„To są liczby, które dają do myślenia. Jeden procent ludności świata to nie jest garstka ludzi”.
Według badania UNHCR z wiosny 2020 r., tylko 35 proc. ankietowanych uchodźców w Jordanii deklarowało, że mają pracę, do której będą mogli wrócić po zniesieniu restrykcji. Podczas przymusowej kwarantanny aż 90 proc. respondentów przeprowadzonej w kwietniu br. ankiety Caritas Jordania twierdziło, że nikt z ich rodziny nie podjął pracy przez cały okres wzmożonych obostrzeń, co skutkowało brakiem jakiegokolwiek dochodu. Utrata pracy lub możliwości zarobkowania to nie jedyne problemy, z którymi mierzą się rodziny uchodźcze w obliczu epidemii.
Organizacje międzynarodowe alarmują, że większość uchodźców z trudnością zaspokaja podstawowe potrzeby, takie jak opłata najmu i zakup żywności. Aż 91 proc. ankietowanych w kwietniu 2020 r. uchodźców uznawało opłatę czynszu za swoje największe zmartwienie. Społeczność zarejestrowanych uchodźców syryjskich jest bardzo młoda, niemal co drugi z nich nie ukończył 15. roku życia. W 2018 roku UNICEF alarmował, że 85 proc. syryjskich dzieci w Jordanii żyje w ubóstwie.
Wenezuela
Ponad 4,8 mln ludzi wyjechało z Wenezueli z powodu trwającego w tym kraju od 2015 r. kryzysu humanitarnego. Skutki tego eksodusu odczuwa cały region Ameryki Łacińskiej, ale najwięcej, bo ponad połowę wszystkich wenezuelskich uchodźców i migrantów, przyjęła sąsiednia Kolumbia. Wenezuela, przez wiele lat jeden z najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej, na skutek lewicowych transformacji Hugo Chaveza i Nicolasa Maduro, stała się dziś jednym z najuboższych krajów w regionie. Panuje tam powszechna bieda, brakuje żywności i lekarstw. Jednym ze skutków przeciągającego się kryzysu jest masowa emigracja, jedna z największych w historii tego kontynentu. Szacuje się, że Wenezuelę opuściło już 4,5 mln mieszkańców. Wielu z nich zdanych jest na pomoc Kościoła.
Rzesze uciekinierów trafiły do kolumbijskiego regionu Norte de Santander przy granicy z Wenezuelą, do Cúcuty, będącej stolicą departamentu oraz na pobliskie tereny. Znajdujący się w pobliżu międzynarodowy most Simona Bolivara jest jednym z najbardziej uczęszczanych przejść granicznych między Wenezuelą a Kolumbią.
Według oficjalnych danych, w 2019 r. w regionie przebywało ponad 202 tys. Wenezuelczyków. Większość z nich mieszka w nieformalnych obozach, albo dzikich osadach, w których schronienie znajduje też najbardziej zmarginalizowana społeczność kolumbijska. Bardzo często brakuje w nich prądu, dostępu do wody i urządzeń sanitarnych. Jeszcze bardziej problematyczne jest to, że 8 na 10 migrantów przebywających w strefach tranzytowych pomiędzy Kolumbią a Wenezuelą jest zagrożonych głodem. Zjawisko to potęguje fakt, że w wyniku pandemii koronawirusa wiele osób musiało zmierzyć się z utratą zarobku, który zapewniał im m.in. drobny, nierejestrowany handel przygraniczny gwarantujący kilka dolarów dochodu miesięcznie.
Demokratyczna Republika Kongo
Demokratycznej Republice Konga w różnych konfliktach między ugrupowaniami zbrojnymi i rządowymi siłami bezpieczeństwa cały czas ginie tysiące osób. Od września 2019 r. ponad 510 tys. osób musiało uciekać przed przemocą w prowincjach Kiwu Północne i Kiwu Południowe na wschodzie kraju. Przy czym w tym pierwszym regionie od września odnotowano ponad 400 tys. uchodźców wewnętrznych, a w tym drugim od stycznia do końca maja br. - pozostałe 110 tys., w tym w większości kobiety i dzieci. W sumie liczba kongijskich uchodźców wynosi 3,1 mln osób.
Według UNHCR, liczba ofiar gwałtownie wzrosła w ostatnich tygodniach, gdyż konflikty w trzech prowincjach na wschodzie kraju - w Kiwu Północnym i Południowym oraz w Ituri - rozprzestrzeniły się "z katastrofalnymi skutkami dla ludności cywilnej". Grupy zbrojne dopuściły się okrucieństw i masakr, a siły bezpieczeństwa były również odpowiedzialne za poważne naruszenia praw człowieka w tych prowincjach, a także w innych częściach kraju.
Mjanma
Z powodu prześladowań Rohindżów rząd Mjanmy od lat jest ostro krytykowany przez społeczność międzynarodową. Na skutek ogłoszonej w 1983 r. ustawy wielu Rohindżów utraciło obywatelstwo i zostało bezpaństwowcami. Przed trzema laty wojsko Mjanmy przemocą wypędziło z kraju ponad 700 tys. Rohindżów, wielu z nich uciekło do sąsiedniego Bangladeszu. Obecnie żyje tam ponad milion Rohindżów. Planowane wielokrotnie powroty nie dochodziły do skutku. Wielu członków tej mniejszości nie chce wracać do kraju bojąc się, że staną się znowu ofiarami brutalnej przemocy. ONZ określiła prześladowania Rohindżów jako zbrodnię przeciwko ludzkości.
Sudan Południowy
Szacuje się, że aż 7,5 mln na 11 mln Sudańczyków znajduje się na granicy przeżycia. Gdy 9 lipca 2011 r. rodziło się nowe państwo, po oddzieleniu od Sudanu, towarzyszył temu wielki entuzjazm i nadzieja na lepszą przyszłość. W drugim roku niepodległości wybuchła jednak krwawa wojna, trwająca pięć lat, a porozumienie pokojowe wciąż nie weszło w życie. 2,2 mln Sudańczyków uciekło do sąsiednich krajów, a 1,7 mln to uchodźcy wewnętrzni. Dramatyczną sytuację pogłębia rozprzestrzenianie się koronawirusa.
„Mieszkańcy Sudanu Południowego są wykończeni przez lata wojny, a dodatkowych cierpień dokłada pandemia, która drastycznie pogłębiła trudną sytuację żywnościową” – głosi dossier Caritas Internationalis z okazji 9. rocznicy odzyskania niepodległości przez ten afrykański kraj.
Jemen
W Jemenie trwa jeden z największych kryzysów humanitarnych na świecie, wywołany przez toczącą się już od pięciu lat wojnę domową. Pomocy humanitarnej potrzebują 24 mln ludzi w trzydziestomilionowym kraju. Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 r., kiedy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Saliha. Nowym szefem państwa został Abd Rabbuh Mansur Hadi. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 r. interwencję w tym kraju rozpoczęła międzynarodowa koalicja arabska pod wodzą Arabii Saudyjskiej, która walczy z rebeliantami Huti. To z kolei spowodowało całkowity rozpad lokalnej gospodarki i życia społecznego. Wojna domowa, która przerodziła się w konflikt regionalny, zepchnęła ten najbiedniejszy kraj Półwyspu Arabskiego na skraj głodu. Tylko w 2019 r. 390 tys. osób musiało opuścić swe domy, stając się uchodźcami. W sumie jest ich już 4 mln. Głód zagraża 10 mln, a na niedożywienie cierpi kolejnych 7 mln mieszkańców Jemenu, który w 90 proc. zależy od importu żywności.
Migracje
Obok uchodźstwa wielkim problemem świata są migracje. Choć w wymiarach ogólnoświatowych dotyczą one zaledwie 3,5 proc. mieszkańców naszej planety, to w ostatnich latach występuje średni roczny wzrost tej liczby o 0,1 proc. - wynika z najnowszego raportu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (OIM). Według tych danych ocenia się, że w 2019 opuściło swe kraje i ziemie rodzinne nieco ponad 270 mln osób. Głównymi obszarami docelowymi są nadal: Ameryka Północna, zwłaszcza Stany Zjednoczone, które przyjęły dotychczas ponad 51 mln migrantów, i Europa. W obu tych rejonach mieszka obecnie przeszło 141 mln ludzi tej kategorii. 52 proc. ogółu migrantów to mężczyźni, a dwie trzecie opuszczających swe strony rodzinne uczyniło to w poszukiwaniu pracy.
Co charakterystyczne migranci pochodzą nie z Afryki, ale głównie z Indii, Meksyku i Chin. Według OIM, większość migrantów afrykańskich wędruje do krajów ościennych, nie opuszczając swego kontynentu. Tymczasem z Indii wyjechało ponad 17,5 mln ich mieszkańców, z Meksyku – ok. 11,8 mln i z Chin – 10,7 mln ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.