Niemiecka prasa w większości sceptycznie odniosła się w poniedziałek do propozycji związku zawodowego IG Metall, aby uratować miejsca pracy w przemyśle, przechodząc na czterodniowy tydzień pracy. Komentatorzy oceniają, że takie rozwiązanie nie sprawdzi się na dłużej.
"Czterodniowy tydzień (pracy) ma sens tylko wtedy, gdy pomaga przezwyciężyć krótkoterminowy kryzys. Nie jest to jednak odpowiedni instrument dla zmian strukturalnych, którym poddawany jest w szczególności przemysł motoryzacyjny" - napisał w poniedziałek "Handelsblatt", jeden z najważniejszych niemieckich dzienników gospodarczych.
Gazeta skomentowała w ten sposób przedstawioną w niedzielę propozycję szefa IG Metall Joerga Hofmanna, by w reakcji na "koronakryzys" zamiast redukować etaty zredukować godziny pracy w niemieckim przemyśle. Według Hofmanna czterodniowy tydzień pracy mógłby trwale rozwiązać problemy strukturalne m.in. w przemyśle samochodowym.
W podobnym tonie co "Handelsblatt" pomysł komentują inne niemieckie gazety, które uważają, że skrócenie czasu pracy bez redukcji płac jest pomysłem nie do utrzymania w długim okresie.
"Zatrudnienia nie da się przez lata sztucznie utrzymać na wysokim poziomie. To w końcu nadmiernie obciąża każde państwo opiekuńcze" - pisze komentator "Neue Osnabruecker Zeitung" cytowany przez Deutsche Welle.
Gazety mają również wątpliwości co do przedłużenia rządowego programu dotyczącego państwowych rekompensat dla pracowników firm zmuszonych do cięcia godzin pracy zatrudnionych (Kurzarbeit).
"Dobrą wiadomością jest to, że minister finansów (Olaf Scholz) uważa finanse publiczne za tak solidne, że rząd federalny może sobie pozwolić na przedłużenie horrendalnie drogiego programu. A jednak jesteśmy świadkami gigantycznego eksperymentu" - pisze "Koelner Stadt-Anzeiger". Jak dodaje gazeta, ryzyko wiąże się z tym, że nie wiadomo, ile potrwa pandemia i jak długo rząd będzie w stanie dopłacać do pensji pracowników.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.