Eucharystia jest ucztą wyzwolenia z grzechu i śmierci. Pomimo ograniczeń pandemicznych wciąż jest i pozostaje wezwaniem, aby Chrystus działał w naszych czynach - mówił w czwartek w czasie mszy św. Wieczerzy Pańskiej prymas Polski abp Wojciech Polak.
W czasie czwartkowej mszy św. Wieczerzy Pańskiej w katedrze gnieźnieńskiej prymas Polski abp Wojciech Polak podkreślił, że eucharystia jest świętem. "Eucharystia jest ucztą wyzwolenia z grzechu i śmierci. Ona rozpala serca miłością" - powiedział.
Przytaczając słowa papieża Franciszka powiedział, że eucharystia "poszerza nasze dusze mocą Ducha Świętego".
"Dlatego nie mogąc być na niej obecni tak za nią tęsknimy i jej łakniemy. Pandemia boleśnie nas tego uczy, nie pozwalając, byśmy wszyscy byli tu razem. Ale może właśnie dlatego pomaga nam też głębiej zrozumieć, bardziej jeszcze pojąć, że kiedy sprawujemy eucharystię stajemy się, jak mówił wiele razy papież Franciszek, kobietami i mężczyznami eucharystycznymi" - powiedział abp Polak.
Hierarcha zaznaczył, że w dobie ograniczeń pandemicznych dla wielu osób to trudna, zdalna nauka. "Nie jest uczestnictwem, ale jest zjednoczeniem, jest jednością. Tą duchową łącznością ze wspólnotą, która tu celebruje prawdziwie pamiątkę Pana. Wciąż jednak jest i pozostaje wezwaniem także tam, po drugiej stronie ekranu, by Chrystus działał w naszych czynach, by jego myśli były naszymi myślami, by jego uczucia były naszymi uczuciami, a jego wybory naszymi wyborami" - mówił arcybiskup.
Jak zaznaczył prymas Bóg "zna drogę do naszego serca". "Niech nasza tęsknota za Nim nam tę drogę toruje. Niech wzrasta w nas pragnienie, aby kiedy będzie to możliwe, wrócić tu z oczyszczonym sercem, z odnowionym zdziwieniem, z gorącym pragnieniem. Odkryć, jeszcze raz, piękno, moc, siłę tego co tu sprawujemy" - mówił.
Abp Polak przyznał, że "mieliśmy nadzieję i chcieliśmy bardzo, aby w tym roku, inaczej niż rok temu, przeżywać Święte Triduum bez ograniczeń, bez obaw i lęku". Jak podkreślił, pandemia jednak wciąż trwa i pomimo zmęczenia, znużenia czy obojętności "nadal musimy stawiać jej czoła".
"I właśnie teraz, po raz kolejny, trzeba nam sobie powtórzyć, że nie jesteśmy sami" - zaznaczył prymas. Hierarcha, przywołując słowa papieża Franciszka zaznaczył, że "kiedy czujemy się przyparci do muru, kiedy nadal znajdujemy się w ślepej uliczce, bez światła i bez wyjścia, kiedy wydaje się nam, że nawet pan Bóg nie odpowiada, pamiętajcie, nie jesteśmy sami".
"Jezus mówi do każdego z nas: odwagi, otwórz swoje serce na moją miłość. Poczujesz pocieszenie Boga, który cię podtrzymuje. Otwórz serce na moją miłość" - powiedział prymas.
Jak przyznał abp Polak nie jest to łatwe, nie tylko dlatego, że sytuacja pandemiczna może rodzić w wiernych pytanie o to, czy Bóg ich naprawdę kocha. "Ale nie jest łatwe też dlatego, że ta miłość zdaje się nam wciąż tak nieoczywista. Tak często o niej słyszeliśmy, ale czy naprawdę w naszym życiu doświadczyliśmy jej choć trochę" - pytał hierarcha.
"Istnieje miłość potężniejsza niż śmierć, potężniejsza niż grzech. Miłość, która jest zdolna wyprowadzać nas z niewoli, z naszego przerażenia, lęków, obaw. Tę miłość trzeba nam dziś ponownie odczytać i to nade wszystko z tego niezwykle wymownego, a dla apostołów wręcz symbolicznego znaku, jaki Jezus uczynił w czasie Ostatniej Wieczerzy. On, nasz Pan i nauczyciel, Bóg wszechmocny, stwórca świata i człowieka, zaczął umywać uczniom nogi" - mówił prymas.
Jak podkreślił metropolita gnieźnieński wielkość miłości zawartej w symbolicznym geście Jezusa, nie ogranicza się jedynie do ukazania pokory Boga. "Przecież ten gest z Ostatniej Wieczerzy trzeba nam odczytywać razem z tym przejmującym świadectwem św. Pawła Apostoła, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: To jest ciało moje za was wydane. Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich mówiąc: kielich ten jest Nowym Przymierzem we krwi mojej" - mówił prymas.
"Kiedy więc połączymy umycie nóg z tym właśnie słowem Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, pojmiemy, do czego zdolna jest miłość Boga do nas. Miłość, która jest do końca, do wydania ciała na krzyżu za nas, do krwi za nas przelanej" - podkreślił Polak.
"Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za drugich" - zaznaczył hierarcha i przywołał słowa papieża Franciszka: "Mieć nadzieję w Nim i dzięki Niemu, to wierzyć, że historia nie kończy się na naszych błędach, na naszej przemocy, na niesprawiedliwości, na grzechu, który Miłość przybija do krzyża. To znaczy czerpać z ojcowskiego serca. Oznacza, że mamy nadzieję, w nadziei Chrystusa, który oddaje swoje życie na krzyżu i którego Bóg wskrzesza trzeciego dnia" - mówił prymas.
Przytaczając słowa papieża Franciszka powiedział, że chrześcijanie nie idą na mszę świętą, aby wypełniać obowiązek, a później o wszystkim zapominają. "Chrześcijanin idzie na mszę świętą, żeby uczestniczyć w męce i zmartwychwstaniu Pana, a następnie żyć bardziej jak chrześcijan. Za każdym razem, gdy tu jesteś, powinieneś wychodzić lepszy. Lepszy niż wszedłeś. Mając więc więcej życia, więcej siły, pragnąc coraz bardziej dać chrześcijańskie świadectwo, prośmy dziś wszyscy Pana Jezusa, by dał nam to pojąć i za tym zatęsknić i jeszcze raz usłyszeć: daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" - zaznaczył.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.