Wypracowanie pewnych ustępstw od zakazu aborcji z powodu przesłanki embriopatologicznej jest polem do jakiegoś kompromisu - powiedział PAP pełnomocnik rządu ds. osób z niepełnosprawnością Paweł Wdówik. Zastrzegł, że taki kompromis wymagałby m.in. doprecyzowania listy konkretnych chorób traktowanych jako letalne.
Minister Wdówik został zapytany przez PAP o opinię na temat ostatnich wydarzeń związanych z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o niekonstytucyjności aborcji z powodu przesłanki embriopatologicznej. W związku z tym od minionego czwartku w całym kraju odbywają się protesty. We wtorek z kolei odbyło się posiedzenie Sejmu, podczas którego doszło do przepychanek posłów.
Komentując to Wdówik powiedział PAP, że wiele razy słyszał o tym, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości zachowują się w Sejmie niedemokratycznie. "Rzadko obserwuję obrady, ale dzisiaj byłem tam na żywo i byłem kompletnie zdegustowany zachowaniem posłanek, ale nie PiS, tylko Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, które próbowały osiągać swoje cele" - przyznał. "Dla mnie to było szokujące. Rozumiem, że ludzie mają różne poglądy, ale istnieje jeszcze jakiś rodzaj kultury, dyskursu, a nie wychodzenie, krzyki, skandowanie. To jest metoda działań na ulicy, nie w Sejmie, gdzie mamy rozmawiać, szukać porozumienia albo przynajmniej kompromisu" - przekonywał minister.
Przyznał jednocześnie, że można było znaleźć lepszy moment na wygłaszanie wyroku przez TK, niż środek pandemii, choć - mówił - "z drugiej strony na tak trudną materię żaden czas nie byłby odpowiedni".
Na uwagę, że wyrok TK może doprowadzić do konieczności rodzenia przez kobiety dzieci nie tyle niepełnosprawnych, ile niezdolnych do przeżycia poza organizmem matki, Wdówik powiedział, że "wypracowanie pewnych ustępstw od zakazu aborcji z powodu przesłanki embriopatologicznej jest polem do jakiegoś kompromisu".
Wskazał jednocześnie, że "jeżeli taki kompromis miałby zostać wypracowany, to trzeba byłoby zrobić enumeratywną listę, jakie okoliczności i jakie konkretnie choroby są traktowane jako wada letalna, czyli powodująca niezdolność do przeżycia dziecka poza organizmem matki". Dodatkowo - jego zdaniem - decyzja umożliwiająca aborcję powinna być podejmowana nie przez jednego lekarza, ale przez komisję.
"Myślę, że tu jest obszar, w którym można byłoby próbować rozmawiać, bo ja też nie miałbym sumienia powiedzieć komuś: +musisz urodzić to dziecko bez twarzy lub głowy+, choć ja, jako katolik, bronię każdego życia" - przekonywał.
W tym kontekście zwrócił jednocześnie uwagę, że jest wiele wad wykrywalnych w okresie prenatalnym, które mogą być operowane i to z sukcesem. "Dlaczego nie mówi się o tym, że medycyna jest na takim poziomie, że można wykonywać takie operacje, że można działać na tym polu?" - pytał. "Tu też trzeba zwrócić uwagę na konieczność zmiany sposobu szkolenia lekarzy, tak, by mieli wiedzę o medycynie prenatalnej, o hospicjach prenatalnych i o szansach na szczęśliwe życie mimo niepełnosprawności" - przekonywał minister.
Wdówik zwrócił także uwagę, że na poziomie diagnozy kobiet w ciąży brakuje doradztwa i stałej opieki, w przypadku stwierdzenia przypuszczalnej niepełnosprawności dziecka. "To element, którego brakuje. Tego oraz szkolenia ginekologów, żeby zapewniali kobiecie warunki do spokojnego przeżycia tego momentu i tego, co dalej może się wydarzyć" - przekonywał.
Minister zastrzegł, że na razie wyrok TK nie został ogłoszony, co oznacza, że przepisy pozostają niezmienione. "Co wydarzy się dalej - zobaczymy" - dodał.
Komentując protesty związane z wyrokiem TK Wdówik ocenił z kolei, że "skrajnie nieodpowiedzialne jest pchanie teraz obywateli na protesty przez ludzi, którzy podgrzewają atmosferę wokół tego wyroku".
Powiedział również, że manipulacja, którą opozycja prowadzi na młodych ludziach jest nieetyczna. "Niepełnosprawność nie może być powodem odmowy prawa do życia" - podkreślił. I wyjaśnił: "posłanki Lewicy protestują w obronie praw kobiet, a ja występuję w obronie praw osób z niepełnosprawnością. Bo te kobiety, w imię swoich praw, chcą osobie z niepełnosprawnością, co prawda jeszcze w fazie prenatalnej, powiedzieć, że nie ma prawa do życia".
Dodał, że żadne argumenty nie usprawiedliwiają łamania prawa. W tym kontekście wskazał na sytuacje podczas protestów, w których uczestnicy przerywali msze w kościołach. "Jestem zbulwersowany tym poziomem agresji. Pamiętam czasy stanu wojennego, komuny i nawet wtedy ZOMO pałowało przy wyjściu z katedry, ale nigdy nie przerywało mszy. Dla mnie to jest niepojęte" - powiedział Wdówik.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.