Czy czasem nie zapominamy, że jak najdosłowniej trzeba oprzeć na tej wierze własne życie?
Okoliczności pewnie znane wielu z nas: rodzic ulega presji i zabiera kilkulatka na przemarsz po osiedlowych sklepach i sklepikach. Po mniejszej czy większej liczbie podekscytowanych podskoków pada w końcu nieuniknione: „A kupisz mi…?” Cała lista. Wrr… Nie. Nie. Nie. I nie, nie kupię. „A tik-taki?”… „Mamo, kupisz mi tik-taki?” Poddaję się, mówiąc to, co zrozumie nawet maluch: „Mama nie ma pieniędzy na słodycze”. Uff, chwila milczenia i charakterystyczna dla dzieci zmiana tematu: „A do Boga można się modlić o pieniądze?”. Wzdycham, pewnie z jakąś dozą wyższości: „Tak, można”. Idziemy dalej, noga za nogą, torby ciążą w rękach. „Już”. Co? „Mamo, już”. I jednoznaczne, natarczywe: „Sprawdź!”. Wyciągam portfel, sprawdzam, ta-tam, jakieś 1,80 zł się znalazło. Potem radość i tik-taki oczywiście.
O modlitwie napisano wiele, powstały całe traktaty stworzone przez ludzi mądrych i Bożych, zarówno współczesnych, jak i, nazwijmy to, klasyków gatunku – nie ma potrzeby, by w tym miejscu nieudolnie to streszczać. Nie chcę też spłaszczać kwestii skuteczności modlitwy do tik-takowej historyjki. Jest w niej jednak, przyznaję, ten charakterystyczny błysk, który towarzyszy odkryciom: to, czy coś działa, czy funkcjonuje dobrze – warto sprawdzać. Może żeśmy się nasłuchali o bezinteresowności – i przestaliśmy na modlitwie prosić o cokolwiek konkretnego. Albo tak się przyzwyczailiśmy do obrazu milczenia Boga, że nie dostrzegamy Jego znaków całkiem blisko (choćby w ludziach, którzy otwierają przed nami serca i portfele).
Bo nie oszukujmy się. Jesteśmy chrześcijanami? Jesteśmy. Modlimy się? Modlimy. I spowiadamy, i pełnimy dobre czyny i tak dalej, i tak dalej. Ale czy czasem nie zapominamy, że jak najdosłowniej trzeba oprzeć na tej wierze własne życie? Czy w ogóle liczymy na to nasze chrześcijaństwo: w sytuacjach ważkich i codziennych, radosnych i trudnych?
W tęsknocie za dziecięcością jest czasem chęć, aby świat był prosty, byśmy mogli pozbyć się bagażu, nie stawać ze ściśniętym sercem wobec świata. Jednak czy na pewno o to chodzi? Nie bądźmy naiwni. Przecież świat jest skomplikowany, różnoraki bagaż do dźwigania też mieć będziemy (pomijając nawet „jedni drugich brzemiona noście”), a i serce się ściśnie raz niejeden temu, kto stanie blisko ludzkich spraw…
Bycie dzieckiem to przede wszystkim kwestia nie dobrego samopoczucia albo takiego czy innego działania, a relacji. To więź z Bogiem jest tą podstawową, życiodajną, która stanowi o naszej tożsamości, czyni nas tymi, którymi jesteśmy.
To tylko dwie kalorie, tik-takiem się nie najemy. Jednak od czegoś trzeba przecież zacząć. Choćby od takich banalnych sytuacji, w które obfituje nasze życie. Jak to było? Czy jecie, czy pijecie… A zegar tyka, nie warto tracić ani chwili. Tik-tak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.