógłby człowiekowi choremu. Nie ma tu znaczenia działanie mogące doprowadzić do śmierci zarodka. Jeśli środek ma być stosowany jako lek, można go przyjmować, trzeba tylko powstrzymać się od współżycia.
Praktyka wskazuje, że zastosowanie antykoncepcyjne jest częstsze, niż lecznicze, niemniej w przypadku konkretnej kobiety stojącej przed okienkiem w aptece wiążąca jest wątpliwość co do jej celu, nie statystyka. Zastosowanie klauzuli sumienia w tym konkretnym przypadku – wobec braku pewności – wydaje mi się niewłaściwe.
Rozumiem problem, przed jakim stoi farmaceuta. Rozumiem pragnienie, by nie sprzedawać czegoś, co może zabić. Sama jako lekarz odmawiałam przepisywania antykoncepcji hormonalnej. Niemniej jeśli nie ma moralnej pewności co do celu konkretnej osoby takiej decyzji podjąć nie można. Trzeba zaufać sumieniu konkretnej kobiety i lekarza, który receptę wystawił.
I – koniecznie – podjąć działania edukacyjne, tak aby stwierdzenia, że „nie potwierdzono działania wczesnoporonnego” (zgodnie z medyczną definicją) nie wprowadzały w błąd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).