Dlaczego dobry Bóg tę epidemię na nas dopuścił? Widać już jej pierwsze dobre owoce.
Pierwsza połowa stycznia, epidemii w Polsce dzień 311. Nowych zachorowań... Mnogość dni świątecznych sprawiła, że statystyki są „ząbkowane”. To znaczy po dniu wolnym niskie, za to następnego dnia wysokie. Miarodajna jest tu bardziej średnia tygodniowa. A ta utrzymuje się w stanach, wedle których – jak zapowiadał Premier w listopadzie – Polska miała być w strefie żółtej z wyjątkiem powiatów z większą ilością zachorowań, które miały być w strefie czerwonej. Sygnały płynące z ośrodka władzy nie świadczą jednak o tym, jakoby miano poluzować obostrzenia. Ba, rozważa się raczej podtrzymanie tych bardziej rygorystycznych, które wprowadzono z powodu ewentualności większej liczby zakażeń w czasie świąt. Świetna pożywka do różnych teorii spiskowych. Mamy jasne zasady, niby wszystko wiemy, a tu nagle wkraczają rozwiązania mogące świadczyć o tym, że ktoś posiadł jeszcze inną wiedzę, wiedzę z niewiadomych powodów tajemną...
Mamy też związaną z epidemią aferę z szczepieniami poza kolejnością. Wylały się na „pozakolejkowiczów” hektolitry oburzenia. Mnie jednak cała ta sprawa bardziej śmieszy niż oburza. Przecież nic jak taka właśnie afera lepiej nie ujawniają, jak swoje miejsce w społeczeństwie widzą elity. Są lepsi, ważniejsi od motłochu. Teraz zupełnie inaczej słuchać się już będzie połajanek płynących z tego środowiska. Przekornie uważam też jednak, że była to... świetna akcja promocyjna dla szczepień. Nawet spora część tych, którzy do szczepienia się nie kwapili teraz pewnie – jak na Polaków przystało – myśli sobie „jak mogli się wepchać w kolejkę przede mną!; ja mam czekać, a oni?!”. I nie zauważamy już nawet my, młodzi (hahaha), że z racji wieku byli to zazwyczaj ludzie, którzy zaszczepieni mieć byli w drugiej kolejności. Czyli i tak przed nami.
Trudny to czas. Im dłużej to trwa tym więcej jednak dostrzegam dobra płynącego z tej epidemii. Także gdy chodzi o życie religijne. Może nieśmiało dopiero kiełkuje, ale...
Jestem już po kolędzie. W mojej parafii – jak pewnie w wielu – wygląda to tak, że proboszcz zaprasza w uroczystość czy niedzielę mieszkańców konkretnych ulic na specjalną, dodatkową Mszę. No i moja ulica wraz z paroma innymi, została zaproszona w Trzech Króli. Choć kościół mamy ogromny, rygory ciągle obowiązują, więc nie mogło być nas za dużo. Za to ci, którzy byli... Że do Komunii, to wiadomo. Jest po świętach. Ale po mszy rodziny ustawiły się w kolejce po kapłańskie błogosławieństwo... Takich scen wcześniej nie widywałem. Byli samotni, były małżeństwa, były – czasem trzypokoleniowe – rodziny. Tak jak mieszkają. Razem. Piękna scena. Świadcząca o tym jak wielu ludzi wie, że potrzebuje Boga, jego łask. Dla mnie też wielka promocja rodziny. Bo bywa w nich różnie, ale w tych trudnych chwilach to one dają największe oparcie. To w nich najwięcej bezinteresownej miłości, wzajemnego o siebie zatroskania...
Zdawało mi się ostatnimi laty, że świat upojony różnymi możliwościami oszalał. Epidemia chyba jeszcze tego smutnego trendu nie odwróciła. Jeśli jednak epidemia sprawi, że bardziej docenimy rodzinę, pomoc sąsiedzką i parę innych to pytanie, które pewnie wielu z nas zadawało Bogu „czemu tę epidemię na nas dopuściłeś” znajdzie odpowiedź...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).