Ale nie ideał. W Biblii nie ma ideałów.
Józef to wzór mężczyzny. Nie mówię: ideał, bo czasami mówimy „ideał”, a potem nie wiemy, jak się do niego zbliżyć. W Biblii nie ma ideałów. W Biblii jest słowo Boga, które się spełnia w konkretnych ludziach. Józef jest właśnie takim spełnieniem się słowa Bożego o całkowitym zaufaniu.
Święty Paweł w Liście do Koryntian powie, że oparciem dla kobiety jest mężczyzna, a oparciem dla mężczyzny jest Chrystus. Mężczyzna nie może opierać się na kobiecie, bo obydwoje upadną. Kobieta szuka mężczyzny, który da jej poczucie bezpieczeństwa. On nie musi ładnie tańczyć. Nie musi nawet wyglądać jak George Clooney. Musi tylko dawać jej poczucie bezpieczeństwa. To jest ten rodzaj miłości, którego kobieta potrzebuje. Józef właśnie dzięki temu, że jest oparty na Bogu, da Maryi i Jezusowi poczucie bezpieczeństwa – mimo że to nie będzie łatwe. Przecież przez całe życie będzie miał świadomość, że Jezus to nie jest jego dziecko. On Jezusa przyjął, rozciągnął nad Nim swoją odpowiedzialność, stał się dla Niego tutaj, na ziemi, ojcem – spełnił wszystkie warunki – ale fakt jest faktem.
Dodatkowo też Jezus wcale nie będzie mu tego ułatwiał. Próbowałem sobie czasami wyobrazić, co bym zrobił, gdyby mi się dziecko zagubiło na dworcu centralnym albo w jakimś supermarkecie. Szukam go wszędzie – nie ma. Zamykają supermarket – nikt go nie znalazł. Nadchodzi noc. Gdzie ono jest? Co się stało, porwali je? Wpadło pod ciężarówkę? Do kanału? Najgorsze myśli mogą przychodzić człowiekowi do głowy.
Prawdopodobnie obdzwoniłbym wszystkie komisariaty, szpitale i rodzinę. Tymczasem Jezus zaginął nie na jeden dzień, ale na trzy. Józef i Maryja są na skraju wytrzymałości – nagle wchodzą do świątyni i Go znajdują: zapomniał o całym świecie i jak gdyby nigdy nic toczy sobie debaty teologiczne z jakimiś mądralami. Przecież normalny człowiek tego nie wytrzyma! Co Maryja i Józef mogą Jezusowi powiedzieć? Mówią:
„Synu, Ty nawet sobie nie wyobrażasz, cośmy przeżyli, szukaliśmy Cię wszędzie. Co Ty sobie wyobrażasz? Nie mogłeś nam powiedzieć?”.
A Jezus patrzy na Józefa i odpowiada:
„Nie wiedzieliście, gdzie Mnie znaleźć? Że powinienem być w domu mojego Ojca?”.
Józef nie miał łatwo. Ale dzięki temu, że trwał w nieustannym zaufaniu do Boga, mógł przyjmować ciosy, które mu zadawało życie. Siła Józefa nie polega na zintegrowanej osobowości, odpornej psychice czy umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Nie. Jemu wystarczy tylko to i aż to: że w każdym momencie, w każdym położeniu oddaje się Bogu. Wychodzi poza samego siebie i rzuca się w ręce Boga. Daje się prowadzić. Dzięki temu właśnie jest filarem dla Świętej Rodziny. Dla Jezusa.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Trzeci. Jak św. Józef ratuje Kościół” wydaną wspólnie przez Esprit i Fundację św. Filomeny.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).