Widok z mojego okna

Klasyczny temat szkolnych wypracowań. Co, gdybym musiał napisać taki tekst dziś?

Reklama

Niestety, byłby to bardzo smutny obrazek. Od tygodni bowiem koczują u nas bezdomni. W niewielkiej wnęce, na kilku schodkach, prowadzących do bocznego/służbowego wejścia stojącej naprzeciwko kamienicy.

Koce, kołdry, śpiwory, materace… - niemal każdego już dnia ich przybywa, ale czy są w stanie wystarczająco ochronić ich przed zimnem? Chyba nie, bo nocami słychać coraz bardziej przerażające wycie. Z zimna? Bólu? Głodu? A może to jakieś koszmary senne albo choroba psychiczna?

Próbujemy z żoną czegoś się o tych ludziach dowiedzieć. Straż miejska, policja, ratownicy medyczni, radny, noclegownia, infolinia dla bezdomnych, ośrodek pomocy… - w komórce coraz więcej kontaktów. Coraz więcej rozmów, ale przede wszystkim skutecznych interwencji. Bo nie ma co czekać na regularnie rozlegające się wycie (o północy, o 2:00). Dzwonimy już o 19:00. Jakiś czas temu dzwonił pewnie ktoś inny – zabrano ich już o 16:00. Dokąd?

- Izba wytrzeźwień, szpital lub ogrzewalnia. W zależności od stanu w jakim się znajdują – zapewnia mnie policjant z naszego posterunku. Policja nie ma ostatnio zbyt dobrej prasy. Ja na tych naszych, bytomskich policjantów, złego słowa powiedzieć nie mogę. Pełna „profeska”, troska. Nawet do radiowozu sami wnoszą „naszych bezdomnych”.

Ale jak tym ludziom pomóc? Jak ich z bezdomności wyciągnąć?

Głównym problemem jest oczywiście alkohol, ale i obowiązujące przepisy i regulacje. Bo pijanego do noclegowni nie wpuszczą. - Bo musi być osobą zameldowaną na terenie naszej gminy. Bo nowych to dopiero po 18:00. Aha, ale teraz to dopiero po odbyciu dwutygodniowej kwarantanny… Itd. Itp.

Informacje uzyskane z infolinii i noclegowni nie pozostawiają żadnych złudzeń. To raczej kolejne kłody rzucane pod nogi i... liczenie na to, że problem rozwiąże się sam? Tak, jak jakiś czas temu, w moich rodzinnych Tychach?

„Znajomy z widzenia” facet zostaje wykopany z domu, bo rodzina nie radzi już sobie z jego pijaństwem. Ląduje więc w piwnicy, ale że sąsiedzi nie chcą mieć tam meliny, też się go pozbywają. Znajduje więc sobie jakiś pustostan. Tam przez pewien czas koczuje, ale temperatura wciąż spada i spada. I pewnego dnia ktoś natyka się na ciało bezdomnego, zamarzniętego mężczyzny.

Nie wiem, czy wszystko to prawda, czy tylko poskładana i krążąca ostatnio u nos miejska opowieść. Brzmi, niestety, bardzo prawdopodobnie…

*

Do refleksji: informacja o termosach niejednokrotnie ratującym bezdomnym życie.

Do posłuchania: „Kolęda bezdomnych” zmarłego w 2009 roku ojca Bogusława Palecznego, który tak bardzo troszczył się o ludzi wykluczonych:

KrzysztofGry o. Bogusław Paleczny - Kolęda Bezdomnych
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama