W większości krajów frekwencja na niedzielnej Mszy świętej w kończącym się XX stuleciu była niska, nierzadko nawet bardzo niska; wahała się w zakresie od 2 do 30 procent ogółu ludności. Jakie są tego przyczyny? Można by je streścić w jednym zdaniu: słaba wiara.
Tę słabą wiarę usiłuje się często usprawiedliwić różnymi wymówkami. Są one podobne do tych, które Jezus wymienił w przypowieści o wymawiających się od zaproszenia na ucztę, będącej obrazem królestwa Bożego. Jeden z zaproszonych wymawia się: „Kupiłem pole i muszę je obejrzeć. Proszę cię, uznaj mnie za usprawiedliwionego!” (Łk 14,18). Dziś taką wymówką jest praca w ogródku, na działce czy w garażu. Drugi zaś odmawia przyjścia słowami: „Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować” (Łk 14,19). Dziś woły w pracy i podróży zastąpił samochód. Iluż mężczyzn siada w niedzielę za kierownicą zabiera jeszcze kogoś z rodziny i rusza nad rzekę, jezioro, w góry czy do lasu, zapominając o powinności służby Bogu przez udział w liturgii.
Może nawet częstsza jest wymówka, którą Ewangelia wyraża w słowach: „Ożeniłem się i dlatego nie mogę przyjść!” (Łk 14,20). Opuszczanie Mszy świętej nierzadko zaczyna się już w okresie narzeczeństwa. Dwoje zakochanych mówi: „Wybieramy się na wycieczkę, więc nie możemy być w kościele”. Podobnie myślący będą w ten sam sposób postępować w małżeństwie. W minionym wieku pojawiła się również wymówka i przeszkoda dawniej nieznana: telewizja.
W poniedziałek ksiądz pyta chłopca na religii:
– Czy byłeś na Mszy w niedzielę?
– Nie, nie byłem.
– Dlaczego?
– Bo oglądałem film w telewizji.
– A mama, czy ci przypomniała o Mszy świętej?
– Mama razem ze mną oglądała film.
Zdarzają się i takie wypadki. Częściej jednak winien jest tu ojciec niż matka. Dosadnie oceniał takie wymówki pisarz francuski Louis Veuillot (1813–1883):
Rozmawiają dwaj przyjaciele. Jeden stara się wiernie świętować niedzielę, a drugi ją lekceważy. Pierwszy zwraca się do przyjaciela:
– Załóżmy, że ja mam siedem cennych monet w kieszeni i spotykając na drodze biednego, darowuję mu sześć. Co byś o tym powiedział?
– Uważałbym cię za bardzo hojnego, a obdarowany winien okazać ci wdzięczność.
– Dobrze, a jeśli on zamiast mi podziękować, zabrałby mi siłą siódmą monetę?
– Należałoby go surowo ukarać.
– Przyjacielu, ta historia odnosi się do ciebie. Bóg podarował ci sześć dni do pracy, a ty zamiast okazać mu wdzięczność, odbierasz Mu jeszcze siódmy.
***
Powyższy tekst pochodzi z książki Bóg i wiara w przykładach i anegdotach. Publikacja ks. Stanisława Klimaszewskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Promic.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.