Zünd und Untersberger

Dlaczego właśnie oni?

Reklama

To zaskakujące, ale z „kościelnego dzieciństwa” spędzonego w tyskiej parafii św. Marii Magdaleny, nie pamiętam absolutnie żadnych obrazów. Jeśli już to, jako tako, kojarzę figury - aniołów, czy świętych. Ale obrazy? Malowidła? Pustka…

Może to dlatego, że wielkie wrażenie robiły na mnie wówczas reprodukcje, wiszące na ścianach mieszczącego się nieopodal „arskatolika”. Fryzjer, optyk, zegarmistrz, szewc, arskatolik… - w uszach dziecka tym właśnie była księgarnia i sklep z dewocjonaliami Ars Catholica na Starych Tychach.

Najpierw zaglądało się do witryny z programem nieistniejącego już dziś kina „Halka”, później do arskatolika. I nie wiem, co ekscytowało bardziej: ewentualność obejrzenia kolejnego „Bolka i Lolka” na wielkim ekranie, czy może jednak reprodukcji dzieł Roberta Zünda i Josefa Augusta Untersbergera, które w arskatoliku dostępne były zawsze. W najrozmaitszych wariantach, cenach i formatach.

Wtedy oczywiście nie znałem jeszcze nazwisk tych malarzy. Nie miałem też pojęcia, że Untersberger, by lepiej się „sprzedawać”, zaczął używać pseudonimu Giovanni. Ale jego „Chrystus na Górze Oliwnej” z 1917 r. oraz „Droga do Emaus” Zünda z roku 1877, zachwycały i zapierały dech w piersiach.

Ktoś powie landszafty, oleodruki, malarstwo sypialne... Może to i prawda. A jednak coś w tych obrazach, wizerunkach być musi, skoro i dziś wciąż cieszą się sporą popularnością. Wciąż można nabyć reprodukcje tych dzieł, a i na Wielkanoc niejednokrotnie dostajemy kartki z życzeniami, ilustrowane właśnie nimi.

Całkiem niedawno okazało się też, że w czasie medytacji, w myślach, pojawiają mi się, na przemian, właśnie te dwie sceny, które uchwycili Zünd i Untersberger. Więc i ja próbuję się ich uchwycić. Na nich (na Nim) się skoncentrować. Wszak „medytacja jest właśnie takim momentem, w którym jesteśmy nastawieni na Jego obecność”, jak pisał przed laty o. Jan Paweł Konobrodzki.

Zachęcam więc do medytowania i szukania Sacrum w sztuce. A skoro mowa była dziś o Chrystusie na Górze Oliwnej, to na koniec (i na wiwat!), posłuchamy sobie fragmentu z oratorium Ludwiga van Beethovena, poświęconego właśnie tej niezwykłej, biblijnej chwili:

The Tabernacle Choir at Temple Square Hallelujah, from Christ on the Mount of Olives - Mormon Tabernacle Choir
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama