Trudna sytuacja panuje na wyspie La Palma. Erupcja wulkanu zmusiła do ewakuacji ponad 6 tys. osób, a spływająca lawa zniszczyła już blisko dwieście budynków mieszkalnych. „Boimy się o ludzi, którzy stracili bliskich i dobytek całego życia. Oddajemy się w ręce Boga” – powiedział ks. Domingo Guerra, 79-letni proboszcz w El Paso, gdzie znajduje się wulkan.
Miejscowi kapłani na różne sposoby starają się pomóc poszkodowanym, choć panująca sytuacja rodzi poczucie bezradności. Mówi ks. Domingo Guerra: „Wczoraj rozmawiałem z jednym ze strażaków i powiedział mi, że lawa ma ponad 7 metrów wysokości i pożera wszystko na swojej drodze. Zagrożony jest także kościół. To wszystko rodzi poczucie bezradności i trwogi. Oddajemy się w ręce Boga i prosimy Go, aby nas wzmocnił, pomógł nam i ochraniał nas, zwłaszcza ludzkie życie”.
Z kolei ks. Alberto Hernández od poniedziałku nie ma dostępu do czterech parafii, którymi się opiekuje. Swoje mieszkanie udostępnił potrzebującym, którzy mogą się wykąpać, zadzwonić lub coś zjeść. Dowozi też żywność tym, którzy zostali w domach w nadziei, że lawa ich nie zniszczy. „Jako Kościół utrzymujemy kontakt telefoniczny z wysiedlonymi i z tymi, o których wiemy, że utracili domy. Żyjemy w wielkiej bezradności. Spektakl jest bardzo piękny wizualnie, ale kiedy widzisz skutki, to jest to coś zupełnie innego” – powiedział ks. Alberto Hernández.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.