Marginalizowani wcześniej czy później zabierają głos. Nazywa się to rewolucją.
Ta wiadomość przeszłą chyba niezauważona. Cóż, na pierwszy rzut oka nie wydaje się szczególnie ważna. Naukowcy z Exeter „zbadali związki między poglądami politycznymi a poczuciem zrozumienia i słuchania, oraz co za tym idzie wybaczeniem i zdolnością do zaufania” – czytamy w informacji Radia Watykańskiego. I wyszło im, że im bardziej ktoś czuje się nierozumiany, niewysłuchany, tym większe jego poparcie dla izolacji i separatyzmu, a swoim przeciwnikom nie jest skłony ani ufać ani przebaczyć. Co w takiej konstatacji nadzwyczajnego? Zwróćmy uwagę: przecież de facto naukowcy ci pokazali, jak społeczeństwa hodują ekstremistów! Poczucie niewysłuchania, poczucie niezrozumienia. To właśnie źródło napędzania wzrostu ekstremizmu. Może nie jedyne, ale na pewno ważne.
Nie brakuje w dzisiejszym świecie grup ludzi, którzy czują się niewysłuchani i nierozumiani. Do takich należą między innymi coraz liczniejsi tzw. antyszczepionkowcy. Zdecydowanie nie są słuchani. Jasne, znajdą się wśród nich i oszołomy. Wielu doświadczyło jednak całkiem realnych problemów ze zdrowiem swoich dzieci i lekceważącego wzruszenia ramion, kiedy pytają o ich przyczynę. Całkiem sporo wysuwa całkiem racjonalne postulaty. Ot, przejrzenie listy obowiązkowych szczepień dzieci, obowiązek badań lekarskich przed podaniem szczepionki i możliwość zgłaszania odczynów poszczepiennych przez rodziców (bo lekarze to z różnych powodów zaniedbują). Dwa ostatnie dałyby rzetelny statystyczny obraz ewentualnego problemu. Tymczasem nawet takie traktowane są jak obrazoburstwo, a w dyskusjach wszystkich ich traktuje się jak zwolenników tezy o płaskiej ziemi. Niestety, powiela się przy tym czasem informacje nieprawdziwe – co niegłupi przecież antyszczepionkowiec potrafi sprawdzić – mają więc dodatkowy, całkiem racjonalny argument: nie tylko się ich nie rozumie, nie słucha, lekceważy, ale są uważani za naiwniaków, których można okłamywać. Tymczasem badania naukowców z Exeter wykazały, że próbą zakrzyczenia ich poglądów się nie zmieni. I dopóki „światła” część społeczeństwa będzie stosowała taką taktykę, ruch antyszczepionkowy będzie rósł w siłę.
Cóż dopiero powiedzieć o sytuacji, w którym mniejszość próbuje narzucić narrację większości? Myślę o tzw. politycznej poprawności, o postulatach ideologii LGBT, o żądaniach amerykańskiej BLM i paru innych. Taktyka podobna: jak czyjaś wypowiedź się nie podoba, to stempelek na łeb („faszysta”, „rasista”, „męski szowinista”, „nietolerancyjny głupek”, „zacofany katol”) i do szufladki z napisem „z tymi nie ma nawet co dyskutować”. W relacjach społecznych traktować jak śmierdzące jajo - szerokim łukiem omijać, a jak się nie da, to ostentacyjnie zatkać nos. W świetle jednak tego, co wykazali naukowcy z Exeter, to taktyka samobójcza. Wcześniej czy później ci z szufladki się odezwą. Niesłuchani, nierozumiani, zorganizują się, a wahało, dziś tak mocno wychylone w stronę akceptacji absurdów, najpewniej nie wróci na swoje miejsce, ale wychyli się w stronę przeciwną. Ku akceptacji innych absurdów.
Tak, uczciwy dialog zawsze jest w społeczeństwach potrzebny. Nie narzucanie jedynie słusznych poglądów. Tyle że dialog zakłada też słuchanie. Nie zastąpi go przekonanie, że wie się, co druga strona chce powiedzieć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.